Part 13

7.9K 411 49
                                    

Unfortunate thirteen :3

Jessie's POV

Właśnie obgryzam paznokcie ze zdenerwowania. Ciekawe zajęcie, huh? Za jakieś 20 minut ma tu się zjawić Harry i zabrać mnie na rocznicę mojej przyjaciółki. Według mojej mamy wyglądam idealnie: kobieco i z klasą. A ja uważam, że wyglądam jak dziwka. Ale że Harry'emu się podoba, to mi w takim razie też. Do kiecki ubrałam wściekle czerwone szpilki, a włosy zakręciłam w delikatne fale. Jeśli nie powalę Harry'ego na kolana teraz, to nigdy tego nie zrobię. Co prawda, zrobił mi wczoraj dobrze, ale czy ja wiem, czy to było coś wiele znaczącego dla niego? Bo dla mnie bardzo, ale w jego przypadku mogę być kolejną zabawką. Przecież on może mieć miliony chętnych i doświadczonych dziewczyn, więc dlaczego miałby zainteresować się jakąś cnotką niewydymką jak ja?

- Jessica! Twój chłopak przyjechał! - wykrzyknęła moja mama z dumą. Jeszcze nigdy nie widziałam jej takiej szczęśliwej... nie będę jej psuć humoru w takim razie i nie powiem jej że Harry mi płaci za udawanie jego dziewczyny, a zabieram go na imprezę, bo chce mi się odwdzięczyć i spędzić miło czas. Przynajmniej on spędzi miło czas. Kocham Louise jak siostrę i w ogóle, ale boli mnie ich miłość. Jest po prostu zbyt idealna. A ja będę musiała patrzeć na nich miziających się całą noc. To będzie cud jeśli nie skończę w kiblu wyjąc.

Wychodząc z pokoju pożegnałam moją mamę buziakiem w policzek i życzyłam jej miłego wieczoru. Potem wszedł Harry jak do siebie, przywitał się ze mną słodkim pocałunkiem w usta (awww) i z moją mamą całując ją w dłoń. Widać, że moja rodzicielka była zachwycona Harrym i byłam pewna, że w kiedy będę w jego towarzystwie, ona nie będzie się o mnie martwić. Bajerant jeden.

Po wyjściu z domu, Harry otworzył mi drzwi do swojego samochodu niczym prawdziwy gentleman, potem sam wsiadł za kierownicę i ruszyliśmy. Nawet nie skupiłam się na drodze, bo za bardzo się rozgadałam, ale jeden szczegół bardzo mnie nurtował.

- Skąd ty wiesz, gdzie jechać? - nie chciałam zabrzmieć chamsko, ale chyba coś mi nie wyszło.

Harry otworzył szerzej oczy i wydaje mi się, że się lekko wystraszył, jednak nie odezwał się wcale. Dziwne.

- Dobra, nieważne. - machnęłam ręka i oparłam głowę o szybę, podziwiając uroczy zachód słońca. Po kilkunastu minutach w końcu dotarliśmy do owego lokalu, a mi ze zdenerwowania trzęsły się nogi tak, że prawie wylądowałam na ziemi. Uratowała mnie jedynie postura mojego towarzysza.

- Uważaj księżniczko, żeby ci korona nie spadła podczas upadku - zakpił, podnosząc mnie. Jednak ja zamiast go zdzielić w czuprynę roześmiałam się, a po chwili mi wtórował.

- Harry, boję się - przyznałam smutno, kiedy opanowałam już głupawkę.

- Czego, kochanie? - przytulił mnie mocno, czekając na odpowiedź.

- Wszystkiego. Ja... nie mogę znieść tego, że oni się kochają. - ledwie powstrzymywałam łzy.

Nie wiem, czy to jego urok osobisty sprawił, że zaczęłam się otwierać przed nim, czy to może moja głupota. A może oba. Tak czy siak, czułam w nim wsparcie.

Ale on nie odezwał się wcale. Tylko uniósł moją głowę i złączył nasze usta w długim pocałunku. Czekałam na to całe życie.

Czekałam na niego.

I dlatego nie mogę pozwolić mu odejść.

Nigdy.

- Wybaczcie, że przeszkadzam, ale czekamy na was. - odezwał się ktoś na nami.

- Louis! - wykrzyknęłam w wielką radością i rzuciłam się na bruneta, zakleszczając go w mocnym uścisku.

- Och, Jess. - zatopił nos w moich włosach. - Wieki cię, kochana, nie widziałem. - Jednak, kiedy zauważył kto jest moim partnerem jego uśmiech wygasł. - Cześć Harry. - syknął.

- Cześć Louis - Harry wycedził przez zęby. Oni się znają?

Lou zaprosił nas do środka gdzie odbywała się już gruba biba. Alko lało się litrami a muzyka aż rozrywała bębenki. Przywitałam się z Louise i z innymi znajomymi, po czym zajęłam miejsce specjalnie mi przydzielone. Zaniepokoiło mnie trochę kiedy Harry zbyt długo rozmawiał z Louise, ale kiedy zajął miejsce obok mnie uspokoiłam się. Musiałam być niesamowicie zazdrosna.

Świetnie bawiliśmy się z Harrym przez dwie godziny. Piliśmy wódkę, szamaliśmy wyborne dania i rozmawialiśmy jak przyjaciele z długoletnim stażem. Nawet zabrał mnie parę razy na parkiet do wolnych piosenek, gdzie się przytulaliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy i raz do szybszej, gdzie dziko wywijaliśmy. Jest idealnie.

Po jakimś czasie Louis wszedł na scenę i poprosił DJ o wyłączenie muzyki. Kiedy w lokalu zapanowała cisza i wszyscy zwrócili na niego uwagę, on przemówił.

- Dokładnie dwa lata temu wziąłem tutaj ślub z moją kochaną Louise. Przez ten długi okres czasu wciąż nie zdążyłem ci powiedzieć ile dla mnie znaczysz i jak bardzo Cię kocham. I chyba już nigdy nie zdążę.

Następnie zszedł ze sceny i podszedł do swojej żony, po czym złapał ją za rękę i kucnął na kolano.

- Jesteś dla mnie moim całym światem. Droga Louise, czy chcesz za mnie wyjść po raz kolejny? Będę cię o to pytał co roku, aby być pewnym twojej miłości. Dziękuję, że ze mną jesteś i wytrzymujesz każdy mój humorek. Kocham cię Louise.

Wstał i pocałował swoją żonę w tak romantyczny sposób, że aż się poryczałam. Łzy lały się po moich policzkach na potęgę, ale to nie były łzy szczęścia czy wzruszenia, tylko rozpaczy. Ale nikt się o tym nie dowie. Mam dobrą przykrywkę.

- Kiedyś na jej miejscu będziesz ty - Harry posłał mi swój sławny uśmiech, widząc moją rozryczaną buzię.

- Ty również - ciągałam nosem.

- Ee tam. Nie wydaje mi się. Nie chcę się wiązać.

Zabolało.

Ogarnięcie się do reszty zajęło mi jakieś pół godziny, ale w końcu się udało. Oczywiście, z mojego makijażu zostało wielkie nic, ale kto by się tam przejmował. Między mną a Harrym powstała dziwna cisza, kiedy jakąś blondyna z naprzeciwka zaczęła posyłać mu zalotne spojrzenia, a on z chęcią je odsyłał. Złość gotowała się we mnie, jednak nie dawałam tego po sobie poznać. Myślałam, że moje problemy się skończyły kiedy blondyna wstała i odeszła od stołu, ale niemalże w tym samym momencie Hazza wyszeptał mi, że musi iść do łazienki. Jasne, spoko, to tylko łazienka. Zaraz wróci i będziemy się bawić dalej. Prawda?

Dla zabicia czasu robiłam sobie różnego rodzaju drinki i piłam je jeden za drugim. Minęło 10 minut.

Nie tak źle, nie denerwuj się Jess, przecież tobie zdąża się siedzenie tam dłużej - opieprzyłam się w myślach.

15 minut.

Cholera, dalej go nie ma. Zaczęłam dziobać paznokcie ze zdenerwowania. A co jak on poszedł się z nią zabawiać? Nie no, bzdura. Nie zrobiłby mi tego.

30 minut.

Dobra, lekka przesada. Wstałam w końcu od stołu i poszłam na górę, gdzie zaczęłam przemierzać pokoje gościnne, w których mieliśmy dzisiaj zostać, aby nie tułać się pijanym po nocach. Po chwili odnalazłam nasz pokój i szczerze mówiąc bałam się wejść. Bałam się, co albo kogo mogę tam zastać. Ale muszę się dowiedzieć, czemu go nie ma. A jestem prawie pewna, że nie siedzi w brudnym kiblu tyle czasu.

Weszłam... i żałowałam. To był jakiś pieprzony sen.

- Ja pierdole. - tylko tyle udało mi się wydukać. I wiecie co? Momentalnie wytrzeźwiałam.

~~~~~~~~~~~~

Co ona tam zobaczyła? ;o

Hehe, chcieliście następny to macie, misie :*

W ogóle tak bardzo chciałabym już napisać to opowiadanie w całości, żeby rozwiać wasze wątpliwości, ale tak się nie da :/

Jedynie mogę wam powiedzieć, że w życiu nie domyślicie się zakończenia xx

Dziewczyna do wynajęcia || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz