⤷ 1.8. if you love someone you don't push them away

257 30 1
                                    

Layla zawsze posiadała ten cichy głosik w głowie, który ostrzegał ją przed zrobieniem czegoś głupiego.

Teraz ten głosik wręcz krzyczał, by jak najszybciej zniknęła z pola widzenia pani Rogers. Nie to, że obawiała się, że oberwie jej mocami. Chociaż wolała raczej się o tym nie przekonywać. Jednak mimo wszystko dziewczyna wolała nie przebywać w towarzystwie wyjątkowo wkurwionych osób. A taka była Grace. Nie zirytowana, czy wkurzona. Po prostu wkurwiona na całego.

I właściwie Layla jej się nie dziwiła. Rozumiała ją.

Parker był głupkiem, gdy stwierdził, że zrobi sobie wycieczkę do Nowego Jorku od tak. Dobre tyle, że przynajmniej wylądował od razu u niej i jakimś sposobem udało im się wrócić do domku. Henderson zastanawiała się, czy w takich okolicznościach, to na pewno był dobry pomysł.

Dziewczyna czuła się zdecydowanie wyizolowana, ale wcale na to nie narzekała. Siedziała sobie spokojnie na fotelu, obserwując jak Grace i Peter spoglądali na siebie nieustępliwie. Przypominało to trochę wojnę na spojrzenia i Layla była pewna, że w innych okolicznościach wzięłaby pudełko z popcornem i czuła się, jak na najlepszym seansie kinowym. Z jednej strony podziwiała Petera, że nie dawał się, tak łatwo poddać. Nie odwracał wzroku mimo tego, że sama Layla czuła się niekomfortowo, widząc spojrzenie Rogers, a tylko obserwowała to wszystko. Jednak jak bardzo uwielbiała swojego kumpla, tak nie dawała mu dużych szans na wygraną.

Peter w końcu odpuścił. Spojrzał w bok i z ciężkim westchnięciem opadł na oparcie kanapy.

— Przepraszam! — Zawołał chłopak. — Wiem, że nie powinienem nigdzie wychodzić.

— Nie wiem, w jaki sposób miało mnie to uspokoić, Peter — odpowiedziała chłodno Rogers. Layla poczuła do niej dodatkowy respekt i właściwie nie potrafiła oderwać od niej wzroku. Tym bardziej utwierdzała się, że w dorosłości chciała zachowywać się podobnie, jak ona. — Uciekłeś, mimo że prosiłam cię, byś się nie wychylał. Tymczasem wszystkie media huczą o twojej obecności w Nowym Jorku. Do tego ktoś ewidentnie dał cynk policji, że widział cię w tej okolicy.

— To dlatego policja tutaj była? — Zapytała Layla, mając nadzieję, że chociaż na chwilę odwróci uwagę od swojego kumpla. Mimo wszystko nie życzyła mu źle, ale podejrzewała, że i tak mu się dostanie za nieodpowiedzialne zachowanie.

— Widzieliście ich? — Layla skinęła głowa. — A oni was?

— Nie sądzę. Dosyć szybko ich zauważyłam, a później schowaliśmy się w pobliskie krzaki. Trudniej było wyjechać z miasta. Wszędzie kręciły się radiowozy.

— Na całe szczęście udało wam się ich uniknąć — powiedziała ze słyszalną ulgą Grace, a później zwróciła się do Petera, zmieniając swoje nastawienie. Znowu była wkurzona. Albo ciągle taka była? Layla nie umiała tego dokładnie ocenić. — Możesz mi łaskawie powiedzieć, dlaczego w ogóle uciekłeś? I lepiej, żeby to był naprawdę dobry powód.

— Nudziłomisię — wyjąkał z trudem Parker, a Henderson nie odrywała swojego spojrzenia od Rogers.

Grace zrobiła okrężny ruch palcem tuż obok swojego ucha i pochyliła się w stronę Petera.

— Niech mnie ktoś poprawi, bo chyba się przesłyszałam. Czy ty właśnie powiedziałeś, że uciekłeś, bo ci się nudziło?!

Layla wzdrygnęła się nieznacznie na podniesiony głos Rogers. Była jej idolką, ale dziewczyna, coraz bardziej miała wrażenie, że ta rozmowa może się źle skończyć. Wiedziała jednak, że nie miała żadnego prawa reagować. Sama uważała, że Peter postąpił źle, ale tutaj, to chyba nie chodziło już tylko o to.

INNOCENT, spider-manOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz