17. Nie mógł pozwolić na powtórkę tego wydarzenia.

1.2K 152 25
                                    



Louis siedział przed laptopem kończąc swoją pracę dyplomową, nie było to łatwe zadanie przy ilości obowiązków, jednak dawał radę. Koniec studiów był w zasięgu jego ręki.

Spojrzał w kalendarz, starając się być na czas z wysłaniem materiałów do swojego promotora. Jego wzrok przykuła aktualna data. Coś kojarzył w związku z nią, ale nie mógł do tego dojść. Olśniło go dopiero po chwili. Harry pod koniec drugiego roku studiów miał wypadek samochodowy, który skończył się złamaną nogą i obitymi żebrami. Nie mógł pozwolić na powtórkę tego wydarzenia. Zwłaszcza, że ten wciąż karmił ich syna i doskonale pamiętał, jak wielki mu to ból sprawiało przy każdym pojedynczym karmieniu. Wydawało mu się, że ten nawet cierpiał.

Na szczęście Toby spał w kojcu, więc mógł się szybko naszykować i zagarnąć szczenię, kiedy z ciężkim sercem jak najszybciej ruszał w stronę samochodu. Harry miał jeszcze piętnaście minut do końca swojego egzaminu, miał nadzieję że zdąży razem z Tobym odebrać go z uczelni.

- Błagam, oby nie wyszedł wcześniej - mówił już sam do siebie, kierując autem.

Chłopiec zachichotał, wpatrzony w swojego ojca. Louis wiedział, że przy szczeniaku musi mimo wszystko uważać przy jeździe. Tu nie chodziło tylko o jego bezpieczeństwo. Jego serce waliło jak szalone, panika przejmowała jego ciało. Zaparkował na uczelnianym parkingu i wyjął Toby'ego z fotelika, aby zaraz iść z nim w ramionach prosto do odpowiedniego budynku.

- Odbierzemy mamusię z uczelni, prawda? Na pewno się stęskniła i ucieszy się na twój widok. Jest piękna pogoda i to był dobry pomysł na małe wyjście z tobą - alfa mówił do szczeniaka.

To go naprawdę uspokajało, tak samo i jego wilka. Dobrze, że wiedział gdzie Harry miał swoje egzaminy i nie będzie się gubić na wydziale. Szybkim krokiem dostał się pod odpowiedni budynek, nie chciał wchodzić za bardzo do środka z Tobym, brał to za ostateczność. Cierpliwie czekał przy wyjściu i tak nie dostałby się do sali, gdzie omega pisała egzamin.

W końcu zauważył pierwszych schodzących studentów. Na ich twarzach igrały drobne uśmiechy albo pewności siebie, albo właśnie wręcz odwrotnie, strachu. I wtedy zszedł też i on. Jego mąż w towarzystwie brunetki, jak dobrze pamiętał, nazywała się Danielle i była znajomą z roku Harry'ego.

Alfa poczuł jak fala ulgi przechodzi przez jego ciało. Harry był kilka metrów od niego, cały i zdrowy. Tak powinno zostać. Wyglądał elegancko, brał poważnie całą otoczkę egzaminów na studiach.

Kiedy ich zauważył, na jego wargach zawitał zaskoczony, ale bardzo szczęśliwy uśmiech. Pożegnał się ze swoją znajomą i ruszył prędko w ich stronę.

- Lou. Toby - pocałował męża w wargi, a szczeniaka w czoło.

- Stęskniliśmy się za tobą i postanowiliśmy cię odebrać z egzaminu. Miałem dość siedzenia przy komputerze - wytłumaczył od razu alfa.

- I bardzo mi miło, wiesz? Od razu cieplej na sercu - przejął chętnie syna od alfy - Chcemy wracać do domu, czy może mój szalony mąż coś wymyślił innego?

- Moglibyśmy wrócić, żebyś się przebrał i pójść na spacer z Tobym? Wózek, park... Pogoda dziś sprzyja - zaproponował.

- Jestem bardzo na to chętny - spojrzał na ich szczęście - On tak szybko rośnie, Lou - poskarżył się, kiedy wychodzili z budynku.

- Mówiłem, że tak będzie. Nim się obejrzymy zacznie nam chodzić - zaśmiał się - Potem mówić, a nagle pójdzie do szkoły.

- Cii nie słuchaj go Toby. Mama cię nigdzie nie odda - śmiesznie zasłonił uszko szczeniaka, przez co ten się zaśmiał.

Second Chanse || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz