13. Nie obejdzie się bez rękoczynów

1.3K 153 53
                                    



- Rozpychasz się w brzuszku mamusi szczeniaku. Rośniesz jak na drożdżach, a tatuś nie może przestać się tobą zachwycać. Mamusia dobrze o ciebie dba, ale teraz smacznie śpi i nie chcemy jej przeszkadzać - głowa alfy lekko oparła się o skórę omegi - Musimy jeszcze przekonać ją do twojego imienia Toby, nie zgodzę się na nic innego. Raz się udało, to czemu teraz miałoby być inaczej - szeptał ledwie słyszalne pod nosem - Moja kochana rodzinka.

Jego dłoń co chwilę spotykała nagi, pełny ich syna brzuch. Louis nigdy nie zapomni szczęścia w oczach Harry'ego, kiedy pani doktor potwierdziła, że mają silnego chłopca pod jego sercem.

Dzięki ogromnej pomocy jego rodziców, wynajęli dwupokojowe mieszkanie, z oddzielnym salonem, przestronną kuchnią oraz dużą łazienką. Nie zapominając o balkonie, który był ogromną atrakcją dla ciężarnego.

Wakacje minęły im zdecydowanie zbyt szybko, na dniach Louis miał zacząć ostatni rok studiów, a Harry swój drugi rok. Mieli nadzieję, że uda im się to wszystko razem połączyć i ich szczeniak przy tym, będzie miał z nimi dobrze.

- Louis - usłyszał niezadowolony jęk swojej omegi - Obudziłeś go, teraz nie ma litości na moje biedne żebra, dlaczego ja muszę nosić rozrabiakę alfę - ospały wzrok Harry'ego, ale wciąż ostry, wylądował na Tomlinsonie.

- Przepraszam - skruszony alfa zetknął swoje usta z wypukłością - Mówiłem mu, że nie wolno budzić mamusi, a ja tak uwielbiam twój brzuszek...

- Czasem wydaje mi się, że kochasz stan ciąży bardziej niż ja - wypuścił ciężki oddech - Ale teraz za karę uspokój go tato.

- On ćwiczy Harry, chce być dużym i silnym alfą. Potrzebuje też miejsca, żeby było mu tam dobrze - uśmiechnął się - Pewnie kiedyś da nam jeszcze dobrze do wiwatu - tu akurat nie kłamał, nastoletni Toby miał swoje humorki i pomysły, które nie zawsze były dobre.

- No tak, przecież tu jest krew Tomlinsonów - zachichotał pod nosem, poprawiając się na swoim miejscu - Ale mamie też przydałby się dobry odpoczynek, wiesz kochanie? Ale lubisz z naszym synkiem mnie budzić.

- Po prostu obudziłem się i nie było mowy o spaniu dalej - uśmiechnął się niewinnie - A Toby chciał dotrzymać mi towarzystwa.

- Zawsze znajdziesz wymówkę na swoje - przewrócił lekko oczami.

Harry pozwolił aby Louis jeszcze trochę po zaczepiał ich nienarodzonego syna, nim zmusił ich dwójkę do wstania. Trzeba było napełnić brzuchy.

Louis dostał też samochód od swoich dziadków, może nie był pierwszej świeżości, ale nie musiał się martwić o Harry'ego i mógł spokojnie go wozić na wizyty kontrolne, czy na zakupy.

Śniadanie przygotowali wspólnie, zaczepiając się przy okazji. Mieli naprawdę świetne humory, co zapowiadało miły dzień.

Musieli też w końcu poinformować rodziców Harry'ego o ciąży, wnuk był coraz bliżej, a oni nie mieli nawet o nim pojęcia.

Zdążyli zjeść, a alfa zaczął zmywać, kiedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Spojrzeli się po sobie, ponieważ nie spodziewali się żadnego gościa tego dnia.

- Pójdę otworzyć - oświadczył Styles, pocierając swój brzuch i ruszył w stronę wyjścia z kuchni.

Przeszedł do przedpokoju, gdzie od razu otworzył drzwi. Uchylił usta widząc przed sobą zarówno swoich rodziców jak i swoją siostrę.

- Mamo, tato... Gemms? Co wy tutaj robicie - wymamrotał całkowicie w szoku.

Nie tak mieli się dowiedzieć o ciąży!

Second Chanse || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz