⤷ 2.9. brother and sister

130 18 2
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Przeniesienie Jay z jednego świata do drugiego nie było tak prostym zadaniem, jak wydawało się to Layli z początku. Nawet nie chodziło o cały proces, ale to, by przekonać państwo Spector, by się na to zgodzili. Ci nie byli na to zbyt chętni i z jednej strony to rozumiała. Prawdopodobnie na ich miejscu sama miałaby wiele obaw co do tego, ale Marinie udało się ich przekonać. Layla zastanawiała się, jak tego właściwie dokonała, ale wychodziło na to, że wystarczyło, jak wspomniała coś o Eternalsach. To wszystko ciągle było dla niej zbyt wiele, ale potrafiła zrozumieć, że pani Spector również była mocno nimi związana ze względu na to, że była córką Aphry, którą zresztą Layla miała okazję poznać. Miała ochotę się zaśmiać, gdy dochodziła do tego, że w nieświadomy sposób była związana ze Spectorami o wiele bardziej, niż podejrzewała.

Koniec końców udało się przetransportować Jaylee do kliniki Grace. Oczywiście towarzyszył jej brat, co Layla przyjmowała z uśmiechem. To zawsze było kilka, dodatkowych chwil w jego towarzystwie.

— Wszystko będzie dobrze — zapewniła go, gdy razem czuwali przy nieprzytomnej dziewczynie. Z tego, co się dowiedziała, tak wszystko wskazywało na to, że jej stan nieznacznie się poprawił. Nie wiadome było, kiedy się obudzi, ale jej wyniki były coraz lepsze. — Jeśli jest jakieś miejsce, w którym ją uleczą, to właśnie tutaj. Klinika Grace jest najlepszą na całym tym świecie i to dla nich norma, by zajmować się skomplikowanymi przypadkami.

— Wiem, że zrobią wszystko, co w ich mocy, ale ciągle się boję, że ją stracę.

Lucas westchnął ciężko i złączył palce z dłonią swojej siostry. Layli krajało się serce na ten widok, bo sama chciała, by dziewczyna w końcu się obudziła, ale trudno było przewidzieć, kiedy to się stanie. Czuła się wyjątkowo bezsilna, bo nie była w stanie zrobić nic więcej.

— Nie stracisz jej, Lucas. Obiecuję ci to.

Gdy uniósł na nią swój wzrok, uśmiechnęła się z całą pewnością. Było mało rzeczy, których mogła być całkowicie pewna, ale ta do nich należała. Wierzyła z całego serca, że młoda Spector wyzdrowieje – prędzej, czy później. Może ktoś mógłby nazwać ją niepoprawną marzycielką, tak jednak to, co w ostatnim czasie przeżyła, sprawiało, że zaczęła uważać, że wszystko było możliwe.

Layla poruszyła się na krześle i wstała na nogi, zwracając tym na siebie uwagę chłopaka. Nie chciała go zostawiać, ale miała kilka rzeczy, które ciągle musiała załatwić. Jej powrót do domu był wyjątkowo chaotyczny i po pierwsze musiała odnaleźć Petera i z nim porozmawiać. Po drugie czekała ją poważna rozmowa z rodzicami, bo musiała w końcu ich razem skonfrontować. Zawsze marzyła, by na nowo się zeszli, ale nigdy nie uważała to za realne marzenie. Teraz? Pozwoliła sobie na to, by jej serce wierzyło w to, że znów może mieć normalną rodzinę. Przynajmniej, tak normalną, jak tylko się dało.

Po trzeci potrzebowała podziękować Grace. I od tego właśnie postanowiła zacząć.

— Dasz sobie radę sam? — Zapytała dla pewności Lucasa.

INNOCENT, spider-manOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz