Rozdział 14

1K 33 0
                                    

Rano kiedy się obudziłam poczułam, jakby ktoś mnie piórkiem łaskotał po nosie, od czego chciało mi się kichać. Usiadłam na łóżku czego od razu pożałowałam poczułam tak ostry ból przy skroniach, że chciałam natychmiast iść spać, ale niestety nie mogłam sobie na to pozwolić. Zwlekłam się z łóżka i wzięłam ciuchy, które dzień wcześniej uszykowałam. Zrobiłam rutynkę i do miseczki z jedzeniem dałam Honey mokrą karmę. Wstawiłam jeszcze insta story.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ubiór pasował do deszczowej pogody za oknem i do mojego stanu psychicznego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Ubiór pasował do deszczowej pogody za oknem i do mojego stanu psychicznego. Mimo, że kochałam deszczową pogodę, to dziś mnie ona irytowała. Naprawdę współczuję chłopaką, że muszą w taką pogodę jeździć. Przeszukałam jeszcze całą walizkę i kosmetyczkę, aby znaleźć lekki przeciwbólowe, ale ich nie miałam dosłownie miałam na każdą chorobę lekki tylko nie na ból głowy dzień po prostu rozpoczyna się świetnie. Z jednej strony nie chciałam zostawiać Honey samej, ale z drugie nie chciałam zabierać ją w tą pogodę, więc stanęło na tym, że zostaję i liczę na to, że nic nie zmaluje. Mówiąc szczerze znowu nie byłam głodna, dlatego wzięłam do miski trochę pokrojonego banana i usiadłam tam gdzie zwykle, czyli z Cate, Pierre'm, Charles'sem, Max'em, Lando i Carlos'em. Przywitałam się ze wszystkimi, a każdy spojrzał się na mnie jak na kosmitę.

- Mam coś na twarzy, czy coś?- spytałam się wszystkich zebranych.

- Nie, ale wyglądasz jakbyś powstała z grobu, spałaś dzisiaj?- spytała Cate.

- Tak spałam, a ty to zawsze umiesz dawać komplementy, współczuję tobie Pierre- za ostatnie słowa dostałam nogą pod stołem od Cate.

- Sam się dziwię, że z nią wytrzymuję- tym razem to Gasly dostał od dziewczyny spojrzenie godne mordercy, kiedy my oboje byliśmy przerażeni reszta się śmiała.

- Ale nie no coś ci jest na pewno- tym razem odezwał się Carlos, który traktuje wszystkich młodszych od siebie jak dzieci.

- Jedyne co mi jest to cholerny ból głowy, a oczywiście moje szczęście jest takie, że nie ma żadnych tabletek- powiedziałam sfrustrowana.

- Powinienem mieć jakieś leki u siebie po śniadaniu tobie dam- kiedy monakijczyk to powiedział uśmiechnęłam się w jego stronę.

- A wam na pewno nie mogą przesunąć kwalifikacji, jeździć w tą pogodę to jak na ślizgawce wodnej.

Two Different Worlds / Charles LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz