Prolog

6.9K 71 5
                                    

Vincent

Kiedy wracałem do domu, miałem naprawdę podły humor. Ta cała afera z Dominicą, że niby miałem z nią dziecko, a na dokładkę oskarżenie, że ją zgwałciłem, kosztowała mnie wiele nerwów. Zwłaszcza, że już nawet Luiza, moja mała kruszyneczka przestała mi wierzyć, zwłaszcza, gdy w trakcie romantycznej kolacji w restauracji, gdy już miałem wyciągnąć z kieszeni pierścionek i się oświadczyć, wpadła policja, rzuciła mnie na ziemię, tak jakbym w ogóle zamierzał stawiać opór, aby zaraz potem skuć jak jakiegoś zbrodniarza i wyprowadzić na oczach wszystkich.

Będąc w więzieniu, choć nigdy wcześniej tego nie robiłem, z całego serca modliłem się, żeby to wszystko się wyjaśniło, a moja mała Luiza ode mnie nie odeszła... żeby nie uwierzyła w te brednie, mojej zazdrosnej byłej.

Siedziałem w więzieniu prawie rok, kiedy wreszcie można było bezpiecznie sprawdzić, kto był biologicznym ojcem dziecka, a przede wszystkim, kiedy wreszcie Dominica przyznała się, że prawdziwy ojciec dziecka zwiał, gdy tylko powiedziała mu o ciąży, a ona postanowiła wykorzystać tę sytuacje do zemsty i jeszcze na tym skorzystać finansowo.

Przez pierwsze miesiące Luiza, odwiedzała mnie. Niewiele mówiła, ale ja powtarzałem jej, że jestem niewinny i nigdy bym jej nie zdradził.
Czułem, że w końcu odejdzie, że nie wytrzyma nękań, pytań ze strony bliskich, aż w końcu zgodnie z przypuszczeniami, przestała przychodzić. Wysyłała mi jedynie paczki i krótkie listy.

W tym ten, który teraz trzymałem przy sercu. Kartka była powyginana przez wilgoć, a tą wilgocią były łzy mojej małej dziecinki.

Widziałem po stanie kartki, że to co tam napisała, wcale nie przyszło jej łatwo.

W gruncie rzeczy, nie miałem jej za złe, że uwierzyła w te brednie. Po pewnym czasie, słuchania tych oskarżeń, szykan, obelg sam zaczynałem wierzyć, że to zrobiłem.
Najwyraźniej za długo to wszystko trwało, a przez to zdążyłem ją stracić i... znienawidzić kobiety.

Za to, że Domicica zrujnowała nie tylko moje dobre imię, ale także całe moje szczęście.

*** Rok później

Podszedłem do mikrofonu i opatrzyłem wzrokiem mężczyzn, a obok nich, siedzące dziewczynki w specjalnych mundurkach.

- Bardzo dziękuję za przybycie. To już kolejna edyzja projektu, za który od teraz odpowiadam ja. Nazywam się Vincent Cabrano i od dziś, będę dyrektorem żeńskiej szkoły little - oznajmiłem dostojnym głosem. - Na wstępie chcę przestrzec, a za razem uspokoić, że wiele się zmieni. Przede wszystkim nie będę tolerował żadnych nadużyć, a ci, którzy się nie dostosują, będą nie tylko usunięci ze szkoły, ale również w razie potrzeby zostaną poinformowane odpowiednie służby - powiedziałem twardo, ponieważ zamierzałem wyprowadzić to miejsce na prosto.

Nina --> Jeszcze rok później

Przez bardzo długi czas zastanawiałam się, czy w ogóle powinnam zapisywać się do tego projektu.
Co prawda moja sytuacja była beznadziejna, a zapisując się do projektu dostałabym darmowy dom oraz wyżywienie, ale trochę bałam sie tego, jak to wszystko może wyglądać.

Co prawda od dawna interesowałam się DDlg i bardzo mi się to podobało, zwłaszcza, gdy mój dawny chłopak lubił się ze mną w to bawić.

Uwielbiałam to, ponieważ niegdyś, gdy był ze mną, dla niego DDlg było jedynie dla przyjemności i dla mnie w zasadzie też. Robił mi kaszkę, głaskał po pleckach, lulał, karmił... nigdy nie dał mi klapsa... no może raz, czy dwa, ale tylko takiego lekkiego w żartach. Było mi cudownie, ale wszystko co dobre, szybko się kończyło.

Od tego czasu minęło kilka niezwykle ciężkich dla mnie lat. Wróciłam do swojego naturalnego brązu, odrobinę przytyłam, a przede wszystkim ledwie wiązałam koniec z końcem.

Rodzina niemal wyrzekła się mnie, przez to z kim niegdyś się zadawałam. A moja duma, nie pozwoliła mi prosić ich o pomoc.

Tym razem też tego nie chciałam.
Otworzyłam znów stronę zgłoszeniową i zaczęłam przeglądać opinię dziewczynek, które przeszły kurs.

Zuzi:
Znalazłam najukochańszego Tatusia na świecie ❤ Teraz jestem jego kochanym Aniołkiem.

Vici:
Najlepsza decyzja ever. Daddy kupił mi łóżko z jednorożcem.

Soniuś:
Polecam każdemu. Może na początku nie jest łatwo, ale jak się dogada z przydzielonym Tatusiem, to jest superowo 😊 Choć ja na koniec, związałam się z opiekunem koleżanki, który był przewspaniały!

Skuszona liczbymi, dobrymi opiniami, w końcu zapisałam się na kurs, z nadzieją, że nie pożałuję tej decyzji.

Moja zgubaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz