SARA POV :
Mój świat legł w gruzach. Jedyna osoba, która się o mnie troszczyła, która naprawdę polubiłam walczy teraz o życie. Siedziałam na szpitalnych krzesłach że spuszczoną głową, słyszałam tylko jak Louis chodził w tą i spowrotem. Po 4 godzinach spędzonych w szpitalu żadnych wieści od lekarza. Nie wiedzieliśmy co dzieje się teraz z Niallem. Po kolejnych 2 godzinach w progu pojawił się lekarz. Poderwałam się z krzesła i zaczełam rzucać pytaniami.
- Wszystko z nim w porządku? Jak się czuje? Jest cały. - poczułam na ramionach czyjeś dłonie. Louis uspokajająco zaczął głaskać mnie po plecach.
- Z panem Horanem wszystko w porządku, poza nie wielkim wstrząśnięciem mózgu, 3 połamanych żeber i paru zadrapań. Chłopak ma szczęście.
Odetchnełam z ulgą.
- Można go zobaczyć?
- Tak, ale tylko na chwilę Pan Horan musi dużo odpoczywać.
Gdy usłyszałam pozwolenie od razu popędziłam do sali w której znajdował się Niall. Widząc go po moich policzkach zaczęła płynąć rzeka łez, podbiegłam do niego i przytuliłam go tak, abym go nie zraniła.
- Saro...
- Boże Niall, czemu nie zostałeś? Czemu do cholery nie zostałeś u Louisa?! - Zaczęłam coraz głośniej szlachać - Ty idioto co ty sobie myślałeś? - widząc Nialla załamanego, zlagodniałam.
- Niall co za szczęście, że żyjesz.
- Saro przepraszam.
Pokreciłam tylko głową i wtuliłam twarz w jego ramię.
-Jest z tobą Louis?
- Nie podnosząc glowy, odpowiedziałam, że zaraz przyjdzie rozmawia z lekarzem. Chwilę później do sali wparował Lou, widząc przyjaciela na łóżku szpitalnym coś w jego oczach błysneło. Usiadł po drugiej stronie łóżka i zaczął nam sie przyglądać, jak jestem wtulona w ramię chłopaka, a on głaska mnie uspokajająco po głowie.
- Jak się czujesz? - po krótkiej ciszy, odezwał się Lou.
- Jak ktoś po wypadku - te poczucie humoru Nialla. Zaśmiałam się i podniosłam głowę.
- Lekarz powiedział, że za tydzień cię wypiszą.
Blondyn jęknął niezadowolony.
- Ja mogę i wyjść teraz!
Popatrzyłam na niego jak na idiote.
- Doprawdy? Chyba chcesz poleżeć tu jeszcze dodatkowy tydzień, ale teraz, że pobiła Cię dziewczyna.
Zaśmiał się, lecz po chwili zdrygnął i złapał za bok.
Wywróciłam oczami i spojrzałam na Louisa, który intensywnie się na mnie wpatrywał.
- Muszę iść do łazienki zaraz wracam. Podniosłam się z krzesła i wyszłam z sali, po czym potem weszłam do łazienki. Spojrzałam się w lustro i ujrzałam parę podpuchnietych oczu, po prostu dziewczynę, której nie poznawałam. Przemyłam twarz dłonimi, wytarłam papierowym ręcznikiem i gdy miałam chwycić za klamkę by wejść, głowa Louisa wychyliła się zza drzwi.
Kipiał złością.
- Co jest?
Podszedł do mnie i popchnął mnie na ścianę, syknęłam z bólu.
- Co jest do diabła Louis?
- Ktoś tu chyba zapomniał, że jest moją własnością.
Nie wiedząc o co mu chodzi zmarszczyłam brwi.
- Czas abyś w końcu zrozumiała, że jesteś moja i nie przymilała się tak do Nialla.
Już wiem w czym problem.
- Jesteś zazdrosny?
Rzucił się na moje usta i na siłę chciał wpakować jezyk w moje usta. Nie pozwoliłam na to, ale chłopak mnie zaskoczył i wykorzystał chwilę mojej nieuwagi i wpakował swój obrzydliwy język do swojej buzi.
Zaczął rozpinać swój pasek, wiedząc jakie ma zamiary zaczęłam się wiercić, lecz nic nie pomogło. Nie przestając mnie całować, chwycił moje dżinsy, rozpioł je i zsunął kawałek. Wierciłam się, nawet probowałam go kopnąć, lecz nic z tego. Zsunął swoje bokserki, uwalniając swojego przyjaciela, po czym wziął się za moje, gdy je zsunął, bez żadnego uprzedzenia wszedł we mnie. Przeszywający ból, wywołał u mnie płacz. Louis poruszał się we mnie coraz szybciej i szybciej, nie pozwalając mi się przystosować do jego tępa. Lecące łzy po moich policzkach, stwierdzały to, że mnie to boli, ale go to nie obchodziło. Po paru chwilach zaczął zwalniać, jęczał mi w ucho, jedną ręką trzymając moje ręce powyżej mojej głowy, a drugą zarykając mi usta. Doszedł z kolejnym pchnięciem. Wyszedł ze mnie założył bokserki, póścił mnie, a ja bezwładnie upadłam na ziemię.
- Niech cię to nauczy, że nie masz byc taka miła dla Nialla i przymilać się do niego tak. - Powiedział, po czym wyszedł z łazienki, zostawiając mnie tam zwiniętą w kłębek na podłodze. Zanosiłam się płaczem i stwierdziłam, że Louis nigdy się nie zmień. W mojej głowie pojawił się kolejny pomysł.
Ucieknę od niego.