Rozdział napisany przez moją przyjaciółkę Natalię. Podoba się? Chcecie więcej rozdziałów napisanych przez nią? Piszcie w komentarzach :-)
Sara POV:
Kiedy odzyskałam przytomność, dopiero po chwili zrozumiałam, co się właśnie stało. Mam serdecznie dość. Dość siebie, dość Louisa, dość życia. Czym ja sobie na to
zasłużyłam ?
Zawsze byłam wzorową uczennicą i dobrą córką, i co mnie za to spotkało ? Moi własni rodzice sprzedali mnie temu zboczeńcowi. Myślałam, że tu będzie mi lepiej, że
zacznę nowe, lepsze życie. Co ja sobie w ogóle myślałam ? Że będziemy przyjaciółmi ? Że będzie mi tu jak w raju ? Myliłam się. Najwidoczniej nie ma dla mnie miejsca na
tym świecie. Jestem zwykłym, niepotrzebnym śmieciem, którego tak łatwo się pozbyć i właśnie zostałam zgwałcona przez mojego "właściciela". Czuję się jak zabawka. Jak
tania dziwka z którą można zrobić wszystko na co ma się ochotę. Bo co ja mogę zrobić ? Nic. Jestem małą, bezbronną dziewczynką, która jest całe życie wykorzystywana
przez wszystkich.
Po chwili długiego myślenia postanowiłam wstać i udać się do łazienki w celu wzięcia prysznica. Czułam się brudna i sądzę, że żaden prysznic nie
pomoże mi zmyć z siebie tych wydarzeń bo zostaną one w mojej psychice. Kiedy wstawałam z łóżka poczułam mocne pieczenie w okolicach krocza. Z trudem i bardzo powoli
ruszyłam w stronę łazienki. Kiedy do niej dotarłam zobaczyłam Louisa, który wyglądał jakby zobaczył ducha.
- S-s-saro j-ja nie ch-chciałem - wyjąkał Louis, na co ja wzruszyłam ramionami.
- Nie chciałeś ? Ale to zrobiłeś i zejdź mi z drogi bo chcę iść do łazienki.
- Ale Saro.. - zaczął chłopak, ale nie dałam mu dokończyć.
- Louis, żadnych 'ale', przepuść mnie - krzyknęłam i odepchnęłam chłopaka omal się nie przewracając z braku sił. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz.
Podeszłam do umywalki i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Miałam na sobie jedynie bluzkę i majtki, oczy miałam podkrążone od płaczu, a prawe oko podbite było
przez Louisa. W tym momencie postanowiłam to zakończyć. Zakończyć swoje cierpienie. Nigdy nie będę się tu czuła dobrze, nigdy. Przetarłam twarz zwilżonymi dłońmi i
wytarłam ją ręcznikiem. Zaczęłam przeszukiwać szafki w celu znalezienia pewnej rzeczy. Zajęło mi to trochę czasu, ale wreszcie się udało. Trzymałam ją w dłoniach. Moją
przyjaciółkę, która była mi wierna od paru lat. Oparłam się o ścianę i powoli przejechałam żyletką po lewym nadgarstku. Świeża krew sączyła się po mojej
ręce, powoli brudząc bluzkę, którą miałam na sobie. Zrobiłam jeszcze kilka nacięć i powoli czułam jak odpływam. W tym momencie usłyszałam jak ktoś wchodzi do łazienki,
a potem straciłam już świadomość i poczułam tylko ból przeszywający całe ciało.
Louis POV:
Po tym jak Sara odepchnęła mnie i zamknęła się w łazience, udałem się na dół aby ochłonąć po tej całej sytuacji. Usiadłem na kanapie i zacząłem rozmyślać, co ja
najlepszego zrobiłem.. Zraniłem tą dziewczynę i to bardzo. Nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. To prawda, kupiłem ją od jej rodziców, żeby była moją sex-zabawką,
ale nie chciałem zrobić jej krzywdy. A teraz co ? Ona straciła przytomność, a ja czuję się jak skończony dupek. Nie mogę karać jej za to, że szuka wsparcia u Niall'a.
W końcu ode mnie go nie dostała. Szukała tylko pocieszenia i kogoś, przy kim choć przez chwilę poczuje się bezpieczna, a ja ją za to ukarałem.. Cóż.. może po prostu
byłem zazdrosny ? Sam już nie wiem.. czy jest możliwe, że czuję coś do Sary ? Nie, to nie możliwe. Ja nie jestem zdolny do kochania. Mam uczucia i jest mi strasznie
wstyd za to co jej zrobiłem, ale to nie może być miłość.
Po upływie 20 minut postanowiłem sprawdzić co robi Sara i czy nic jej się nie stało, poza tym podbitym okiem. Pukałem przez około minutę w drzwi łazienki, ale nie
otwierała. Postanowiłem więc otworzyć je zapasowym kluczem. Kiedy wszedłem do środka, ujrzałem Sarę, która trzymała w dłoniach żyletkę, a dookoła niej było pełno krwi.
Szybko pobiegłem w jej stronę, akurat gdy dziewczyna straciła przytomność, a żyletka wypadła jej z rąk i upadła na płytki. Na szczęście zdążyłem złapać Sarę i
uchronić ją przed upadkiem. Szybko przeniosłem ją na łóżko i pobiegłem po telefon. Zadzwoniłem po lekarza i w oczekiwaniu na niego próbowałem zatamować krwotok z jej
ręki. Po paru minutach do sypialni wbiegł lekarz i zajął się Sarą.
- Dzień dobry. Co się stało ? - spytał lekarz.
- Dzień dobry. Dziękuje, że tak szybko pan przyjechał. Sara, moja siostra wracała z dyskoteki i została napadnięta przed dwóch mężczyzn, którzy ją zgwałcili.
Przybiegła do domu cała zapłakana, opowiedziała mi co się stało, a potem zamknęła się w łazience. Kiedy ją znalazłem była cała we krwi i wygląda na to, że próbowała
się zabić.. - na końcu zdania mój głos się załamał, bo uświadomiłem sobie, że ona chciała się zabić, a to wszystko była moja wina. Nie jakichś wymyślonych przeze mnie
bandytów, ale moja. Nie mogłem oczywiście przyznać się do tego lekarzowi, więc musiałem coś wymyślić.
- Dobrze, w takim razie myślę, że musimy przewieźć ją do szpitala, bo mogła doznać także urazów wewnętrznych. Pojedzie pan z nami ?
- Tak, oczywiście.
Razem z lekarzem przewieźliśmy Sarę do szpitala. Leżała nadal nieprzytomna na sali segregacji, a wokół niej było pełno lekarzy. Straciła dużo krwi, dlatego musieli
znaleźć jej grupę i przeprowadzić transfuzję, co zajęło jakieś kilka godzin. Siedząc w poczekalni przed jej salą uświadomiłem sobie, że przeze mnie ona mogła stracić
życie. Gdybym w porę jej nie znalazł to ona już by nie żyła. Jestem pieprzonym skurwysynem.. Nie wiem jak mogłem zrobić coś tak okrutnego. Nigdy bym sobie nie
wybaczył, gdyby umarła. Po paru kolejnych długich minutach, wyszedł do mnie lekarz i powiedział, że mogę wejść do Sary, mimo że jeszcze się nie obudziła. Nie byłem do
końca pewien czy chciałaby mnie teraz widzieć, ale musiałem tam wejść. Usiadłem na krześle obok jej łóżka i obserwowałem jak jej klatka piersiowa unosi się i opada. Z
upływem czasu coraz bardziej denerwowałem się, bo Sara spała już od jakichś 7 godzin. Postanowiłem otworzyć okno w jej sali, aby wpuścić trochę świeżego powietrza.
Kiedy przeszedłem obok jej łóżka, zobaczyłem, że dziewczyna powoli otwiera oczy.
- Louis ? - odezwała się Sara lekko drżącym głosem.
- Saro! Ty żyjesz! Myślałem, że już nigdy się nie obudzisz. Przepraszam. Tak bardzo Cię przepraszam - klęczałem przy łóżku dziewczyny i całowałem ją przepraszająco w
czoło.
- C-co się stało ? G-gdzie ja jestem ? Dlaczego mnie przepraszasz ? - Sara zadawała mnóstwo pytań, a ja byłem zszokowany, że nie pamięta co się stało.
- T-to.. ty nic nie pamiętasz ?