<<ten rozdział będzie jeszcze poprawiany>>
(pov. 3 osoba. Wydarzenia z czasu kiedy Geroge wyszedł z rozmowy, zostawiając wszystkich pozostałych.)
Nastała cisza. Nikt nic nie mówił. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Jednak jedna z obecnych wtedy osób nie mogła siedzieć cicho, musiała pokazać jak bardzo cieszy się z zaistniałej sytuacji.
- Masz rację kochanie. Dobrze mu powiedziałeś, może da nam w końcu spokój i - w słowo wszedł jej Quackity.
- Zamknij mordę. Zamknij w końcu pizdę, chociaż kurwa na chwilę. Zamknij. Mordę. - wypowiedział to tak przerażającym, zimnym oraz ostrym tonem, że w tle można było usłyszeć ciche, zdumione westchnięcie Karla.
- Quackity do cholery! - oburzył się dream, jednakże znacznie ciszej niż poprzednio, nie chciał dać po sobie tego poznać, jednak jego samego zdziwiła barwa głosu Quackitiego. Był zły, a raczej, był wkurwiony.
- Zamknij mordę Clay, w tym momencie straciłem do ciebie szacunek. Jakikolwiek. Jesteś kurwa obrzydliwy. Zdajesz sobie sprawę co właśnie zrobiłeś? Właśnie prawdodobnie doprowadziłeś Georga do płaczu. I hej! Wiesz co jest najgorsze? Że naopowiadałeś mu takich kurwa głupot wyssanych z palca, a on w to uwierzył! Bo jego pieprzona samoocena leży na dnie i to tylko i wyłącznie twoja wina, dobrze wiesz jaki jest George, wiesz że jest wrażliwy a twoje zdanie liczy się dla niego niczym priorytet, patrzysz i zawsze patrzyłeś na czubek własnego nosa i wiesz co? Nie nazywaj się więcej moim, bądź jego przyjacielem, bo to największa bzdura jaką mógłbyś powiedzieć. A reszta? Co z wami? Takimi przyjaciółmi jesteście? Takimi się nazywacie? Jesteście żałośni. Cześć. - Quackity opuścił rozmowę praktycznie po wypowiedzeniu ostatniego słowa, dla niego obecnie nie liczyły się konsekwencje jego słów.
- Quackity ma rację. - powiedział Wilbur po kuludziesięcio minutowej ciszy, wychodząc tuż po nim z rozmowy.
- CHŁOPAKI CZEKAJCIE! - krzyknął Tommy, równierz się rozłączając. Wtedy reszta usłyszała ciche pociąganie nosem Karla, co teoretycznie nikogo nie zdziwiło, Karl był wrażliwy.
- On ci ufał dream.... Podał ci swoje serce jak na tacy... Troszczył I pomagał w trudnych momentach.. Dzięki niemu wyszedłeś z depresji.. A ty zrobiłeś mu takie świństwo.. Tak się nie robi, tak się nie robi Dream. - opuścił rozmowę.
- Stary... Przepraszam. - Nick wyszedł.
Po chwilowej ciszy, można było usłyszeć pociąganie nosem Dreama, oraz cichy szloch, wiedział że jego przyjaciele mieli rację, ale nie chciał tego do siebie przyjmować.. To nie jego wina ze kochał swoją dziewczynę, tak przynajmniej mu się wydawało. Bronił jej bo tak uczyła go matka. Ale w głębi serca zachowanie Sam również go irytowało, dlatego wyrzył się na brunecie. Ale z tego wszystkiego Clay zda sobie sprawę znacznie później. Być może za późno.
CZYTASZ
Łatwo poszło. - dreamnotfound.
ContoGeorge wiedział, że prędzej czy później wpadnie w wir uczuć do swojego Przyjaciela, który z brakiem świadomości tego, bestialsko złamie mu serce. Czy George mu wybaczy? Czy Zieloonoki Blondyn zdąrzy przejrzeć na oczy zanim zdarzy się tragedia? To m...