❜❜...𝐩𝐨́𝐤𝐢 𝐣𝐞𝐬𝐭𝐞𝐬́𝐦𝐲 𝐬𝐚𝐦𝐢.❜❜

1.5K 110 111
                                    

Ciemnooki podał mi szklaną butelkę, po czym z przytłumionym hukiem usiadł na krawędzi chodnika. Spojrzałem się na niego, a on posłał mi zmęczone spojrzenie.

Chyba oboje zdawaliśmy sobie sprawę z powagi sytuacji. Dia wydawał się bardzo dobrze znać Erwina, co odbijało się na jego zachowaniu. Jego włosy od paru dni potrzebowały ponownego zaplecenia, a jego zarost zgolenia. Oczy Garcona straciły ich blask, stały się przekrwione, a pod nimi znalazły się delikatne sińce, oznaczający kompletny brak snu z jego strony. Każdego z nas dotknęła ta tragedia, lecz to właśnie Dia najbardziej to odczuwał.

dlatego jest to najlepszy przyjaciel,

jakiego kiedykolwiek można mieć

może jest trochę szalony,

lecz to w nim kocham

- Wyjechał sam. - westchnął. - Tylko, kurwa, nasz szef nie odbiera. - warknął, otwierając nam piwa. - Już nie wiem, co mam robić. Nie chcę nasyłać moich ludzi na szefa, on nie lubi, gdy osoby poza naszą trójką wiedzą kim jest. Tak łatwiej jest odciąć kogoś z naszej ekipy. - wzruszył ramionami. - Nie wierzę, że on mógłby coś zrobić Erwinowi. Nie od dziś wiedziałem, że jest jego faworytem. - uśmiechnął się smutno. - Ale należy mu się. Kocha to co robi.

- Wcześniej mówiłeś, że już kiedyś uciekł. - mruknąłem, upijając trochę piwa.

- Ale to było w tamtym roku. - pokiwał głową. - Napisał mi, że pojechał gdzieś tam się rozluźnić i że nie wie, kiedy wróci. Za każdym razem, gdy chciał coś takiego odpierdolić, mówił lub pisał mi.

- Miał wrogów? - spytałem cicho, unosząc głowę do nieba.

Poczułem, jak wzrok chłopaka wydrąża we mnie dziurę.

- Nie chcieliby jego śmierci. - szepnął.

śmierci?

- Nie myśl tak o tym. - powiedziałem twardo. - Czemu od razu myślisz, że on nie żyje? Nie bądź tak krytyczny, myśl dobrze.

- Za długo tu jestem, żeby tak myśleć. - odparł.

Wyzerowałem butelkę, po czym głośno wypuściłem powietrze.

- Lubisz go. - stwierdził, a ja lekko się uśmiechnąłem. - On ciebie też, uwierz. - ukradkiem spojrzałem, jak Garcon kręci głową z uśmiechem. - Non stop się o ciebie pytał. Nie pamiętam, kiedy tak latał za kimś.

- Kim jest dla niego Heidi? - zapytałem niepewnie.

- Gdyby on sam wiedział. - ciemnoskóry zaśmiał się. - Lubi mieć obok siebie kogoś, jak czuje od niego dobre intencje. Heidi może jest przygłupawa, ale nie raz ratowała mu dupę. - niemrawo dodał. -  Księżyc jest naprawdę piękny, nie uważasz? - zmienił temat po chwili ciszy.

- Księżyc w pełni ma to coś w sobie, dopełnia niebo. Gwiazdy są naprawdę urokliwe, lecz przy blasku księżyca wydają się gasnąć. Zaślepia ich piękno, powodując, że zakochujesz się w nim i masz ochotę codziennie na niego patrzeć. Niestety, musisz czekać. Być cierpliwym póki znowu nie pokażę siebie w całości. - mówiłem rozmarzony.

- Zawsze fascynował cię księżyc, Montanha. - w głosie chłopaka usłyszałem radość. - Ale dopiero, gdy znika, doceniasz jego piękno.

- To ty to rozpocząłeś. - mruknąłem. - Pokazałeś mi jego piękną stronę.

- Nie musisz dziękować. - odpowiedział, opierając się o moje ramię. - Od tego są przyjaciele. - czułem, jak chłopak się uśmiecha. - Możesz mi powiedzieć wszystko, pamiętaj. - dodał.

moonlight - morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz