LOUIS POV :
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Wstałem i szybko założyłem dresy nie fatygując się z koszulką. Zbiegłem na dół i otworzyłem drzwi, aby zobaczyć Anne z przyklejonym uśmiechem na twarzy.
- Hej kochanie przyszłam Cię odwiedzić.-powiedziała i nachyliła się, aby mnie pocałować. Odsunąłem się do tyłu, a ona wydeła wagi.
- Coś się stało słońce? Może chcesz się zrelaksować? - uwodzicielsko przejechała palcem po mojej gołej klatce piersiowej, zatrzymując się przy rąbku moich dresów.
- Anne musimy pogadać - zdjęłem jej rękę z siebie i wpuściłem ją do środka. - Chodzi o nas.
- Słucham - usiadła na kanapię, zarzucając nogę na nogę.
- Nie wiem jak zacząć więc powiem prosto z mostu. Zrywam z tobą.
Coo?- jej źrenice powiększyły się - Nie możesz mi tego zrobić.
- Owszem mogę, po prostu znudziłaś mi się i nie widzisz nic oprócz siebie. Więc teraz proszę mogłabyś opuścić mój dom.?
- Pff jesteś dupkiem Louis, życzę Ci, żebyś nigdy sobie kogoś nie znalazł.- puknęła i trzasnęła drzwiami wychodząc.Teraz liczy się tylko Sara.
- Emm... H-hej L-Louis. - spojrzałem na schodzącą po schodach brunetkę.
- Hej kochanie - uśmiechnęła się i zauważyłem, że dziewczyna na słowo "kochanie" zarumieniła się.
- Kto to był?
- Nikt ważny.
- Aha.
Usiadła na kanapię, gdzie niedawno siedziała ta ździra i złapała się za głowę. - Boli cię głowa - zmartwienie w moim głosie, przyciągnęło uwagę dziewczyny.
- Cholernie.
- Poczekaj chwilkę.
Odwróciłem się i udałem się do kuchni, gdzie jest szafka z lekarstwami, po czym wyjąłem z niej proszki przeciwbólowe.
- Masz - podałem jej go wraz z szklanką wody. Szybko połknęła proszka i wypila wodę i podała mi szklankę. Rzuciła się plecami na kanapę, a ja zachichotałem. Podniosła brew do góry i uśmiechnąła się. Podszedłem do niej i kucnąłem by być z nią natym samym poziomie.
- Co byś zrobiła, gdybym Cię pocałował?- spytałem i łobuzersko się uśmiechnąłem. Wzruszyła ramionami.
-Nic, przecież nie mogę Ci się przeciwstawić bo jestem praktycznie twoją własnośc... - przycisnąłem swoje wargi do jej zaskakując ją przy tym. Oblizałem jej dolną wargę prosząc o dostęp, który szybko mi dała. Całowaliśmy się, aż zabrakło nam powietrza. Wstałem i wyciągnąłem rękę w jej stronę. Chwyciła ją i gdy już stała złączyłem jeszcze raz nasze usta, ale po chwili się odsunąłem.
- Idź się przebierz.
- Po co?
- Zabiorę Cię gdzieś.
Uśmiechnęła się i zanim odeszła zarzuciła mi swoje ręce na szyję i ponownie złączyła nasze usta. Oderwała się, odwróciła i wbiegła po schodach. Nie mogłem pozbyć się z twarzy szerokiego uśmiechu.Chyba się zakochałem.
Krótki za co bardzo mocno przepraszam. Kolejny rozdział za 18 komentarzy i 100 gwiazdek. Następny będzie bardzo długi.