❜❜𝐒𝐩𝐢𝐬𝐚𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐬𝐢𝐞̨, 𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚𝐧𝐢𝐞.❜❜

1.5K 110 75
                                    

- Trasa nie jest skomplikowana. Startujemy i kończymy tutaj. Krajówką na drogę dziewięćset dziewięćdziesiąt siedem, skręcacie na dziewięćdziesiątkę czwórkę, przejeżdżacie główną przez c1 aż do a1 i tam jedziecie kawałek leśną drogą, gdzie dojeżdżacie z powrotem na krajówkę. Strat za dwie minuty.- powiedział przez mikrofon Dorian.

Okropnie się stresowałem, ponieważ nigdy nie ścigałem się sam na sam z Carbo. Zawsze jeździł ze mną jako nawigator, ale stwierdziliśmy, że tym razem pojedziemy sami. Chłopak co chwilę przypominał mi, że obiecałem mu ten wyścig. Szarowłosy tłumaczył mi, że to chodzi o czystą zabawę, lecz ja dokładnie sobie zdawałem sprawę z tej sytuacji. Był to wyścig o mój cholerny honor i nawet więcej. Spojrzałem na Ivy, która stała zaraz obok Montanh'y, Dii i Sana. Mimowolnie uśmiechnąłem się, gdy zauważyłem że wszyscy mieli zaciśnięte kciuki. Ostatni raz spojrzałem na Carbonare, po czym skupiłem się na drodze przede mną.

- Panie i panowie, oficjalnie witamy was na pierwszym tego typu wyścigu w naszej okolicy! Dziś rywalizować będą Erwin Knuckles oraz Nicollo Carbonara. Znacie zasady. Gracie fair play, a policje i wszelkie niedogodności zgłaszacie na radiu. Nagrodą w tym wyścigu jest honor oraz oczywiście, nagroda pieniężna. Obserwujcie lampkę jeśli ta zapali się na czerwono ruszacie. - zakomunikował Dorian.

wiedziałem, kurwa

Poprawiłem dłonie na kierownicy, wziąłem głęboki oddech i wbiłem wzrok w lampkę. Czekał mnie długi odcinek prostej drogi, więc mogłem sobie pozwolić na dużą prędkość. Carbo był zaraz za mną i wystarczyło by, aby lekko odbił w prawo a ja wylądował bym daleko w polach, które dziś nie wyglądały tak pięknie, jak ostatnim razem. Przy pierwszym zakręcie lekko zwolniłem, przez co chłopak delikatnie zajechał mi drogę i ruszył przede mnie. Bez problemu potrafiłem wyobrazić sobie jego zwycięski uśmiech, który pewnie miał wymalowany na twarzy.

Następne części trasy szły raczej spokojnie, cały czas siedziałem mu na ogonie. Gdy mieliśmy wjechać na przedostatni odcinek, który był nie pokryty asfaltem chłopak przyspieszył. Wiedziałem, że to zły pomysł więc nie robiłem tego samego. Idealnie przed zakrętem chłopak wjechał w ledwo widoczną dziurę, przez co lekko wyrzuciło go z drogi, a ja przyspieszyłem wyprzedzając go, mając z tyłu głowy również moje bezpieczeństwo. Nie patrząc za siebie, rozpędziłem się, wjeżdżając na normalną drogę. Jako pierwszy przejechałem metę. Uśmiechnąłem się do siebie i zatrzymałem auto.

no i kto tu jest królem,

carbo?

Gdy wysiadłem z Hermesa, do moich uszu dobiegł cudowny dźwięk oklasków i wiwatów. Byłem strasznie zadowolony z tego, jak pojechałem. Nico od razu do mnie podszedł, gdy tylko przyjechał na metę.

- Miałeś zwykłego farta. Gdyby nie tamta dziura, byłbyś daleko w tyle. Kto w ogóle wpadł na pomysł, żeby na trasie była jakaś leśna dróżki?!- zaczął do mnie krzyczeć, lecz na jego buzi rozciągał się uśmiech.

- Trasę wymyślają informatorzy, jak zawsze. I to niby ja nie umiałbym się przyznać do przegranej, ale no tak, nie muszę.- kończąc zdanie, uśmiechnąłem się do niego zwycięsko.

-Panie, Panowie wygrywa Erwin Knuckles, który przyjechał na metę jako pierwszy, pokonując jak dotąd niepokonanego Nicollo Carbonarę. Dziękujemy wam za tak liczną obecność i zapraszamy na kolejne wyścigi które odbędą się już za tydzień!

Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zadowolony podszedłem do Doriana, który wyglądał na równie szczęśliwy.

- Dzięki za mistrzowskie sędziowanie, z resztą jak zawsze. Jak się podobał przejazd?- zapytałem, opierając się o jego krzesło.

moonlight - morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz