Part 35

4.4K 334 28
                                    

- Eee... ja... no ten... prze- przepraszam - zaczęłam się jąkać. Onieśmielał mnie.

- Ale nic się nie stało - zaśmiał się ukazując śnieżnobiałe ząbki. - Jestem Luke.

- Je- Jessica - wyciągnął do mnie rękę, którą po chwili uścisnęłam.

Kompletnie zapomniałam o istnieniu moich rzeczy, które aktualnie spoczywały na chodniku, dopóki Luke się po nie nie schylił.

Kiedy podnosił je przyglądałam mu się uważnie. Miał krótkie blond włosy, nosił luźną czarną koszulkę i obcisłe czarne jeansy. Następnie podniósł się i oddał mi moją torbę z szerokim uśmiechem. Dla jego błękitnych oczu można się zatracić.

- Dlaczego uciekałaś? - przyglądał mi się uważnie.

- Ja po prostu... nienawidzę mojej szkoły.

- To jak każdy - roześmiał się.

- Nie rozumiesz - szybko dodałam. - Jestem tam gnębiona za... a zresztą nieważne. Co ja ci się będę żalić. Nawet cię nie znam.

- Znasz mnie lepiej niż ci się wydaje.

- Co to ma znaczyć? - uniosłam brwi.

- To naprawdę nieistotne. Wyskoczyłabyś gdzieś ze mną?

- Nie mam ochoty. Jedyne co chcę to wrócić do domu i zostać tam na zawsze - miałam zamiar go wyprzedzić, ale zatrzymał mnie.
- Na pewno nie. Jesteś po prostu smutna, a ja nie chcę żeby moja księ... żebyś ty cierpiała i to w samotności - uśmiechnął się ciepło.

- Ale potrzebuję samotności - westchnęłam.

- Dobrze. Tak więc, spotkajmy się jutro. Wiem, że nie dasz mi swojego numeru, ale ja ci dam swój - wcisnął mi małą karteczkę do kieszeni. - Miłego dnia.

Po tych słowach nachylił się i złożył delikatny pocałunek na moich ustach, po czym odsunął się, pomagał mi i odszedł.

Nie wiem, co ze mną się stało. Stałam w tym miejscu jak wryta przez jakieś pół godziny. Nogi miałam jak z waty i nie mogłam się ruszyć. Wyglądałam, jakby ktoś rzucił na mnie urok, a moje serce chciało wręcz wyskoczyć mi z piersi.

Luke może i był słodki, ale to nie ma znaczenia. Czas najwyższy się ogarnąć. Przez ostatnie miesiące dużo działo się w moim życiu i balansowałam między Harrym, a Louisem, Louisem, a Harrym. To było strasznie nie w porządku, ja za to byłam niestabilna uczuciowo i czas to zmienić. Myślę, że zrezygnuję jednak z randek, na których kiedyś tak mi zależało. Nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek, a moje serce jest złamane. Skoro czas leczy rany, dam go sobie jak najwięcej. A jeśli Luke'owi naprawdę na mnie zależy, choć wątpię, bo dopiero się poznaliśmy, to poczeka. A jeśli nie - to trudno. Oszczędzę sobie przynajmniej kolejnego zawodu.

Po wewnętrznej bitwie ruszyłam się w końcu z miejsca i poszłam do domu. Stwierdziłam, że powinnam znaleźć sobie koleżanki, a nie bujać się w towarzystwie chłopaków, którym zależy tylko na jednym. W sumie, nie pamiętam już kiedy ostatni raz miałam przyjaciółkę. Byłam zawsze typem samotnika i nie spoufalałam się z ludźmi. Bardziej mi zależało na znalezieniu miłości życia, niż ploteczkach z dziewczynami, ale jak widać, to jeszcze nie moja pora.

A może teraz wyjście do klubu jest rozwiązaniem idealnym? W sumie nigdy nie bywałam w takich miejscach, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz. Muszę się wziąć w końcu za swoje życie i pozmieniać to, co mi się nie podoba. A nie podoba mi się wszystko. No bo kto coś może zmienić, jak nie ja sama? Nikt za mnie się nie urodził i nikt za mnie nie umrze, a czas pomiędzy tymi dwoma etapami powinien być wykorzystany jak najlepiej. No bo kurczę, mam 18 lat, a zaczynałam zachowywać się już jak stara rozwódka. Całe życie przede mną i pora się w końcu zabawić!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kochani, dziękuję za 200K, 12 tys vote i ponad 1K komentarzy, jesteście najlepsi ♥♥♥

Dziewczyna do wynajęcia || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz