Rozdział 4

1.5K 45 3
                                    

Dziś jest czwartek, czyli dzień pokazu. Strasznie się stresuję jesteśmy już po śniadaniu i znowu gapili się na nas tamci faceci ja nie wiem czy oni nie mają ciekawszych rzeczy do roboty tylko obgadywanie mnie i Ivi za naszymi plecami. Jest godzina 13:30, a my już od jakiś 20 minut chodzimy tak jak będziemy chodzić po wybiegu, żeby się nie pomylić, na zmianę mówimy przed kim i za kim wychodzimy i tak dalej. Obie jesteśmy ubrane w luźne dresy, aby mieć jeszcze trochę czasu na luźne ubrania.

- Czekaj to ja wchodzę po Mikołaju, czy po Peterze?!- spytała lekko przerażona Ivi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Czekaj to ja wchodzę po Mikołaju, czy po Peterze?!- spytała lekko przerażona Ivi

- Ivi uspokój się, wchodzisz przed Peter'em, a po tobie wchodzi Mikołaj- odpowiedziałam ze spokojem chociaż sama byłam przerażona, ale nie chciałam jej bardziej stresować.

-Okej dobra wszystko już rozumiem, właśnie dostałaś wiadomość- wskazała na podświetlający się telefon, który był podłączony do ładowarki, wstała i po niego poszła- Ajjj oby to nie była jakaś zła wiadomość, bo to od organizatora pokazu.

- To dawaj mi to!- wstałam jak oparzona i wyrwałam jej telefon z rąk.

Odblokowałam telefon i nacisnęłam ikonkę wiadomości, a później kontakt z organizatorem, wiadomość brzmiała tak:

Jacob organizator:

Alice mamy zadanie dla ciebie, musisz porozmawiać z specjalnym gościem naszego pokazu, ponieważ potrzebuje informacji, więc masz go przekonać do naszej marki, odbierze ciebie z parkingu o 16:00 i zawiezie do nas, nie przyjmuję odmowy.

Jacob

-Dziwne czemu ja mam rozmawiać z specjalnym gościem, bo wiesz jak ja coś powiem, lub coś zrobię, albo go nie zachęcę, oni mnie zabiją, w tym momencie mogę się pożegnać z moją karierą- zaczęłam panikować

-Uspokój się wdech i wydech - instruktowała mnie moja przyjaciółka, nie dziwię się jej, ponieważ czasami mam dosyć mocne ataki paniki- Już lepiej?- pokiwałam głową na tak- Dobrze więc po pierwsze Jaccob nie wybrał by ciebie bez powodu i wiem o tym, że jesteś strasznie pozytywną osobą i przywołujesz u innych uśmiech i masz duży dar przekonywania, więc się uspokój.

-Ale my w takim razie nie pójdziemy razem, nie będziesz zła?- spytałam, bo liczyłam na jakieś wsparcie, bo jakoś mnie nie przekonywał ten pomysł.

-Nie coś ty pojadę uberem i przy okazji wejdę do StarBucks'a - powiedziała z zadowoleniem ze swojego pomysłu, więc mogłam pożegnać się z planem „idę z Ivi“.

-Ahh no dobra to mam jeszcze 2  godziny do wyjścia, to co ćwiczymy dalej?- spytałam, żeby zmienić temat.

Do godziny 15:40 rozmawiałyśmy i ćwiczyłyśmy. Kiedy przyszedł czas zbierania się do wyjścia rozczesałam jeszcze raz włosy, aby mój ubiór wyglądał nienagannie. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze pomalowałam usta przezroczystym błyszczykiem. Spojrzałam na Iv, która już była gotowa do wyjścia.

- Dobra ja wychodzę napisz jak dojedziesz to po ciebie wyjdę na hol, tylko się nie zakochaj- powiedziała z figlarnym uśmiechem, a ostatnie zdanie powiedziała kiedy jej połowa ciała była na korytarzy.

Uśmiechnęłam się sięgnęłam po torebkę i sama wyszłam z pokoju i zaczęłam zmierzać do windy, ale tym razem nie biegłam w jej stronę. Nacisnęłam guzik z oznakowaniem parteru i czekałam, aż winda się zamknie i z powrotem otworzy. Kiedy byłam już na parkingu wypatrywałam kogoś kto może wyglądać na osobę, która na kogoś czeka. Zobaczyłam tam tylko jedną osobę, która na kogoś czekała, był to facet co gapił się na mnie na śniadaniu stał przy czerwonym ferrari z skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej. Powoli do niego podeszłam.

-Ehm mam pytanie czy może jesteś osobą, która ma mnie zawieść na pokaz- powiedziałam z nieśmiałym uśmiechem, musiałam lekko podnieść głowę, ponieważ był zdecydowanie wyższy ode mnie.

-Evans tak?- spytał się z uśmiechem muszę przyznać, że ma ładny uśmiech i te dołeczki.

-Dokładnie we własnej osobie, dobra możemy już jechać, bo nie chcę się spóźnić- znowu się uśmiechnęłam nieśmiało.

-No dobra wsiadaj, bo tez chciałem trochę z tobą porozmawiać.

W sumie nie wiem czy mam się bać czy stresować, wydaję się miły, ale wiecie pozory mylą. Przeszłam wokół auta, a nasz wyjątkowy gość otworzył mi drzwi co za dżentelmen, usiadłam na miejscu pasażera, a zaraz obok mnie gość na miejscu kierowcy.

Jeśli chcecie się dowiedzieć co dalej to czekajcie na kolejny rozdział
Xoxo

Two Different Worlds / Charles LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz