Rozdział 39

823 21 10
                                    

Tak jak Max powiedział tak zrobiliśmy, po skończonych wywiadach i innych zawodowych rzeczach przez Holendra wróciliśmy jego samochodem do hotelu, a konkretniej do mojego pokoju, w którym teraz jemy naszą wcześniej zamówioną kolacje. Max zamówił sobie sałatkę grecką, a ja kalmary.

Po zjedzonym posiłku leżę na łóżku wtulona w ramiona Holendra, w których czułam się wyjątkowo bezpieczna, co prowadziło do mimowolnego zamykania moich powiek, a fakt, że chłopak kciukiem w spokojnym tempie rysował kółka na moich plecach nie pomagały mi w nie zaśnięciu. Po kilku minutach uznałam, że walka ze snem nic mi nie da, oddałam się dobrowolnie w ramiona Morfeusza.

Z cudnego odpoczynku wybudził mnie mój ukochany dzwonek, który bez przerwy dzwonił już po raz trzeci. Na początku liczyłem, że osoba, która dzwoni zrezygnuje po drugim razie jednak się myliłam. Kiedy dzwonek zaczął dzwonić już czwarty raz, wyślizgnęłam się z objęć Max' a i wyszłam z telefonem na balkon, aby czasem nie przebudzić nadal śpiącego chłopaka. Spojrzałam na ekran telefonu akceptując połączenie, nie patrząc na to kto dzwoni. 

- Halo?- starałam się brzmieć, w miarę jak na osobę, która co dopiero wyszła z łóżka. 

- Alice, no w końcu odebrałaś. Zaczynałam się już zastanawiać czy raczysz odebrać telefon od swojej starej matki- szczerze jej odpowiedź zbiła mnie z tropu, brzmiała zarazem zirytowana i poddenerwowana 

- Przepraszam, mamo coś się stało?- spytałam, teraz ja trochę zdenerwowana tym, że coś jest nie tak. 

- To ja przepraszam nie powinnam tak reagować, po prostu jestem przestraszona stanem Emilie. Okropnie zachorowała, codziennie wysokie gorączki i okropny kaszel. Wiem, że nie jesteś w stanie teraz przyjechać, bo wiem jaki ten weekend jest dla ciebie ważny. Och mogłam do ciebie nie dzwonić teraz będziesz się zamartwiać... - było słychać, że nie chce mnie dodatkowo obciążać, za co ją kocham, ale rodzina zawsze ponad wszystko zawsze mnie tego uczyła.

- Mamo spokojnie, bardzo dobrze, że do mnie dzwonisz. Byliście może na teście na covid'a- objawy bardzo przypominały, objawy wirusa, który w tym roku pustoszy nasz świat.

- Była to moja pierwsza myśl z ojcem i wyszedł negatywny na całe szczęście, próbowałam już wszystkich leków, które zawsze działają na naszą kruszynkę, ale nic. Nie wiem co ma już robić?- usłyszałam jej zdesperowany głos, pamiętam jak byłam mała i byłam chora, zawsze starała się, abym dobrze się czuła na tyle ile mi choroba pozwoliła.  

- Zadzwonię do lekarza rodzinnego i spytam się czy byłby w stanie przyjechać do Monako, a ja przyjadę do was najszybszym lo...- nawet nie mogłam dokończyć, bo moja rodzicielka miała inne zdanie.

- Nawet nie próbuj, jak nie zobaczę ciebie w telewizji podczas wyścigu to twoje stopy nie przekroczą progu mego domu zrozumiałaś. Teraz zadzwoń do lekarza i napisz mi co i jak, buziaczki pa- nawet nie mogłam odpowiedzieć, bo usłyszałam znajome pikanie zakończonego połączenia w telefonie.

Nie tracąc czasu zadzwoniłam do doktora, aby dowiedzieć kiedy mógłby najszybciej przyjechać. Okazało się, że co dopiero jutro około 14, poinformowałam moją mamę poprzez SMS. Po skończeniu konwersacji, weszłam z powrotem do pokoju, wyciągając z walizki potrzebne mi ubrania, aby się przebrać w coś luźniejszego. W łazience przy okazji zmyłam mój makijaż i uczesałam moje włosy w messy bun'a. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Two Different Worlds / Charles LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz