3. Od kiedy jesteś pantoflem Tomlinson?

1.5K 187 49
                                    


Miłego wieczoru xx

Ponowne budowanie relacji z Harrym nie było wcale takie proste, jak to pamiętał Louis, jednak z każdym dniem szło im coraz to lepiej. Spędzali razem czas po zajęciach, a Harry opieprzał Louisa za chodzenie z Zaynem na papierosy, którymi śmierdziało w całym pokoju.

- Jeśli wyjdziesz Louis, bardzo się obrażę - Harry stanął przed drzwiami od ich pokoju, zagradzając przejście Tomlinsonowi.

- Wrócę za dosłownie dziesięć minut, Zayn mnie potrzebuje - westchnął, stojąc przed Harrym.

- I paczka papierosów odstająca od twoich spodni to potwierdza - fuknął - Zniszczysz sobie zdrowie! A ja cię za bardzo lubię, aby ci na to pozwolić.

- Nie palę dużo Harry, nie jestem uzależniony - przewrócił oczami, jednocześnie zrobiło mu się przyjemnie ciepło w klatce piersiowej na słowa bruneta.

- To wciąż papierosy, a jak cię ładnie poproszę? - zrobił duże oczy - Albo cokolwiek...

- Cokolwiek? - uniósł kącik ust, przez jego głowę nie powinny przejść takie myśli - A jeśli zaproponowałbym za to randkę?

- Jeśli ci się podobam i nie jest to żart, to dlaczego nie? - zawstydził się mocno.

- Podobasz mi się - potwierdził z mocniej bijącym sercem - Chciałbym z tobą gdzieś wyskoczyć.

- W takim razie bardzo chętnie - rozpromienił się - Ale papierosy odchodzą z twojego życia.

- Postaram się - spojrzał na paczkę odstającą z kieszeni - Bez papierosów - wyciągnął sprawnie paczkę i zapalniczkę - Ale serio muszę skoczyć do Zayna na dziesięć minut.

- W takim razie to jest moje - odebrał z dłoni alfy przedmioty - I będę czekał na szczegóły naszej randki.

- W porządku, dam ci znać i dogadamy się jak wrócę co do dnia, żeby nic nam nie kolidowało - sięgnął do klamki od drzwi.

Spojrzał ostatni raz na młodszego i wyszedł, czując że właśnie poważnie zagrał nad tym jak ich przyszłość się pokieruje, ale nie mógł inaczej.

Może teraz mógł naprawić swoje życiowe błędy?

Mając na sobie samą bluzę, kierował się do miejsca gdzie on i Zayn zawsze spotykali się na fajki. Był spóźniony i od razu zauważył przyjaciela przystępującego z nogi na nogę.

- Nałóg aż tak wszedł w życie? - nie oparł się od skomentowania i usiadł na ich ulubionej ławce do tego.

- Jakbyś nie zauważył dupku, jest zimno. Wyszedłem w bluzie na szybkiego papierosa i stoję tu jak kołek od dziesięciu minut - prychnął Malik.

- Przepraszam, ale właśnie piękna omega zgodziła się na randkę. Nie palę - dodał, unosząc dłonie w górę. Był człowiekiem słowa.

- Jak to nie palisz? - ciemne oczy skupiły się na alfie - Co do cholery?

- Czas zmienić nawyki przyjacielu - klepnął omegę po ramieniu - Ty też spróbuj.

- A tak serio? Jesteśmy na studiach, paliłeś cały poprzedni rok... - nieufnie patrzył na szatyna.

- Harry zgodził się na randkę, za rzucenie fajek - przewrócił oczami na dociekliwość ciemnookiego.

- Od kiedy jesteś pantoflem Tomlinson? - zaśmiał się i odpalił swojego papierosa, którego nie zamierzał sobie odmówić.

- Od kiedy jestem na poważnie w kimś zauroczony - schował dłonie do ciepłej kieszeni bluzy.

- Tego się nie spodziewałem, a znam cię kilka dobrych lat - złapał się za serce - W takim razie, gdzie go zabierasz?

Second Chanse || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz