❜❜𝐍𝐨 𝐜𝐳𝐞𝐬́𝐜́, 𝐬ł𝐨𝐝𝐳𝐢𝐚𝐤𝐮.❜❜

1.5K 114 59
                                    

Wysiadłem z Hermesa wraz z Ivy i Gregorym. Przez całą drogę żywo rozmawiałem głównie z siostrą, a Montanha odpowiadał tylko na zadane przez nas pytania. Chłopak przez ostatnie kilka dni, od momentu mojego załamania wydawał się jakiś inny, jakby nieobecny i przygnębiony.

- Jesteśmy. - powiedziałem wjeżdżając na teren starej, opuszczonej elektrowni.

- To tutaj? - skrzywiła się czarnowłosa, rozglądając się.

- A co myślałaś, że normalnie w sprawach typowo biznesowych, spotykam się w wystawnej restauracji? Niestety, chyba nie w tym życiu. - zaśmiałem się. - A ty co myślisz, Grzesiu?

- Ma swój klimat, jest takie nieoczywiste. - mruknął pod nosem.

- Co ci jest? - zapytała poirytowana Ivy.

- Nic. - przewrócił oczami.

- Taaa, właśnie widzę. - prychnęła dziewczyna.

- Nic mi nie jest. - odpowiedział podwyższonym głosem, po czym wysiadł z auta i trzasnął drzwiami.

- No księżniczka. - mówiąc to, odwróciłem się w stronę siostry i obydwoje zaczęliśmy się śmiać. A chłopak po krótkiej chwili uchylił drzwi.

- Przepraszam. - wyszeptał zawstydzony i ponownie wsiadł do auta.

Po chwili zauważyłem, jak na teren elektrowni wjeżdża auto Doriana.

- No już, pełna powaga.- szturchnąłem ciągle chichoczącą dziewczynę w ramię.

- To ja pójdę się przywitać.- powiedziała i podeszła do auta obok.

- Już okej, o co chodzi? - mruknąłem, spoglądając na ciemnookiego.

- Nie chciałem przy Ivy. - wywrócił oczami.

- Wiem, obiecuję, że porozmawiamy po spotkaniach. Dobrze?

- Okej.- mruknął cicho.

Oparłem się o maskę auta, a Ivy, Gregory, Dorian i Carbo stanęli wokół mnie.

- Dobrze, podsumowując przedwczorajszą wyścigową porażkę.- zacząłem.- Ustalono, który informator nawalił i poniesie konsekwencje z tego powodu. Rozmawiałem z górą i mamy nie zaprzątać sobie tym głowy. Na szczęście policja złapała tylko jedną osobę, ale nie mieli wystarczającej liczby dowodów, by ją zatrzymać po przesłuchaniu. Na pewno musimy zrobić przerwę w organizacji wyścigów. - usłyszałem, jak Nico mruknął niezadowolony. - Również mnie to nie pociesza,- zwróciłem się do chłopaka. - Ale takie jest polecenie. Żeby nam się nie nudziło mamy znaleźć coś w stylu wyścigów.

- U mnie w Chicago, często organizowali wyścigi, ale na motocyklach. - brunet wzruszył ramionami, patrząc się na nas. - Sam kiedyś jeździłem. - dodał z lekkim uśmiechem.

- Wielkie umysły myślą podobnie, sam wam kiedyś to proponowałem. - wyszczerzył się Dorian, szturchając Carbonarę.

- Dobry pomysł, a ty Ivy co o tym myślisz? - powiedziałem po chwili zastanowienia.

- Nie znam się na motocyklach. - wydęła usta, pokazując kciuk w dół.

- Spokojnie ja a autach też za dużo nie wiedziałem, teraz role się odwrócą. - Gregory uśmiechnął się pokrzepiająco w stronę mojej siostry.

- Przedstawię ten pomysł górze i zobaczymy co powiedzą, ale myślę, że będą zadowoleni Montanha. - puściłem mu oczko.

Podjechało do nas czarne auto Sana, w którym siedział on razem z Dią.

moonlight - morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz