14. Nora pod Los Angeles

79 6 0
                                    

Minęło tylko pare godzin mojego snu i już przebudziłam się słysząc Jadena w łazience, fajnie że próbował wyglądać jakby nie miał kaca. Około 10:30 wstałam z łóżka i poszłam zrobić nam śniadanie o ile będzie miał apetyt. Jajecznicą może nie pogardzi, gdy już było gotowe ułożyłam talerze z jedzeniem i czekałam na tego brudasa. Kiedy wyszedł z łazienki zapachniało moim żelem truskawkowym. Jaden truskaweczka usiadł przy stole bez żadnego słowa i zaczął jeść jak porąbany. Też się nie odezwałam, czekałam aż pierwszy cokolwiek powie.
"Impreza firmowa" zamienila się w libację alkoholową z udziałem piosenkarza, który w ogole nad sobą nie potrafi panować.

J- Dobre

Powiedział wpatrując się w jedzenie, wiedział że na niego patrzę więc nie chciał na mnie nawet spojrzeć po jego akcji.

R- Gdzie tak naprawde byłeś?
J- To była impreza, mówiłem
R- Amelia dalej z nami pracuje?
J- Nie zadawaj tyle pytań.. mam dość
R- Chciałabym żebyś był ze mną szczery
J- Kocham cie ale daj mi spokój dzisiaj, dzięki że mi pomogłaś a teraz jade do studia.
R- Cooper dzwonił
J- Kiedy.
R- Niedawno
J- I mówisz mi teraz?

Wyszedł z mojego mieszkania i trzasnął drzwiami bardziej niż zazwyczaj ale nie przejęłam się tym i od razu potem zadzwoniłam do Coopera ale umówić się z nim na pogawędke jeśli jeszcze go nie zgarneli. Wysłał mi sms-em adres gdzieś za 3 ulicą od mojeho domu, jak zwykle żadne autobusy w tamtą stronę nie jechały. Pieniędzy od rodziców zostało mi już nie wiele więc nie chciałam zamawiać taxówki/ubera lub czegokolwiek. Wpadłam na najgłupszy pomysł na świecie wiem, że nie jestem taka z charakteru ale muszę się jakoś odpłacić Jadenowi za jego dziwne zachowanie wobec mnie. Więc plan był taki aby trochę się wystroić, spotkać z cooperem i cyknąć parę fotek aby był zazdrosny, amatorskie ruchy ale trochę nie wiedziałam jak postąpić i jak zmienić jego rozumowanie. Myślę że po zobaczeniu kilku zdjęć na moim Story na instagramie trochę się opamięta, ja tymczasem zmierzyłam w miejsce spotkania, przyznam że zajęło mi to sporo czasu bo po prostu kazał mi przyjść do budynku, którego w ogóle nie znam i wyglądało to jak melina. Gdy dotarłam do tego budynku stanęłam przed troszkę większymi niż normalne drzwi -drzwiami metalowymi z mnóstwem naklejek okolica oczywiście też nie była zbyt przyjazna i nie wiedziałam czemu zaszył się w takie rejony, jakby był poszukiwany czy coś.. Weszłam do windy, była ona ciasna ale nie miałam wyboru bo schodów było za dużo a musiałam dotrzeć na 11 piętro. Myślałam że ta winda będzie dziwnie jechać lecz jechała dość płynno, gdy wyszłam podeszłam do drzwi z numerem 16 i zapukałam. Otworzył mi niski, dziwny łysy facet.

?- Czego Panna tu szuka?
R- Eemm ja do Coopera
?- Aaa zapraszam

Pozwolił mi wejść, ku mojemu zaskoczeniu mieszkanie wyglądało na zadbane i nawet w nim ładnie pachniało, już myślałam że w tym budynku mieszkają same ćpuny alkoholicy i inni tacy niewyraźni ludzie, może tylko ten typ wyglądał na kryminalistę a ja niesłusznie oceniłam go po wyglądzie. Cooper wstał z kanapy i objął mnie lekko na przywitanie, zaproponował herbatę lub kawę lecz Ja wolałam zwykłą wodę. Nalał mi i postawił szklankę na stoliku. Uśmiechałam się czekając aż ropocznie rozmowę.

C- Na początku chcę przeprosić, amelia wszystko skomplikowała
R- Kto ją pobił?
C- Sama to zrobiła
R- Po co by miała sama sie krzywdzić
C- Po co by miała mnie zdradzać.

Fakt, lecz Cooper nie był przewidywalny, był dziwnym człowiekiem, chyba że Amelia kazała mu udawać. Siedzieliśmy w ciszy przez kilkanaście minut.

R- Myślisz że moga być dalej razem?
C- Mogą kłamać nas obojga, teraz muszę sie chować żeby nie doniosła na mnie fałszywych oskarżeń.
R- Trzeba coś z tym zrobić, zapytam Tosha bo ma głowe do takich rzeczy.
C- Na razie nikomu nie mów proszę.

Jeszcze przez pare minut toczyła się nasza rozmowa po czym jego kumpel przysiadł sie do nas i zaczął gadać o jakiś pierdołach, to było niezręczne więc pożegnałam się z Cooperem i powiedziałam mu żeby dzwonil jakby co. Wyszłam z domu i już czekała namnie winda, weszłam do niej i pojechałam na dół. Gdy już wyszłam z budynku odetchnęłam i szłam w innym kierunku niż w kierunku mojego domu, nie wiedziałam tak naprawdę co jest w dalej części tej dziwnej dzielnicy ale postanowiłam iść i sie na razie nie zatrzymywać. Szłam przez wąski chodnik, wokól było pełno budynków na oko z 6 piętrami i pojedyncze małe sklepiki a prawie wszystkie były zamknięte, na szczęscie było jeszcze na tyle jasno abym się nie bała chodzić po mrocznych zakamarkach Los Angeles. Wkrótce miasto robiło się większe i bezpieczniejsze, tabliczka pokazywała Moody St aczkolwiek nie kojarzyłam tej ulicy. Szłam dalej prosto chodnikiem i natrafiłam na przystanek autobusowy. Na szczęscie po tej stronie jechały autobusy w moją stronę więc chwilke poczekałam, aż przyjechał i wsiadłam do środka. Zajęłam pierwsze lepsze miejsce bo i tak nikogo nie było a biletu nigdy nie kasuje bo nigdy nie mam.. sprawdzając powiadomienia, przeczytałam wiadomość od Amelii, napisała coś w stylu że chce wszystko naprawić. Zignorowałam to oczywiście, znając mnie i tak po jakimś czasie odpiszę jej.. 2 wiadomości od Jadena pod tytułem "gdzie jesteś" "kiedy będziesz" nie mogło zabraknąć, martwił się na pokaz czy tylko wtedy gdy mnie potrzebował? Dojechałam pod McDonalda niedaleko mojego domu, wyszłam z autobusu i poszłam tam zjeść 2 for you bo tylko na to nie żal było mi wydać pieniędzy, które się już kończyły, po zamówieniu i czekaniu na jedzienie odebrałam je i usiadłam przy stoliku najmniej otoczonym przez innych ludzi i zaczęłam jeść a także szukać na internecie lepszej i normalniejszej pracy.


 𝓑𝓸𝓼𝓼  //𝓙𝔁𝓭𝓷 𝓗𝓸𝓼𝓼𝓵𝓮𝓻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz