Jestem jeszcze w Krakowie po koncercie 5SOS, w środę nie dałam rady wrzucić rozdziału, ale już dziś wpada normalnie xx
Louis siedział w salonie z laptopem na kolanach, wziął się mocno za szukanie dobrej szkółki dla Maisona, przynajmniej na jeden semestr, bo nie miał pojęcia co będzie dalej z ich mieszkaniem w Londynie. Przeglądał oferty i opinie, zapisując sobie te które były atrakcyjne.
Nagle usłyszał chrząknięcie i jego alfa cały się spiął, a on sam przełknął ciężko ślinę, nim odłożył laptop na bok i dojrzał surowe spojrzenie swojej matki.
- Louis William Tomlinson, ile ty do cholery masz lat? - powiedziała ostro.
- Mamo... Wiem co zrobiłem, poważnie wiem - jęknął - Przecież nie rzuciłem się specjalnie z tych schodów.
- Och, wyjątkowo nie o to mi chodzi szczeniaku - usiadła na podłokietniku, wyprostowania z wciąż źle wróżącą miną - Kłótnie codzienne z mężem? Zaniedbane dzieci pod względem edukacji? Do czego wy doprowadziliście! Masz czterdzieści lat Louis.
- Mamo, zaniedbanie to za duże słowo - nie zgodził się z tym co mówiła - Co do kłótni, mieliśmy z Harrym gorszy czas, jak wiele małżeństw. Wiem ile mam lat, uwierz mi wiem i czterdziestki jeszcze nie mam.
- Ale jesteś blisko niej - mały uśmiech wstąpił na jej wargi - Synku... Nie wiem o co się kłóciliście, ale mam nadzieję, że teraz wiecie, że to było zbędne. Życie jest kruche - złapała dłoń Louisa - Przysporzyłeś mnie prawie o zawał Louis, wybiję ci ten głupi alkohol z głowy.
- Wiemy, przegadaliśmy trochę czasu. Dużo jeszcze przed nami, tym bardziej kiedy mamy dzieci w drodze - skinął - Nie martw się, nie tknę szybko alkoholu.
- Oby - pogroziła mu palcem - Bardzo za tobą tęskniłam kochanie - objęła swojego najstarszego syna i ucałowała jego czoło.
- Tylko się domyślam mamo, jak bardzo musiałaś być przestraszona - uspokajał się od zapachu kobiety - Dziękuję za całą pomoc.
- Zawsze jestem dla moich dzieci - ponownie ucałowała jego czoło - I kolejne maluchy w drodze, hm? W końcu pokazaliście krew Tomlinsonów.
- Na sam koniec bliźniaki się trafiły, nie spodziewałem się tego - pokręcił w głową - Myślałem o czwartym dziecku, ale jak widać będzie i piąte.
- A jednak, pamiętam jak Harry za trzecią ciążą marzył o dwójecze na raz - mieli wiele przyjemnych wspomnień.
Louis bardzo chętnie przegadał z mamą kolejne minuty, czując się z tym bardzo dobrze. Potrzebowali tego jak nigdy wcześniej.
W końcu wrócił też Harry, po tym jak dotransportował wszystkie dzieciaki do odpowiednich placówek.
- Zapomniałem ci coś pokazać - zawołał do Louisa, wchodząc na chwilę do kuchni - A wiem, że chciałbyś to zobaczyć.
- Co masz ciekawego dla mnie? - od razu skupił uwagę na brunecie, nie mając pojęcia o czym może mówić.
- Zdjęcia usg naszych szczeniaków! - opadł na kanapie obok starszego i wsadził mu dosłownie do dłoni wydruki.
- Dwa małe pęcherzyki - zachwycił się - Widać od razu dwójeczkę, nie da się tego przeoczyć.
- I są podpisane. Maluszek A i maluszek B - wskazał na poszczególne napisy markerem.
- Moje dzieciaczki. Chciałbym chłopca i dziewczynkę - wyznał - Parka byłaby fajna, a ty jak myślisz?
- Mamy jedną córeczkę, oczywiście że chcę drugą - oparł głowę o zagłówek i pomasował wypukłość - A mama Jay miała jednojajowe i dwujajowe.
CZYTASZ
Second Chanse || Larry
FanfictionLouis i Harry to małżeństwo z kilkunastoletnim stażem. Mają trójkę dzieci, dom w Londynie i bardzo stabilną sytuację. Jednak ich reakcje są mocno napięte, do tego stopnia, że Louis pewnego dnia wychodzi ze swoim przyjacielem Zaynem, aby napić się i...