Rozdział 30

2.6K 95 10
                                    

P.o.v. Vincent

Kiedy się obudziłem, zastałem najśliczniejszy widok jaki mogłem sobie wymarzyć.

Nina spała nieopodal mnie na brzuchu wtulona w poduszkę. Włoski nachodziły jej na czoło, a malinowe usteczka były rozchylone.

Nie chciałem jej budzić, ale z racji tego, że oboje mieliśmy obowiązki, pogłaskałem ją po włoskach i złożyłem pocałunek na policzku.

- Aniołku? Wstajemy - mruknąłem, na co Nina zaczęła przeciągać się jak kot.

Ziewnęła w końcu i mamrocząć coś pod nosem spojrzała na mnie zaspanymi oczkami.

Uśmiechnąłem się do niej szeroko.

- Cześć, Tatusiu - wymamrotała.

Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Uwielbiałem słyszeć to z jej ust.

- Dzień dobry, aniołku - powiedziałem zadowolony. - Możesz jeszcze moment poleżeć, ale zaraz potem szybko do łazienki umyć się i na śniadanko. Okej?

- Okej.

- Super. - Podniosłem się, a zaraz potem poszedłem wybrać jakieś ubranko Ninie.

Co prawda nie mogłem zbyt dużo poszaleć, ponieważ w szkole obowiązywał ją mundurek, ale przynajmniej mogłem wybrać jej zakolanówki oraz bluzkę z koronką.

Wszystko zaniosłem do łazienki, po czym poszedłem do kuchni, żeby przygotować śniadanie.

Mijał czas, a Nina wciąż nie wstawała, więc zdecydowałem, że zajrzę do niej.

Wszedłem do środka i zorientowałem się, że znów zasnęła.

- Nina - powiedziałem dość ostro. Obudziła się. - Miałaś wstawać. - Założyłem ręce.

- Mogę dziś zostać w domu?

- Nie, Nino. Jeśli zaraz nie pójdziesz się szykować to się spóźnimy. Więc raz, raz! Wstawaj!

- Tatusiuuuuuu, ślicznie proszę. - Wpatrzyła się we mnie z nadzieją.

- Nie ma opcji. Wstawaj! I to już! - Kazałem ponownie, więc w końcu podniosła się z łóżka, kierując się w stronę toalety.

Nie powstrzymałem się i dałem jej lekkiego klapsa. Obejrzała się na mnie ze zmarszczonymi brwiami, a ja posłałem jej pocałunek.

- Napiszę ci zwolnienie z świetlicy. Wrócisz sama do domu, dobrze?

- Yhym.

- Tylko prosto do domu i pamiętaj zamknąć drzwi.

- Okej - powiedziała, po czym zamknęła się w łazience.

***
- Sara, wezwij mi Alicję z 2d - rzuciłem do swojej sekretarki, po czym wróciłem do gabinetu.

Na szczęście z większości ankiet wynikało, że w miarę wszystko było w porządku, ale zdarzały się takie, które skłaniały mnie ku rozmowie i upewnieniu się, czy wszystko było w porządku.

Po kilku chwilach rozległo się pukanie do drzwi, a zaraz potem do środka weszła niska brunetka o przestraszonych oczach.

- Dzień dobry. - Uśmiechnąłem się, żeby się nie bała.

- Dzień dobry - odpowiedziała cicho. - Ja nic złego nie zrobiłam.

- Nie wezwałem cię dlatego, że zrobiłaś coś złego. Usiądź - wskazałem na krzesło przede mną, więc ostrożnie usiadła na nim. - Wezwałem cię w związku z twoimi odpowiedziami na ankiecie.

Moja zgubaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz