❜❜𝐓𝐨 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐭𝐚 𝐮𝐥𝐢𝐜𝐚?❜❜

2.5K 129 38
                                    

Uchylając drzwi od klimatyzowanego samochodu, mruknąłem z dezaprobatą, czując, jak ciepłe powietrze z Miami wręcz zderza się z moim ciałem. Z tyłu głowy wiedziałem, że pogoda na Florydzie jest naprawdę gorąca - szczególnie latem, ale tego się nie spodziewałem.

Przeczesałem moje gęste, brązowe włosy, które spowodowane podróżą niezgrabnie się ułożyły. Rozejrzałem się po okolicy. Mój wzrok przyciągneła stara stacja, przy której stało parę zabytkowych aut. Z kieszeni wyciągnąłem małą karteczkę, na której moja mama zapisała adres domu, w którym miałem mieszkać przez następne dwa miesiące.

cholery dostanę

- Kupiłem panu wodę. - uśmiechnął się do mnie taksówkarz, którego złapałem przy lotnisku. Po jego wyglądzie mogłem stwierdzić, że mężczyzna jest po czterdziestce. Miał dość duży zarost, a jego ręce zdobiły tatuaże. - Nie musi pan oddawać. - dodał, wciskając mi butelkę do ręki.

- Dziękuję? - zaśmiałem się cicho. - Ale nie musiał pan. - odpowiedziałem, ponownie wsiadając do audi. - Nie piję wody. - dodałem.

Mężczyzna spojrzał na mnie przez lusterko we wnętrzu samochodu i uśmiechnął się szczerze. Nie miałem do niego krztyny zaufania, przez co odrzuciłem wodę na drugi koniec siedzenia.

nie jestem głupi,

nie dam się nabrać na takie podstępy

- Tu, na Florydzie długo nie pożyjesz. - powiedział półżartem mężczyzna. - Temperatury sięgają tu czterdziestu stopni. Potrzebujesz wody. - wzruszył ramionami, odpalając auto.

przecież nie może być tak źle

Spuściłem wzrok, wbijając go w wyświetlacz telefonu. Od momentu, gdy rodzice narzucili mi wyjazd z Chicago, miałem nieco mieszane uczucia, wiedząc, że będę musiał porzucić moich przyjaciół na cały okres wakacji. Fakt, że mogłem w Miami napotkać moich starych znajomych, potęgował moje obawy. Jedyną rzeczą, która potrafiła mnie pocieszyć, to moja babcia, u której miałem zamieszkać.

lubię ją,

ona mnie rozumie

Urodziłem się w Miami i również wychowałem w tym miejscu. W wieku trzynastu lat przeprowadziłem się do Illinois. Po zmianie miejsca zamieszkania wszystko się zmieniło. Moi rodzice znacznie odsunęli się od siebie, znajdując inne prace. Dom zostawał pusty, więc w tej ciszy zrozumiałem, że musiałem skupić się na sobie i moich potrzebach. Nawet gdy rodzice byli w domu, panowała napięta i niezręczna atmosfera, czyniąc cisze nie do zniesienia.

nie było ich w wieku gdy ich najbardziej potrzebowałem,

więc nikogo nie zaskakuje,

jak mówię że mam zły kontakt z rodzicami

bo to oni tego chcieli,

abym się odciął

Od kilku lat obserwowałem ich, domyślając się co między nimi się działo. Gdy mniej więcej trzy miesiące temu poinformowali mnie o rozwodzie, nie byłem do końca zdziwiony.

lecz wciąż mnie to bolało

Chcąc oszczędzić mi niepotrzebnego stresu, wysłuchiwania ich zażartych kłótni, postanowili wysłać mnie na Florydę.

do miejsca,

które mnie wychowało,

które ukształtowało to,

kim teraz jestem

Dom, w którym mieszkała babcia, znajdował się na drugim końcu miasta. Bardzo dobrze pamiętam długie wycieczki, gdy denerwowałem się, zabierałem rower i jechałem do niej. Do jej przytulnego domu. Nie był on zbyt duży, lecz na nią jedną, zdecydowanie dobry.

moonlight - morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz