Wysiadłem z Hermesa wraz z Ivy i Gregorym. Przez całą drogę żywo rozmawiałem głównie z siostrą, a Montanha odpowiadał tylko na zadane przez nas pytania. Chłopak przez ostatnie kilka dni, od momentu mojego załamania wydawał się jakiś inny, jakby nieobecny i przygnębiony.
- Jesteśmy. - powiedziałem wjeżdżając na teren starej, opuszczonej elektrowni.
- To tutaj? - skrzywiła się czarnowłosa, rozglądając się.
- A co myślałaś, że normalnie w sprawach typowo biznesowych, spotykam się w wystawnej restauracji? Niestety, chyba nie w tym życiu. - zaśmiałem się. - A ty co myślisz, Grzesiu?
- Ma swój klimat, jest takie nieoczywiste. - mruknął pod nosem.
- Co ci jest? - zapytała poirytowana Ivy.
- Nic. - przewrócił oczami.
- Taaa, właśnie widzę. - prychnęła dziewczyna.
- Nic mi nie jest. - odpowiedział podwyższonym głosem, po czym wysiadł z auta i trzasnął drzwiami.
- No księżniczka. - mówiąc to, odwróciłem się w stronę siostry i obydwoje zaczęliśmy się śmiać. A chłopak po krótkiej chwili uchylił drzwi.
- Przepraszam. - wyszeptał zawstydzony i ponownie wsiadł do auta.
Po chwili zauważyłem, jak na teren elektrowni wjeżdża auto Doriana.
- No już, pełna powaga.- szturchnąłem ciągle chichoczącą dziewczynę w ramię.
- To ja pójdę się przywitać.- powiedziała i podeszła do auta obok.
- Już okej, o co chodzi? - mruknąłem, spoglądając na ciemnookiego.
- Nie chciałem przy Ivy. - wywrócił oczami.
- Wiem, obiecuję, że porozmawiamy po spotkaniach. Dobrze?
- Okej.- mruknął cicho.
Oparłem się o maskę auta, a Ivy, Gregory, Dorian i Carbo stanęli wokół mnie.
- Dobrze, podsumowując przedwczorajszą wyścigową porażkę.- zacząłem.- Ustalono, który informator nawalił i poniesie konsekwencje z tego powodu. Rozmawiałem z górą i mamy nie zaprzątać sobie tym głowy. Na szczęście policja złapała tylko jedną osobę, ale nie mieli wystarczającej liczby dowodów, by ją zatrzymać po przesłuchaniu. Na pewno musimy zrobić przerwę w organizacji wyścigów. - usłyszałem, jak Nico mruknął niezadowolony. - Również mnie to nie pociesza,- zwróciłem się do chłopaka. - Ale takie jest polecenie. Żeby nam się nie nudziło mamy znaleźć coś w stylu wyścigów.
- U mnie w Chicago, często organizowali wyścigi, ale na motocyklach. - brunet wzruszył ramionami, patrząc się na nas. - Sam kiedyś jeździłem. - dodał z lekkim uśmiechem.
- Wielkie umysły myślą podobnie, sam wam kiedyś to proponowałem. - wyszczerzył się Dorian, szturchając Carbonarę.
- Dobry pomysł, a ty Ivy co o tym myślisz? - powiedziałem po chwili zastanowienia.
- Nie znam się na motocyklach. - wydęła usta, pokazując kciuk w dół.
- Spokojnie ja a autach też za dużo nie wiedziałem, teraz role się odwrócą. - Gregory uśmiechnął się pokrzepiająco w stronę mojej siostry.
- Przedstawię ten pomysł górze i zobaczymy co powiedzą, ale myślę, że będą zadowoleni Montanha. - puściłem mu oczko.
Podjechało do nas czarne auto Sana, w którym siedział on razem z Dią.
![](https://img.wattpad.com/cover/278189572-288-k861837.jpg)
CZYTASZ
moonlight - morwin
Fanfiction19 letni Gregory Montanha, po tym, jak jego rodzice powiedzieli mu, że się rozwodzą nie miał zamiaru przebywać z nimi całe lato i słuchać ich kłótni. Aby odpocząć od natłoku myśli jego rodzice posyłają go na całe wakacje na drugi koniec kraju - do M...