Part 34

4.2K 340 26
                                    

- Julio, och Julio... gdzie twój Romeo?

Od samego rana Zayn wkurwiał mnie takim gadaniem. Okej, może i miał rację z tym, że Harry nigdy ze mną nie będzie, ale to nie znaczy, że może mi dokuczać cały dzień.

- Pierdol się, Zayn. Nie masz ciekawszych rzeczy do roboty? - warknęłam mijając go na korytarzu.

- Jak widzisz nie. Dziwko do wynajęcia.

- Faktycznie, straszna ze mnie dziwka - machnęłam ręką i w końcu udało mi się go pozbyć.

Jestem dziwką, bo oddałam się facetowi, którego kocham? Ahaaa.

Nie wiem czemu, ale non stop czuję na sobie ukradkowe spojrzenia innych. I te wcale nie należą do przyjemnych. Szeptanie pod nosem nie wróży nic dobrego. Jak ja nienawidzę tych ludzi.

A wtedy zauważyłam ją.

Dziewczynę, której nie mogłabym nie pamiętać.

Dziewczynę, której zabrałam Harry'ego.

Dziewczynę, którą wiedziałam, że jeszcze kiedyś spotkam.

Obiecała mi to przecież.

Taylor.

- Proszę, proszę. Kogo ja tu widzę? - syknęła blondynka.

- Co tu robisz, plastiku?

- Przyszłam po zemstę. Myślałaś, że możesz zabrać mi mojego chłopca bezkarnie? - rzuciła.

- A bierz go sobie - prychnęłam. - Dla twojej wiadomości, on nie chce ani ciebie, ani mnie, ani nikogo innego.

- Kłamiesz! On mnie kochał, tylko ty to wzystko zniszczyłaś, głupia szmato!

- Jakby cię kochał, nigdy by nie wynajmował mnie, żeby się ciebie pozbyć.

Kurwa.

Wygadałam jej się. Cholera jasna, dlaczego ja nigdy nie potrafię w porę się zamknąć? Przecież jestem w szkole, tyle osób mogło to usłyszeć... jestem skończona.

- Co? - uśmiechnęła się wrednie. - Wynajął cię? Ty puszczalska dziwko.

Śmiała mi się prosto w twarz, a ja nic nie mogłam zrobić. Jedyne co to tylko uciec stamtąd. Tak, pójdę na lekcje i postaram się ochłonąć.

Zajęłam miejsce w gabinecie chemicznym i starałam się skupić na zajęciach. Może się w końcu czegoś nauczę?

Niestety, szepty nie ustawały. Co chwilę widziałam kogoś jak perfidnie patrzył się w moim kierunku i obgadywał mnie z osobą siedząca obok. To było straszne. Dlaczego oni są tacy okrutni?

Nauczyciel na chwilę przeprosił nas i wyszedł z sali. Podobno miał jakąś pilną sprawę do załatwienia. Kiedy tylko opuścił gabinet, wszyscy zaczęli się śmiać. Każdy. Victoria, jedna z klasowych piękności, wstała i podeszła do tablicy pisząc 3 obraźliwe słowa:

Dziwka do wynajęcia.

Jak to zobaczyłam, zrobiło mi się słabo. A więc wszyscy już wiedzieli. Spakowałam w pośpiechu swoje rzeczy i wybiegłam z klasy. Za sobą słyszałam jeszcze krzyk Zayna.

- Komu idziesz teraz dać dupy?

Nienawidzę ich wszystkich, naprawdę. Pieprzony Zayn, pieprzona Taylor. Nawet nie mam do kogo iść. Nikt mi nie został taki, abym iść i się wypłakać na ramieniu. Życie jest okrutne...

Biegłam do domu w ogóle nie patrząc przed siebie. Nagle uderzyłam w coś twardego i upadłam na chodnik, a moje rzeczy się rozsypały. Nie miałam sił nawet spojrzeć na kogo wpadłam.

- Hej, wszystko w porządku? - zapytał miły i aksamitny męski głos. Jestem pewna, że już go gdzieś słyszałam.

- Nie - wysapałam.

Nagle zauważyłam przed sobą rękę. Chciał pomóc mi wstać. Szybko złapałam ją i podniosłam się.

Wtedy w końcu go zobaczyłam. Był cudowny.

~~~~~~~~~
Jeju, przepraszam za zwłokę, nie mogłam się zabrać do pisania, ale w końcu jest! Nowy rozdział ^^

Dziewczyna do wynajęcia || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz