Poczułam mocne szarpanie i krzyk Louisa.
- Wstawaj suko, masz coś do zrobienia- uśmiechnął się bezczelnie i wypchnął mnie z samochodu. Upadłam na kolana, robiąc sobie wielką dziurę w spodniach.Spojrzałam w górę na chłopaka ze strachem w oczach. Przysnęłam w aucie, co go rozzłościło i nawet nie wiedziałam, kiedy dotarliśmy na miejsce.
Chłopak chwycił mnie za włosy i pociągnął w stronę bramy. Nie zdążyłam się podnieść i przejechałam kolanami po brukowej kostce. Zacisnęłam zęby z bólu, kiedy Louis nie zatrzymał się i nadal ciągnął mnie za włosy, a ja poczułam krew na kolanach.
Ciągnął mnie za nie, podejrzewam, że do bramy jego domu.
- Wstawaj — syknął.
Posłusznie się podniosłam, czując intensywny ból, dotknęłam ręką głowy, by sprawdzić, czy mam jeszcze włosy, jednak po chwili poczułam mocne szczypanie po lewej stronie mojej twarzy.
Uderzył mnie... Ten mężczyzna mnie uderzył i traktuje jak gówno. Rozpłakałam się, pozwalając, żeby łzy oczyściły moją twarz.Złapał mnie z całej siły za ramię i zaczął mną szarpać oraz krzyczeć, żebym się zamknęła.
Skierowaliśmy się w stronę domu, otworzył drzwi i moim oczom, ukazało się piękne wnętrze.
Jedno było pewne ten chłopak, miał pieniądze. Z tego zachwytu, wyrwał mnie głos „Mojego Pana".
- Chodź, pokażę Ci twój pokój... Myślę, że ci się spodoba-uśmiechnął się, a mnie zemdliło.
Mój wzrok powędrował na ziemię, lecz po chwili poczułam, jak chwyta mnie za rękę i ciągnie mnie w stronę schodów.- Ustalmy zasady- odezwał się, gdy byliśmy już na górze.
- Dobrze... Panie- nie patrzyłam mu w oczy, brzydziłam się nim i nawet nie mogłam na niego patrzeć.
- Po pierwsze masz się mnie słuchać, gdy nawet będę prosił cię o coś, czego, nie robiłaś do tej pory. Po drugie w każdy piątek będę dla ciebie miły i zabierał Cię na zakupy... Wiesz po to, żebyś, nie myślała o mnie jak o potworze. Po trzecie w swoim pokoju śpisz tylko od poniedziałku do piątku. Po czwarte, jeśli zrobisz coś, czego moim zdaniem, nie powinnaś robić, dostaniesz karę-ostatnie zdanie wysyczał.
Skinęłam głową, na co on mruknął cos niezrozumiałego pod nosem.
- Oto jesteśmy-powiedział, otwierając drzwi.Gdy ujrzałam wnętrze mojego pokoju, uśmiechnęłam się i pod wpływem impulsu wtuliłam się w tors Louisa.
- Dziękuję-wymamrotałam i spojrzałam mu w oczy, uśmiechając się.Moja rodzina była biedna czasem, nie miałam co jeść przez tydzień, ponieważ rodzice woleli to przepić. Nigdy nie miałam ładnego pokoju, mieszkałam w jednym wielkim syfie. Tapeta ze ścian odpadała płatami dlatego nigdy, nie zaprosiłam nikogo do siebie, a drugim powodem byli oczywiście rodzice.
Niepewnie objął mnie swoimi silnymi rękoma i wymamrotał słowo,,proszę", zagłębiając swoją głowę w mojej szyi.