❜❜𝐀 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐭𝐨 𝐜𝐡𝐨𝐜𝐢𝐚𝐳̇ 𝐝𝐳𝐢𝐞𝐰𝐜𝐳𝐲𝐧𝐚?❜❜

1.7K 116 144
                                    

Czułem, jak w mojej głowie zaczyna się kręcić, a odgłos zakończonego połączenia wciąż obijał się o moje uszy.

nie wierzę,

naprawdę nie wierzę

Opóźnienie w dostawie oznaczało kolejne kilka dni spędzonych na starym materacu, dodatkowo na korytarzu, ponieważ gdy wraz z chłopakami pomalujemy pokój, nie byłbym w nim mógł spać pewnie z dwa dni.

znakomicie się zapowiada

miami...

Wziąłem kilka głębokich oddechów, po czym zabrałem się za sprzątanie moich ubrań, przedmiotów, które włożyłem z dość dużym problemem do moich walizek.

Odsunąłem te lżejsze meble, a z resztą czekałem dopóki nie usłyszałem donośnego śmiechu Erwina i dwóch moich przyjaciół z lat młodości.

czyżby san również skusił się o pomoc?

jaki kochany

Szybko wyleciałem z pokoju, pośpiesznie zbiegłem po schodach i gdy tylko otworzyłem drzwi, siwy zadzwonił dzwonkiem.

- Szpiegujesz mnie? - cmoknął Erwin, robiąc krok w tył. - Nieładnie.

Wywróciłem oczami, po czym zaprosiłem trójkę chłopaków do środka.

- Fajnie, że jesteśmy w komplecie. - powiedział Dia, jako pierwszy wchodząc do mojego pokoju. - Grzesiu, jak wracaliśmy z pracy, Erwin wpadł na naprawdę niesamowity pomysł. - wyszczerzył się ciemnoskóry. - Ale to po robocie.

- Przesunąłeś meble. - powiedział San, kiwając głową z uznaniem. - Grzechu, ty to jednak masz łeb.

- Dziękuję, San. - sarknąłem. - Dobra, od dziś ja tu rządze. Mamy do przesunięcia jeszcze dwa meble, szafę zostawiamy. - wskazałem na wielką, zmontowaną szafę w rogu. - Na początku sufit, potem boczne ściany. - obróciłem się wokół własnej osi, pokazując chłopakom co i jak. - Na parapecie macie taśmy, nożyczki i ogólnie wszystkie rzeczy,które mogą nam się przydać podczas malowania. Sufitem zajmę się ja z Dią, a wy. - wskazałem na pozostałą dwójkę. - Wy obklejacie wszystko, co może zostać ubrudzone. - uśmiechnąłem się, opierając o regał, który wymagał przesunięcia.

- No weź, Grzechu. - siwy posłał mi poważną minę. - Jesteśmy twardymi mężczyznami. - chłopak poklepał siebie i San'a po klatce piersiowej. - Daj nam jakieś lepsze zajęcie.

- Okej, to przedstawicie ten regał i tą szafę.- puściłem mu oczko, sięgając po wałki dla siebie i Dii. - Miłej pracy. - dodałem, kręcąc głową z rozbawienia.

- Nie o to mi chodziło. - warknął Erwin, chwytając za jasnożółtą tasiemkę, po czym zaczął oklejać ramę okna.

Praca szła nam w naprawdę mozolnym tempie. Nie tylko dla tego, że złotooki na wszystko narzekał, ale przez to, że Dia non stop kapał farbą po głowie siwego oraz w sumie po całym pokoju, Erwin musiał jechać do sklepu, aby zabezpieczyć również całą podłogę.

- Jesteś przyjebany. - zaśmiał się San, gdy chłopak wrócił z folią, lecz w całkiem nowym ubraniu. - Rewia mody?

- Być może. - zaśmiał się chłopak. - Nie było mnie raptem dwadzieścia minut. - wywrócił oczami, rzucając rolkę na ziemię.

Półprzezroczysta folia z zawrotną prędkością rozwinęła się spod nóg chłopaka i zatrzymała się na moich butach. Gdy już chciałem ją podnieść i rzucić dalej, przede mną stanął siwowłosy, po czym uklęknął, ucinając równo folię, lecz jego oczy były wpatrzone w te moje. Poczułem, jak przez moje ciało przechodzi zimny dreszcz. Erwin uśmiechnął się, wstał na równe nogi, a jego ręka musnęła mojego boku.

moonlight - morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz