21. Tak bardzo tęskniłem.

1.4K 172 37
                                    


Wesołych świąt 🐣🐣🐣

- Alfa, mój kochany alfa. To kolejny dzień bez ciebie. Nasze szczeniaki bardzo za tobą tęsknią zwłaszcza Lena. Jest taka malutka i nagły brak tatusia na nią w ogromny sposób oddziałuje - ciepły, ale zmęczony głos męża doszedł do jego uszu.

Louis nie rozumiał do końca co się dzieję, jego powieki były ciężkie, tak jak i całe ciało. Do tego usłyszał imię swojej córki, a przecież nie było jej jeszcze na świecie. Jeszcze parę lat i dopiero Harry będzie w trzeciej ciąży.

- Tęsknię za tobą, za twoim poczuciem humoru, za uśmiechem i tymi przenikliwymi oczyma - albo mu się wydawało albo Harry płakał - Nienawidziłem naszych kłótni z poprzednich tygodni, one nie powinny mieć nawet racji bytu. Nie po takim stażu małżeństwa.

Kłótni? Przecież oni się prawie nie kłócili. Sprawa z jogą była pierwsza od czasu chyba akcji z kotem. Musiał za mocno uderzyć głową o podłogę, Zdecydowanie czeka go rozmowa z Tobym o sprzątaniu zabawek po sobie. A staż ich małżeństwa, nie był wcale taki ogromny.

- Nasz Toby jest prawie dorosły. Wciąż mnie to przeraża, wiesz że za pierwszym razem zdał prawo jazdy? Wierzę, że to dzięki twoim doszkoleniom po pracy z nim, od zawsze byłeś najlepszym ojcem - kolejne pociągnięcie nosa.

Prawo jazdy i Toby? Przecież musiałby mieć co najmniej szesnaście lat, a przecież nie poszedł jeszcze nawet do szkoły. Jego głowa bolała coraz mocniej od ilości myśli.

- Jak mogłeś się tak upić z Zaynem? Co? No jak? Życie było ci niemiłe? Miałeś dość mnie i naszych dzieci? Nie wiem co mam myśleć Louis, czuję się jakbym stracił swoją miłość życia na zawsze. Wróć do mnie kochanie, wypracujemy to, wypracujemy tą całą sytuację - rozpacz i prośba biła z głosu omegi.

Upicie się z Zaynem? Przecież... To brzmiało jak jego prawdziwa teraźniejszość. Trójka dzieci, kłótnie i picie z Malikiem brzmiało jak coś cholernie znajomego. Wrócił do momentu, gdzie pokłócili się o Jeffa.

- I jesteś czasem za mądry alfa. Jeff próbował się do mnie dobrać, wiedząc że mój kochany mąż leży w śpiączce w szpitalu - wydawało mu się, że poczuł uścisk na swojej dłoni, tak samo delikatna jak zawsze, jego Harry - Wyrzuciłem go z naszego życia, nigdy nie chciałam innego alfy, innego mężczyzny. Tylko ty jesteś moim światem, w ten miłosny sposób.

Czyli miał dobre przeczucie co do tego skurwiela. Miał ochotę wstać, zacisnąć pięści i z całej siły przywalić Jeffowi najlepiej w nos, tak aby popamiętał go.

- Lou? Kochanie? Nie mogło mi się wydawać, ścisnąłeś moją dłoń? Cholera jasna, nie mogło mi się wydawać - Louis nie czuł już dłoni męża na tej swojej - Lekarza! Szybko, lekarza!

Alfa potężnie irytował się słysząc wokół wszystko, jednocześnie nie mogąc zareagować. Tak bardzo chciał zobaczyć Harry'ego, poczuć jego zapach i zapewnić, że kocha go nad życie.

- Obrzęk mózgu znacznie się zmniejszył panie Tomlinson. To ściśnięcie ręki jednocześnie może być czymś dobrym, a z drugiej strony to może być odruch neurologiczny - lekarz mówił spokojnym tonem.

- Wierzę, że mój mąż do mnie wraca, to nie mogło mi się wydawać - Harry uparcie stał przy swoim - On jeszcze pokaże jak silny jest.

- Pan też powinien odpocząć. Siedzi pan codziennie z mężem tyle godzin. Jesteśmy zobowiązani, aby poinformować pana jak tylko coś się zmieni w stanie męża - przypomniał mu lekarz.

- Właśnie, to mój życiowy partner, nie zostawię go. Nie ma mowy, musi wiedzieć, że jestem przy nim, że cały czas go wspieram - Harry nie przyjmował innej alternatywy - Wiem co jest dla mnie dobre.

Second Chanse || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz