❜❜𝐓𝐞𝐧 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐢𝐝𝐞𝐚𝐥𝐧𝐲.❜❜

1.6K 118 112
                                    

Spomiędzy moich warg wydobywały się ciche pomruki w rytm muzyk lecącej z mojego laptopa, której od dawna nie słuchałem. Była to jedna z lepszych i legalniejszych ucieczek od normalnego świata. Wystarczyło, że zamknąłem oczy i już przenosiłem się w kompletny wymiar, czułem, że mogłem latać.

Po wczorajszej imprezie miałem dość duże poczucie winy, gdyż zbyt łatwo zaufałem siwowłosemu. Pomimo braku wypitego alkoholu, moja głowa wydawała się bardzo ciężka, a jedynym sposobem na chwilowe złagodzenie bólu, było wejście na parapet, otwarcie okna i oprzeć się o zimną ramę.

Dzisiejsza pogoda w Miami wcale nie przypominała tej wczorajszej. Przez moje zamknięte oczy nie przedzierały się żadne strumyki światła, za to czułem na całej twarzy chłodne, lecz przyjemne powietrze.

Moją melancholijną, odprężającą ciszę wtrącił się dzwonek do babci drzwi. Nie raczyłem uchylać oczu, doskonale wiedząc, że moja babcia powiedziałaby mi, kto nas odwiedził.

Po paru głębszych oddechach kontynuowałem nucenie pod nosem tekstu piosenki, która jako następna była w kolejce.

Usłyszałem, jak drzwi od mojej sypialni cicho się uchylają, ale stwierdziłem, że to tylko babcia, która chciała się upewnić, czy śpię.

na tym cholernym łóżku nie zasnę

- Babcia. - mruknąłem, gdy usłyszałem, jak kobieta klika spację, a muzyka przestaje grać. - Włącz ją z powrotem, nie była za głośno. - jęknąłem, uderzając głową o szybę.

Usłyszałem za sobą cichy śmiech, przez który zrozumiałem, że to nie babcia znajdowała się w moim pokoju. Gdy ciepła ręka spoczęła na moim ramieniu, poczułem zapach perfum, który przez wczorajszy cały wieczór krążył wokół mnie.

- Może i jestem siwy, ale to nie powód, żeby mnie babcią nazywać, Gregory. - Erwin powiedział z lekką chrypką, przez co odwróciłem się w jego stronę.

Mrugnąłem kilkukrotnie oczami, chcąc się upewnić, czy napewno to chłopak stał tuż przede mną.

kurwa

- Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha. - zaśmiał się, cofając się o parę kroków. - Chyba mam coś, co należy do ciebie, Gregory.

Krótko po tym, jak złotooki zerwał kontakt wzrokowy, ze swojej kieszeni wyciągnął telefon.

mój telefon

- Skąd.. Gdzie go znalazłeś? - powiedziałem w kompletnym szoku.

- Wczoraj. - powiedział nonszalancko. - Wczoraj, gdy rozmawialiśmy, tuż po tym, jak skończyłeś gadać przez telefon, na pewno pamiętasz, Gregory. Trochę się zachwiałem i teraz uważaj, nie chcę zabrzmieć źle, ale wziąłem twój telefon. - uśmiechnął się.

on zrobił..

co

- Co, do cholery? - mruknąłem, odbijając się od parapetu, przez co stanąłem na równe nogi, patrząc na niego. - Czy ty ukradłeś mój telefon? Cholera, czy ty go sobie tak po prostu wziąłeś?! - warknąłem.

- Chciałem tylko wpisać ci mój numer. - powiedział, zdecydowanie speszony. - Nie przewidziałem tego, że masz blokadę w telefonie. - dodał, uśmiechając się nerwowo i podrapał się po szyi.

- Jesteś nienormalny. - powiedziałem zrezygnowany. - To było nasze drugie spotkanie i drugi raz coś odpierdalasz! - wbiłem swój gniewny wzrok w jego, w których zauważyłem niepewność.

Chłopak wziął głęboki oddech by coś powiedzieć, ale nie zdążył.

- Na pierwszym spotkaniu, mówiłeś mi, że nie chcesz aby ta relacja wyglądała dziwnie. Coś ci chyba nie wychodzi.- prychnąłem, już lekko spokojniejszym głosem.

moonlight - morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz