8. Jestem naprawdę szczęśliwy.

1.5K 169 15
                                    


Ich związek budował się sprawnie. Louis nawet nie marudził, kiedy Harry siedział w bibliotece. Dołączał się czasami do niego i raczej udawał, że się uczy, a w rzeczywistości obserwował sporo omegę. Dzięki temu, że obaj zaliczyli egzaminy w terminach zerowych, zaczynali swoje wolne już w styczniu, a właściwie pod jego koniec. Louis działał, zaproponował omedze wycieczkę do Doncaster, aby ta poznała jego rodzinę.

Obserwując ciężką pracę Harry'ego, zauważył jak jedna z bet za często się nim interesowała w dość oczywisty sposób, ale młodszy najwyraźniej był tego nieświadomy, zawsze pomagając drugiej osobie z chęcią.

Jednego razu wszedł do biblioteki, kiedy akurat Harry rozmawiał z betą. Widział ten wzrok i nie chciał wyjść na kompletnego zazdrośnika, ale jego alfa wariował. Mieli dziś jechać do Doncaster, a byli świeżo co przed urodzinami Stylesa. Bez dłuższego zastanowienia podszedł do nich.

- Cześć kochanie - usiadł tuż obok omegi, czekając aż ta zwróci na niego uwagę, by pocałować ją krótko na przywitanie.

- Hej, to już czas? - uniósł brew, poprawiając się na swoim miejscu i przesuwając swoje książki.

- Tak, powinniśmy się powoli zbierać na pociąg - potwierdził Louis, spoglądając na ekran telefonu.

- Och, wybacz Artur. Mój alfa ma rację, musimy się zbierać - zaczął zbierać swoje zakreślacze oraz długopisy z biurka.

- No nic - nie wyglądał na zadowolonego - Widzimy się na zajęciach w nowym semestrze w takim razie.

- Tak, jasne - pokiwał głową i sięgnął po plecak, zaraz tam schował wszystkie swoje rzeczy - Idziemy Lou?

- Tak oczywiście - wstał i wystawił dłoń, aby omega dołączyła swoją, po czym razem ruszyli do wyjścia z biblioteki.

- Myślisz, że twoi bliscy mnie zaakceptują? Jesteśmy połączeni i odrobinę się boję - złapał się mocniej Louisa, poprawiając na ramieniu rączkę plecaka.

- Tak, myślę że nie będzie z tym problemu. Moja mama jest najlepszą osobą na świecie - to była akurat największa prawda i Louis był jej wdzięczny za wszystko co zrobiła dla nich.

- Okej, ufam ci. Co nie znaczy, że przestanę się stresować - uśmiechnął się wdzięcznie, kiedy Louis otworzył przed nim drzwi i wyszli z biblioteki.

- Stres jest chyba normalny w takiej sytuacji - skinął - Mój ojczym odbierze nas z Manchesteru, więc obejdzie się bez przesiadki w kolejny pociąg czy autobus.

- Ojczym? Nigdy nie opowiadałeś o swojej rodzinie głębiej - zaciekawił się, przechodząc po korytarzach.

- Och no tak, mama urodziła mnie dość wcześnie i ich związek kompletnie nie wypalił. Nie połączyli się nigdy, ale mama spotkała na swojej drodze Dana, który przyjął ją z całym bagażem - zaśmiał się - Jest szczęśliwa, a to najważniejsze.

- Czyli jakby masz dwóch ojców? - próbował wyłapać ich stosunki, chciał naprawdę wiedzieć.

- Nie mam kontaktu z biologicznym ojcem - pokręcił głową - Rozstał się z mamą i tyle było o nim słychać.

- Przykro mi - ścisnął mocniej dłoń starszego i uśmiechnął się nikle.

- To w porządku, nie znałem go praktycznie. Dan był dla mnie tatą i to naprawdę dobrym - zapewnił Harry'ego - Mogłem z nim rozmawiać o wszystkim.

- I wciąż możesz - zauważył, że ten używa czasu przeszłego w swojej wypowiedzi.

- Tak, wciąż mogę - potwierdził - Ale będziesz musiał uważać na moje siostry, potrafią być męczące i to cholernie.

Second Chanse || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz