- Dziękuję mamo, przyjedziemy po niego na następny wieczór, obiecuję - Louis podał Anne półtorarocznego Toby'ego, który uśmiechał się szeroko na widok babci. Nie był już tak nieśmiały, jak jeszcze kilka miesięcy temu - Mój Hazza się dziś broni. Jestem pewien, że to tylko formalność, jednak chciałem z nim spędzić miło czas po tym.- Wiesz, że to nie problem Lou. Wiem jak Harry potrafi stresować się przed takimi egzaminami - pewnie trzymała szczeniaka - A my będziemy się świetnie bawić z Tobym. Może mógłby zostać z nami na dwie noce?
- Muszę to przegadać z Harrym. Wiesz mamo jak on przeżywa każde rozstanie z Tobym - zsunął torbę z rzeczami syna z ramienia - Nie pożegnał się też z małym teraz, więc może być różnie jak się obudzi.
- No tak, cały mój Harry - Anne dobrze znała swojego syna - Rodzicom też należy się wolne i odpoczynek. Wykorzystajcie dobrze czas.
- Jasne, że tak. Dziękuję mimo wszystko, za chęć zajęcia się Tobym - podszedł i objął brunetkę, nim podał jej torbę - Wydaje mi się, że dałem wszystko, nawet i więcej.
- Spokojnie, damy radę. Wychowałam dwójkę szczeniaków, poradzę sobie i z tym - poprawiła sobie malucha w ramionach - Uściskaj ode mnie Harry'ego.
- Zrobię to, Toby bądź dobry dla dziadków kochanie - pocałował czoło szczeniaka - Do zobaczenia, będę jeszcze pisał na temat, kiedy po niego przyjdziemy.
- Jasne Lou, niech Harry nie zapomni się pochwalić jak mu poszło - wiedziała, że chłopak potrafił być roztrzepany.
- Tata - Toby pomachał do niego lekko rączką, zanim włożył ją do swojej buzi.
Alfa nie mógł nie uśmiechnąć się na to. Wsiadł do auta i ruszył w kierunku Londynu. Egzamin Harry'ego był dopiero na siedemnastą, do tego omega poszła późno spać, wiec Louis chciał dać mu się porządnie wyspać.
Przez te miesiące mieli naprawdę dobrą sytuację finansową i Louis wiedział, że oszczędności pomogą im przy następnych życiowych decyzjach, które będą całkiem niedługo.
Kiedy wrócił do mieszkania, dalej było w nim zupełnie cicho, wiec alfa obstawiał że Harry dalej może spać. Rozebrał się z wierzchnich rzeczy, po czym przeszedł do sypialni i z uśmiechem, zdjął dresy i koszulkę, by zdrzemnąć się jeszcze chwilę.
Położył się obok męża i wtulił się w jego ciało, a nos wylądował w karku partnera. Nim się obejrzał, spał, trzymając w ramionach młodszego. Nie trwało to mimo wszystko zbyt długo, po pół godzinie Harry zaczął się wiercić i wybudzać.
Brunet obrócił się w stronę alfy i dotknął jego nieogolony policzek, aby go rozbudzić, tak delikatnym oraz czułym dotykiem.
- Dzień dobry kochanie, wyspany? - Louis nie otwierał powiek, delektując się gestem młodszego.
- Hej, jak nigdy - potarł lekko ich nosy o siebie - Co zrobiłeś z Tobym, że mogłem tak pospać?
- W nocy był wyjątkowo spokojny, a rano zrobiliśmy sobie małą wycieczkę - spoglądał na omegę z uwagą.
- Wycieczkę? - powtórzył słowo, odsuwając się lekko - Gdzie wywiozłeś mojego synka szaleńcze? Twoi czy moi rodzice?
- Twoi, jest w Holmes Chapel u babci Anne i dziadka Desa - uśmiechnął się niewinnie - Więc rodzice mają czas dla siebie.
- Och, a na ile? Wiesz, że nie wytrzymam długo bez naszego słodziaka - zmrużył lekko oczy.
- Wstępnie miałem go odebrać jutro wieczorem, ale mama nalegała, żeby został na jeszcze jedną noc. Nie wiem co ty na to - wyjaśnił prędko.
CZYTASZ
Second Chanse || Larry
FanfictionLouis i Harry to małżeństwo z kilkunastoletnim stażem. Mają trójkę dzieci, dom w Londynie i bardzo stabilną sytuację. Jednak ich reakcje są mocno napięte, do tego stopnia, że Louis pewnego dnia wychodzi ze swoim przyjacielem Zaynem, aby napić się i...