Zmarszczyłem brwi, przyglądając się z jaką finezją siwowłosy swoimi palcami nakładał czarną mazię na swoją twarz. Jego usta były lekko rozchylone, a oczy w skupieniu również podążały za dłońmi chłopaka.
- Co się gapisz, co? - zaśmiał się, marszcząc delikatnie przy tym jeszcze nie pokryty maseczką.
- Ja mam to samo zrobić? - mruknąłem, przyglądając się nam w lustrze jego łazienki.
- Jakiś problem? - zapytał z przekąsem, przybliżając się do mojego boku. - Nie gadaj, że nigdy nie robiłeś sobie maseczki. - dramatycznie wciągnął powietrze. - A no tak, samiec alfa. - wywrócił oczami, po czym wrócił do nakładanie świeżo pachnącej papki.
- No nie robiłem. - mruknąłem, pocierając moją twarz. - Widzisz, ja nie potrzebuje jakiś maseczek, kremów i innych gówien, aby mieć idealną cerę.
- Pijesz energetyki?
Delikatnie pokiwałem głową, nie rozumiejąc odejścia od tematu.
- Sperma byka. - zaśmiał się. - Podobno sperma dobrze działa na cerę. - posłał mi zadziorne spojrzenie.
- Oh. - westchnąłem cicho. - Czyli dlatego masz taką miękką skórę. - mruknąłem, przejeżdżając po jego umalowanej twarzy, przez co klejąca się substancja oblepiła moje palce. Erwin syknął odskakując ode mnie.
- Debilu! - krzyknął, a następnie wydął wargi, nakładając z powrotem na swój policzek maseczkę. - Nałożyć ci?
- Jakbyś mógł, Erwin. - powoli opadłem się o marmurowy blat. - Ale omijaj brodę. - podrapałem się po kilkudniowym zaroście. - Nie podoba mi się to, jak to się klei.
- Jak klei? - lekko się skrzywił. - No jak maseczka, Grzesiu. - uśmiechnął się, wchodząc pomiędzy moje nogi. - To musi kleić. - cmoknął, po czym z tubki wycisnął czarną maź na jego palce. - Przymknij oczy, bo nie chcę ci wsadzić palca do oka. - mruknął, nachylając się nade mną i składając na moich ustach przelotny pocałunek, przez co przymknąłem oczy. - I tak trzymaj. Zrelaksuj się.
- Nie musisz dwa razy mówić. - uśmiechnąłem się sennie, czując na sobie miękkie palce złotookiego, które powoli rozprowadzały maseczkę na moje policzka, omijając mój zarost. Przeniósł się na moje czoło, cmokając z niezadowoleniem.
- Musisz mieć tak spuszczoną grzywkę? - westchnął, po czym odszedł ode mnie, grzebiąc coś w szafkach. Ja nie otwierając oczu, wskoczyłem na blat, opierając się ostrożnie o lustro. - Będziesz wyglądał zjawiskowo, jak wrócisz.
- Boję się ciebie. - zaśmiałem się, słysząc, jak siwowłosy zachichotał złowieszczo.
- Ale wciąż masz zamknięte oczy. - powiedział zwycięsko, a po chwili jego ciało znów znalazło się blisko mojego.
- Pamiętasz, jak powiedziałeś mi coś w stylu, że to pojebana akcja, ale że mam ci zaufać? - zaśmiałem się cicho, a chłopak nałożył na mnie opaskę, po czym parsknął śmiechem. Uchyliłem oczy, patrząc na niego spod byka. - Ja tu się produkuje, romantyczny klimat chcę zrobić. A ty? Śmiejesz się z moich słów.
- Nie z twoich słów, dziadziuś. - gdy wciąż patrzyłem na niego, próbując zrozumieć co miał na myśli. - Wstań. - pociągnął mnie za rękę, po czym objął w talii, obracając w stronę lustra. - Masz zakola, dziadziuś. - zaśmiał się, lekko zginając. - Wiesz, gustowałem w bogatych, starych ale ty?
- Hahaha. - zaśmiałem się, mając kamienną minę. - Mam przez ciebie kompleksy teraz. - wydąłem wargę, pochylając się nad nim. - Nie fajnie tak, nabijać się ze mnie w mój ostatni dzień tutaj.

CZYTASZ
moonlight - morwin
Fanfiction19 letni Gregory Montanha, po tym, jak jego rodzice powiedzieli mu, że się rozwodzą nie miał zamiaru przebywać z nimi całe lato i słuchać ich kłótni. Aby odpocząć od natłoku myśli jego rodzice posyłają go na całe wakacje na drugi koniec kraju - do M...