Sara POV:
Obudziło mnie lekkie ciągnięcie za ramię. Otworzyłam oczy i ujrzałam jego twarz, dość blisko mojej, poderwałam się i skuliła w rogu łóżka. Spojrzałam na niego, a jego twarz skrzywiła się na moją reakcję.
-Nie bój się mnie Saro- powiedział na, co ja prychnęłam. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam spokojnym tonem.
- Jak mam się nie bać takiej osoby jak ty.
W jego oczach pojawił się ból, ale szybko znikł, jak i się pojawił.
-Ubierz się, jedziemy na zakupy -syknął i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Nie rozumiem tego chłopaka. Przez chwile bawiłam się dłońmi, wpatrując się w białe drzwi przede mną. Postanowiłam wstać z łóżka, zanim wparuje tu i znów zacznie być potworem. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej jedyne ubranie, jakie tam było. Była to piękna granatowa sukienka, sięgająca do połowy ud. Chwyciłam ją i zeszłam na dół do łazienki. Schodząc, usłyszałam szepty.
-Jest ona tu? Jak wygląda? - wypytywał chłopak z irlandzkim akcentem.-Jest, powinna niedługo tu zejść.
Wyszłam zza rogu i skierowałam się szybko do łazienki, jednak Louis mnie zauważył.
-Saro podejdź tu na chwilę.
Spojrzałam w jego stronę, ale oderwałam go, kiedy ujrzałam blondyna o pięknych błękitnych tęczówkach i aparatem na zęby.
- Saro to jest Niall mój przyjacielem.
Blondyn uśmiechnął się do mnie, ukazując przy tym swój aparat. Miał bardzo przyjemny wyraz twarz, ale pozory mylą Louis też go miał, do czasu go nie poznałam. Chłopak chwycił moją rękę, po czym ją pocałował.
-Miło cię poznać Saro- powiedział, na co ja się zarumieniłam.Niall POV:
Gdy tylko ujrzałem Sarę, coś we mnie pękło, było mi jej bardzo szkoda, kiedy wiedziałem, że Louis kupił ją tylko do pieprzenia i nigdy jej nie pokocha.Przyjaźnie się z nim od dziecka i wiem, jaki jest. Nie potrafię się od niego odsunąć pomimo jego czynów. Kocham go jak własnego brata, którego nie mam.
-Saro to Niall mój przyjaciel- po salonie rozległ się głos Louisa.
Uśmiechnąłem się do niej najsympatyczniej, jak potrafiłem.
-Miło cię poznać Saro- powiedziałem i pocałowałem jej rękę. Nie chce, żeby myślała o mnie jak o Louise. Spojrzałem na jej twarz i ujrzałem uroczy rumieniec na jej policzkach.
- Saro idź się, ubierz zaraz, wyjeżdżamy. Niall masz ochotę jechać z nami?
-Tak jasne- odpowiedziałem, nie odrywając wzroku od dziewczyny. Nigdy nie widziałem tak pięknej osoby, jak ona. Jej długie włosy były w nieładzie, który dodawał jej uroku. Kiedy zauważyła, że się jej przyglądam, uśmiechnęła się, spuszczając głowę w dół
-To ja już pójdę się ubrać -powiedziała szeptem i wyszła z salonu.
- Nie ślini się, ona jest moja- prychnął mój przyjaciel.
-Wiem, wiem i wcale się nie ślinie -prychnąłem, uderzając Louisa łokciem.
-Choć zrobimy miła niespodziankę Sarze- powiedział chłopak, a ja zmarszczyłem brwi.
-Jaką?
- Zrobimy jej wyśmienite śniadanie -klasnął w ręce i wziął się do roboty.