❜❜𝐉𝐞𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐫𝐨𝐳𝐥𝐢𝐜𝐳𝐲𝐦𝐲...❜❜

1.7K 125 145
                                    

Na moim nagim udzie znalazła się ciepła, duża dłoń bruneta, która ślimaczo, lecz mocno zacisnęła się na nim. Mruknąłem z aprobatą, czując na sobie spokojny oddech chłopaka, który najwyraźniej jeszcze spał.

Powoli uchyliłem oczy, spoglądając na jego ospałą twarz, na której odznaczały się oznaki zmęczenia.

nie miałem pojęcia, przez co przechodzili pod moją nieobecność

Na wyjeździe dotarło do mnie, jak bardzo chłopak na mnie się liczył.

zabrzmię cholernie desperacko,

ale nigdy tego nie czułem,

nikt nie sprawił, że czułem się tak wyjątkowy

Byłem uzależniony od jego miękkich niczym jedwab, ciemnym włosów, które z łatwością wiatr burzył przy każdym jego podmuchu. Od jego czekoladowych oczu, w których pojawiały się wesołe iskierki, powiększały się do ogromnych rozmiarów, gdy rozmawiał o czymś, co kochał. Od jego ust, z których uwielbiałem, jak wymawiał moje imię, a pokochałem je jeszcze mocniej, gdy składały intymne pocałunki na moich wargach, szyi i obojczykach.

Wzrokiem zjechałem na jego odsłonięte ramiona, które wystawały spod śnieżnobiałej kołdry.

Po cichu, nie chcąc obudzić Gregor'ego, przybliżyłem się do niego, kładąc moją dłoń na jego odkrytych barkach, przez co na jego opalonej skórze pojawiła się gęsia skórka. Z pomiędzy jego lekko uchylonych ust wyleciał cichy pomruk, po czym mlasnął kilkukrotnie.

jak to możliwe,

że on jest mocniej opalony niż ja,

skoro ja wciąż tu mieszkam, a wyglądam jak ściana?

Zagryzłem wargę, przypominając sobie noc.

Ręce bruneta niebezpiecznie szybko znalazły się na moim tyłku, a jego rozgrzane wargi zjechały na moją szyję. Odchyliłem głowę do tyłu dając mu więcej miejsca do popisu, a chłopak coraz mocniej i pociągająco składał mokre pocałunki na mojej bladej skórze, zasysając się w paru miejscach. Mimowolnie uśmiechnąłem się, głośno wzdychając, gdy nos Gregor'ego otarł się o zgięcie na mojej szyi.

Pozwoliłem mu kontynuować, lecz czując, jak moje jeansy powoli stają się za ciasne w kroku, wiedziałem, że to nie powinno dalej się toczyć.

choć bardzo chciałem

- Grzesiu. - wysapałem, łapiąc go za głowę i uniosłem ją na mój poziom. - Nie możemy...

Na twarzy bruneta gościł soczysty rumieniec, jego wargi dyszały ciepłym powietrzem na moją szyję, a jego oczy błądziły po mojej twarzy.

poczuł

musiał poczuć

- Racja. - mruknął, opuszczając dłonie na materac, przez co zsunąłem się z jego ud. - Porozmawiaj ze mną, proszę. - jęknął, przecierając twarz lekko trzęsącymi się rękoma.

Nachyliłem się nad jego twarzą, odchylając materiał zasłaniający ciało Montanhy. Brwi chłopaka lekko się zmarszczyły, lecz on wciąż się nie obudził.

Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy do głowy przyszedł mi nieziemsko ryzykowny pomysł.

ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana

Moje usta zetknęły się z jego szyją, składając delikatne pocałunki wzdłuż jego szyi, aż pod szczękę, przez co chłopak cicho się zaśmiał, a jego dłoń spoczęła na moim ramieniu, odchylając mnie trochę.

moonlight - morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz