Harry zawsze prosił go o wypad na łyżwy i nieraz widział smutek w jego oczach, kiedy odmawiał ze względu na swój ogromny strach przed połączeniem lodu oraz łyżew w jednym. Nawet kiedy dzieciaki były już bardzo ruchliwe oraz wystarczająco duże, tylko Harry z nimi chodził na lodowisko. Wiedział, że przez to tracił sporą część ich zabawy.Miał zamiar to przełamać albo zrazić się jeszcze bardziej, były tylko te dwie możliwe opcje. Harry'emu nie powiedział gdzie idą, ponieważ chciał zrobić z tego niespodziankę. Znalazł lodowisko w okolicy i wszystko dokładnie sprawdził. Przygotowywał się do tego psychicznie, od kiedy tylko postanowił, że tak będzie wyglądała ich randka.
- Lou, gdzie mnie ciągniesz? Jest zimno i nie możesz ponownie skończyć chory - brunet uroczo marudził, co było w sumie żadną zmianą, ponieważ nawet przed całą tą sytuacją taki był.
- Wyzdrowiałem i jestem ciepło ubrany, tak samo jak ty - od razu zaznaczył - Obiecałem ci randkę życia albo przynajmniej dobrą randkę...
- Obiecałeś, to prawda - potwierdził, poprawiając szalik na swojej szyi - I wierzę, że tak właśnie będzie. Zauważyłem, że jesteś alfą słowa.
- Cieszy mnie to - uśmiechnął się zadowolony - Powinniśmy zaraz być na miejscu i będziesz wszystko wiedział.
- Okej - odpuścił, spoglądając co jakiś czas w niebieskie oczy Tomlinsona.
Louisowi aż się przypomniało, moment kiedy Harry pierwszy raz przyznał, że pierwsze przez co przepadł w nim, to były właśnie jego oczy.
Przeszli jeszcze jedną uliczkę, a kiedy z niej wyszli, spotkał ich klimatyczny widok. Dużo lampek, muzyka, oświetlenie i trochę osób, ale nie można było nazwać tego tłumem.
- Zabrałeś mnie na lodowisko? Zawsze kochałem ten zimowy zwyczaj - brunet zawołał szczęśliwie, nagle przeskakując z nogi na nogę.
- W takim razie dobrze trafiłem - kochał wiedzieć radość na twarzy młodszego, zawsze wtedy wyglądał jak kilkuletnie dziecko.
- Dziesięć na dziesięć - potwierdził, z emocji łapiąc dłoń szatyna odzianą w rękawiczkę i szybciej pociągnął go w stronę kas.
Tam wykupili bilet na godzinę i wypożyczyli też łyżwy, podając swoje numery butów. To wydawał się odpowiedni czas, aby potem móc zrobić coś jeszcze, na przykład napić się czegoś ciepłego. Do tego Louis musiał pamiętać, że o ile on wie naprawdę dużo o Harrym, to Styles nie wie o nim praktycznie nic.
W pewien sposób nienawidził tego. Brakowało mu dzieci, brakowało mu wspólnego dzielenia wspomnień. Nie mógł jednak narzekać, dostał drugą szansę na naprawienie swoich błędów.
- Czekaj Harry - próbował wołać za nim, kiedy ten już praktycznie wchodził na lód.
- Tak? - złapał się za ogrodzenie, zatrzymując się tym i jego wzrok wylądował na mężczyźnie.
- Bo jest jedna rzecz, o której ci nie powiedziałem... - czuł się jak szczeniak, który przyznawał się ze wstydem do zepsucia czegoś.
- Nie umiesz jeździć? - uniósł brew, niebieskooki czasem zapominał jak Harry czytał z niego niczym jak z otwartej książki.
- Nigdy nawet nie stałem na lodowisku - tylko potwierdził przypuszczenia Stylesa.
Niezdarnie wszedł na taflę, jednocześnie trzymając się mocno barierki, która wydawała się teraz jego jedynym kołem ratunkowym.
- Daj mi swoją dłoń, razem damy radę - poprosił delikatnie, wystawiając swoją rękę na przód.
- A jak upadnę? I złamię sobie coś? - wszystkie obawy, które miał do tej pory nasiliły się.
![](https://img.wattpad.com/cover/299158468-288-k828151.jpg)
CZYTASZ
Second Chanse || Larry
FanficLouis i Harry to małżeństwo z kilkunastoletnim stażem. Mają trójkę dzieci, dom w Londynie i bardzo stabilną sytuację. Jednak ich reakcje są mocno napięte, do tego stopnia, że Louis pewnego dnia wychodzi ze swoim przyjacielem Zaynem, aby napić się i...