p.o.v. Vincent
Byłem tak bardzo zły, że ledwie trzymałem swoje emocje na wodzy. Po prostu nie dowierzałem w to, co słyszałem.
Zastanawiałem się, czy to nie było jedynie jakimś koszmarem.
Już bałem się sprawdzać ankiety. Na samą myśl o przeglądaniu wyników dostawałem dreszczy.Wyglądało na to, że żyłem w błogiej nieświadomości.
Miałem tylko nadzieję, że tych, którzy wierzyli w takie bzdury nie było dużo, najlepiej wcale.Patrzyłem jak Tatusiowie oraz dziewczynki powoli uzupełniali ankiety i wrzucali je do urn.
Czekał mnie niezwykle pracowity czas, ale to nie miało aż takiego znaczenia. Liczyła się jedynie ochrona dziewczynek.
***
Dochodziła dziewiętnasta, gdy od przeglądania ankiet, wyrwał mnie telefon.Bez patrzenia na ekran odebrałem.
- Tak?
- Przepraszam, że przeszkadzam panie dyrektorze, ale dzwonię ze świetlicy. - W słuchawce rozległ się czyjś niepewny głos. - Od godziny Nina siedzi ze mną sama w sali i... boi się, że pan o niej zapomniał.
Spojrzałem na zegarek i zaraz poderwałem się z krzesła.
- Nie zapomniałem o niej. Zatrzymały mnie obowiązki. - W zasadzie nie skłamałem. - Za moment będę - powiedziałem i rozłączyłem się, żeby jak najszybciej pójść po Ninę.
Kompletnie straciłem poczucie czasu, przy przeglądaniu tych wszystkich kart. W ogóle nie zdawałem sobie sprawy, że było już aż tak późno.
Na szczęście chwilę później byłem już na miejscu.
- Przepraszam najmocniej, że nie dałem znać, że się spóźnię - zacząłem od razu.
- Nic nie szkodzi, panie dyrektorze - odparł profesor Rither, ale doskonale wiedziałem, że to były pozory. Był zły, że tyle musiał czekać.
- Zamknę salę. Ninka? Płaczesz? - powiedziałem zdziwiony i od razu podszedłem do ławki, w której siedziała.
Tymczasem profesor zdążył wyjść.
Kiedy tylko podszedłem, zaczęła prędko wycierać policzki rękami, jakby chciała to przede mną ukryć.
- Skarbie - ukucnąłem koło niej. - Naprawdę myślałaś, że Tatuś zapomniał i cię nie odbierze? - zaśmiałem się, odgarniając jej włoski z czoła.
Z jednej strony było to urocze, z drugiej nie lubiłem, gdy się bała
Nic nie mówiła, tylko po pewnym czasie zasłoniła twarz dłońmi i dalej płakała.
- Maleńka, no coś ty? - Odsunąłem ławkę i ostrożnie podniosłem ją z krześła, a ona wtuliła się we mnie mocno, niczym mała małpeczka.
- Ninka? Kwiatuszku? - Złożyłem pocałunek na czubku jej głowy.
Łamało mi się serce, gdy tak wypłakiwała mi się w szyję.
- Przecież nigdy bym cię nie zostawił. - Schyliłem się po jej plecak, a potem ruszyłem w kierunku wyjścia.
Zgasiłem światło, zamknąłem salę, odniosłem klucz, a to wszystko z płaczącą Niną, wtuloną w moje ramię.
Dopiero, gdy dotarliśmy do mieszkania, zaczęła szlochać ciszej.
- Już dobrze, Nino. Jesteśmy w domu - mruknąłem, sadzając ją na krześle w kuchni.
Prędko odgrzałem jedzenie, bo domyślałem się, że mogła być marudna z głodu, a z racji późnej godziny zaraz potem chciałem ją położyć spać.
CZYTASZ
Moja zguba
RomanceOpowiadanie to jest w klimacie DDlg, aczkolwiek nie przedstawia dobrego obrazu tej relacji. (Przynajmniej nie zawsze) Jest to historia o Ninie, która decyduje się wziąć udział w projekcie ,,Szczęśliwy Daddy -> Szczęśliwa Little". Projekt polega na t...