⤷ 1.5. new information

255 27 0
                                    

Grace wyjrzała przez okno samochodu i westchnęła ciężko.

Spoglądając na wyniszczoną kamienicę gdzieś na Bronxie, przypomniała sobie każdą podobną sytuację, w której znajdywała się wspólnie z Avengersami. Przeszukiwanie budynku, próba znalezienia jakichkolwiek informacji... Zawsze dzielili się zadaniami, Steve wydawał im konkretne rozkazy i każdy je wypełniał. Czasami było naprawdę zabawnie. Jednak te czasy minęły bezpowrotnie, Avengersi byli przeszłością, a ona sama musiała dowiedzieć się, kto tak mocno chciał wrobić Petera.

Wyciągnęła kluczyki i spojrzała na swoje odbicie w lusterku. Była zmęczona i czuła się bezradna. Nie raz znajdywała się w podobnej sytuacji, ale teraz, to wszystko oddziaływało na nią zupełnie inaczej. Tony zawsze wiedział, co robić, by jej pomóc. Jednak teraz... Minął rok od jego śmierci, ale to niczego nie zmieniało. Nie ważne ile czasu minie, tak ona zawsze będzie cierpieć.

Przetarła twarz dłonią, zarzuciła kaptur czarnej bluzy na głowę i wyszła z samochodu. Na zewnątrz padał deszcz i ulica była całkowicie pusta. W kilku oknach budynku paliło się światło, ale oprócz tego nie działo się nic nadzwyczajnego. Przebiegła kawałek dzielący ją od wejścia i przeszła przez podniszczone, metalowe drzwi. Zapach stęchlizny od razu uderzył ją w nozdrza, do tego stopnia, że musiała zakryć nos materiałem bluzy. Zastanawiała się, kto w ogóle był w stanie mieszkać w takich warunkach i nie po raz pierwszy cieszyła się, że w jej przypadku los był wyjątkowo łaskawy. Gdy wyczuła drganie podłoża, a potem usłyszała ciężkie, głośne kroki, natychmiast schowała się w cieniu ściany. Nie mogła pozwolić, by ktokolwiek ją zobaczył.

Chwilę później obok niej przeszedł starszy, chwiejący się na boki mężczyzna. Cuchną alkoholem na kilometr, ale ona stała niewzruszona w swojej kryjówce. Kiedy zniknął za drzwiami wejściowymi, odsunęła się od ściany i ruszyła schodami do góry. Wyciągnęła telefon i dla pewności sprawdziła adres, który FRIDAY zapisała w chmurze. Już wcześniej powinna sprawdzić tę miejscówkę, nawet jeśli wiedziała, że od dawna jest ona wyczyszczona. Bez problemu wspięła się na piąte piętro i zatrzymała się przed odpowiednimi drzwiami. Rozglądnęła się po korytarzu, by sprawdzić, czy nikt się nie kręci, a później pociągnęła za klamkę.

Spodziewała się, że drzwi będą zamknięte i będzie musiała się włamać do środka, ale okazało się inaczej. Drzwi bez problemu puściły, chociaż zaskrzypiały cicho. Zaklęła w myślach, ale ruszyła do środka. W pomieszczeniu nie paliło się żadne światło, a potargane zasłony były szczelnie zasłonięte. Trudno było jej się odnaleźć i mimo tego, że nie spodziewała się żadnego ataku, przybrała bojową pozycję. Nie podobało jej się to miejsce, ale ruszyła dalej. Przeszła przez prowizoryczny korytarz i zatrzymała się w głównym pomieszczeniu. Cichy szelest po prawej stronie, odwrócił jej uwagę na kilka sekund, ale tyle wystarczyło, by ktoś zdążył ją zaatakować. Grace usłyszała świst tuż przy swojej twarzy i w ostatniej chwili zrobiła unik. Skuliła się i natychmiast wyprostowała, atakując ciemną, zamaskowaną postać. Nie korzystała ze swoich mocy, bo bała się, że tym przyciągnie uwagę mieszkańców kamienicy.

Nie, żeby odgłosy walki ich nie przyciągały. Kopnęła swojego napastnika i wymierzyła w niego cios, ale szybko została zablokowana. Odrzuciło ją do tyłu, potknęła się o stojące na drodze krzesło i upadła na podłogę. Szybko się podniosła, a później skończyła na plecy napastnika. Szczelnie objęła go nogami i uderzyła kilka razy w ramiona i głowę, gdy ten chciał uwolnić się z jej uścisku. Chciał ją zrzucić z siebie, próbując staranować ją o ścianę i pobliskie meble, ale ona była nieustępliwa. Trzymała się go mocno, aż w końcu, gdy wyczuła odpowiedni moment, zmusiła swojego napastnika do upadku. Wyprostowała się i natychmiast wytworzyła ostry sopel lodu, który skierowała w stronę przeciwnika.

INNOCENT, spider-manOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz