Pov. 3 os.
George spojrzał w kierunku schodów, gdzie na samym dole stał Quackity, brunet wszedł na górę i chwycił Georga pod rękę, pomagając mu zejść na dół, po czym usiąść przy stole w jadalni, na którym już czekało jedzenie na każdego, George zmieszany spojrzał na Karla który wręcz natychmiastowo usiadł obok niego i zaczął mu się przyglądać, zaczynając od twarzy, a kończąc na rękach, na których wzrok zatrzymał na troche dłużej niż powinien.- Co wy tutaj wszyscy robicie? - zapytał w końcu George, w tym czasie pozostała reszta zeszła na dół, i porozsiadali się przy stole. George z niedowierzaniem patrzył na każdą kolejną osobę schodząc z piętra.
- Dzień dobry panienki - powiedział najmłodszy, przeciągając się. - George, wygodne masz te łóżka tutaj. - skomentował I usiadł obok Tobiego, wręcz od razu zabierając się za jedzenie.
- Dzięki, Tommy? - odpowiedział George, wszyscy zabrali się do jedzenia, od czasu do czasu rzucając wzrokiem na Bruneta, lecz ten wyglądał jakby nie zamierzał wbić chociażby widelec w jedzenie przed nim.
- George.. No zjedz. - powiedział Quackity, widząc pauze starszego. Ten jednak nie odpowiedział ani słowem ani czynem.
- George? - zapytał po chwili zaniepokojony Jack. Karl delikatnie szturchnął bruneta ramieniem, lecz to też nie przyniosło żadnych skotkow. Wtem zadzwonił dzwonek do drzwi, tommy bez zastanowienia wstał i pobiegł otworzyć. Już po chwili do środka wparowała Niki, Zak í Darryl, George nawet nie zwrócił na nich uwagi, jego pamięć z poprzedniego dnia wracała a słowa Dreama odbijały się w jego głowie niczym echo w pustym pokoju, wpadł w trans, ten sam co kilkanaście godzin temu, ciepłe łzy zaczęły spływać po jego bladych policzkach, konczac swój krótki żywot na talerzu tuż przed nim, Niki wraz z Darrylem, niczym Dwie matki rzuciły się w stronę Bruneta, pokrzepiająco głaszcząc jego ramię, czy ścierając pojedyncze łzy, George obecnie nie reagował na żadne bodźce z zewnątrz, Will nie czekając dłużej wybrał numer który ostatnim razem podała mu siostra Brazwlosego, wiedział że bez tego się nie obejdzie. George wracał do dawnych uzależnień oraz kompleksów, o których wiedział on, Dream, i Quackity oraz połowicznie Niki czy bad. Nie mógł pozwolić przecież, by mimo dużego grona przyjaciół, George mógł zechciec poprawić to, co niegdyś mu nie wyszło. Ten telefon był ostatnią deską ratunku dla uszczerbionej psychiki Bruneta, która pękała raz po raz.
Kilka sygnałów.
Po drugiej stronie rozbrzmiał głos mężczyzny w średnim wieku.- dzień dobry, Psychiatra Thomson z tej strony, w czym mogę pomóc?
CZYTASZ
Łatwo poszło. - dreamnotfound.
ContoGeorge wiedział, że prędzej czy później wpadnie w wir uczuć do swojego Przyjaciela, który z brakiem świadomości tego, bestialsko złamie mu serce. Czy George mu wybaczy? Czy Zieloonoki Blondyn zdąrzy przejrzeć na oczy zanim zdarzy się tragedia? To m...