Nie wiem czemu zjadłam tak dużo, 2 cheeseburgery i duże frytki + duża cola. Trochę miałam wyrzuty sumienia ale nie ważne. Pare minut później wyszłam z McDonalda a przed nim rozpoznałam auto Jadena.. siedział w środku bez ruchu patrząc przed siebie. Podeszłam i zapytałam co tu robi a on tylko otworzył mi drzwi i wsiadłam do samochodu. Jechaliśmy około 15 minut w kółko, widziałam co kilka minut te same miejsca.
R- O co chodzi.
J- Nie będziesz mnie ignorować.
R- Ciągle mnie okłamujesz.
J- Nigdy tego nie zrobiłem.
R- Cały czas to robisz.Miałam ochotę go palnąć w łeb albo wydrzeć randomowe wyzwiska w jego stronę, nie zrobił nic złego a ja i tak to przeżywałam. Odwrociłam głowe w strone okna ale w momencie gdy skupilam się na asfalcie poczułam ręke na udzie. Domyślalam się jakie miał zamiary gdy stanął na jakimś odludziu, pole i mała stacja benzynowa na przeciwko. Dałam swoja ręke na jego chcąc ją ściągnąc ale on zcisnął ją lekko i wpatrywał się mi wprosto w oczy. Było widać gołym okiem że nie jestem chętna, Jadena prawdopodobnie to nie obchodziło ponieważ jego ręka odsuwała się powoli w góre. Natychmiast wysiadłam z auta i oparłam się rękami o barierki przy ulicy. Poczułam się niezręcznie a może nawet niebezpiecznie. Nie wierze że on taki jest, obstawiałam że się naćpał lub cokolwiek innego. Nigdy nie okazywał mi chęci do tego i wolałam żeby tak zostało. Podszedł do mnie i przytulił od tyłu. Dalej stałam w takiej samej pozycji ale w końcu odwróciłam sie do niego. W jego oczach było coś w stylu smutku i złości, trudno określić jego emocje, zawsze mówił otwarcie jak sie czuje czy danym momencie.
J- Mów mu od razu jak coś ci nie pasuje skarbie, zrozumiem to.
R- Co sie stało na tej imprezie..?
J- Rose...
R- POWIEDZ MI W KOŃCU.Jaden zrobił duże oczy i zakłopotał się. Nie wiedział co powiedzieć, już miałam w głowie pełno scenariuszy w rolach głownych Jaden Hossler i Amelia Jones.
J- Amelia dalej dla mnie pracuje, to wszystko.
R- Nie wierze ci.
J- Nic nas nie łączy zrozum.
R- Chyba za szybko ci wybaczyłam...
J- Fajnie sie bawiłas z Cooperem?
R- Słucham!?
J- No słuchaj, słuchaj dalej twoich kumpli z pracy.Nie zdołalam już zapanować nad złością uderzyłam go z liścia i szybkim krokiem zaczęłam odchodzić przy okazji łzy postanowiły sobie polecieć z moich oczu bo czemu nie. Nie szedł za mną, i tak bym go przeganiała, pod wpływem emocji chciałam zrobić coś naprawde głupiego lecz powstrzymałam się bo nie chciałam zniżać się do jego poziomu. Po długim czasie wrociłam do domu, zamknęlam tylko drzwi i sie położyłam, moja głowa nir wytrzymała tego dnia, bolała jak cholera a lekow aktualnie nie miałam. Zasnęłam bardzo szybko, nawet nie wiem kiedy ale rano dalej było ciemno. Bałam się teraz robić czegokolwiek żeby nie spieprzyć innych relacji z ludźmi, czemu siebie obwiniam? To proste - nie lubie tracić znajomych, nawet tych nie aż tak ważnych. Po prostu straty są gorsze od kłótni i przez to zawsze zwalałam przeprosiny na mnie. Inni by powiedzieli np. "Jaden nie zasluguje na ciebie" albo "Zdradza cie wiec sobie odpuść" a ja za to wszystko przekręce, "Poniosło mnie, nie słusznie cie obwiniam"albo "Wszystko moja wina, przepraszam". Brzmi to bardzo atencyjnie, nie kontroluje tego, po prostu nie mam zamiaru być tą poszkodowaną. Błąkałam się w swoich myślach próbując je poukładać w normalny sposób aby przestały mnie męczyć, na daremno - ciągle wracał jedna myśl: "Nigdy mnie nie kochał". Na koniec mojej burzy myśli, wmawiałam sobie że będzie dobrze i żebym nie marnowała czasu na depresyjne stany czy inne gówna. Zebrałam się z łóżka i poszłam o 15:30 na rozmowę o pracę w StarBucksie 2 przystanki dalej od mojego domu, nie będe przedłużać, poszło dobrze lecz nis powiedziałam że nie jestem pewna czy nie pracuje już jako "sekretarka". Peniądze były mi bardzo potrzebne na ten moment więc pozwoliłam sobie na drobne kłamstwo. Gdyby okazało sie ze Jaden mnie nie zwolnił to i tak zrobiłabym to sama.
[...]
Przez 2 tygodnie nie miałam kontaktu z Hosslerem. Ale za to z Cooperem bardzo dobrze się dogadywałam a po Amelii nie było nigdzie śladu, w sumie nie obchodziło mnie to, wystarczyli mi Cooper Tosh i Alexa, Tosh dalej pracował u Jadena ale nie uważał go za przyjaciela, został Jadenowi tytuł tylko i wyłącznie szefa. Od czasu konfrontacji z Jadenem są dla mnie bardzo bliscy. Często przychodzili do mnie do pracy, tak o odwiedzić przy okazji kupić kawę, Tosh brał zawsze tą samą a Cooper nigdy nie był zdecydowany aż w końcu ja mu jakąs wymyślałam. Moi rodzice zostali w Paryżu na stałe jak zwykle nie wiadomo dlaczego, powiedzieli że będą przyjeżdzać jak będzie okazja i stwierdzili że sobie poradzę i mieli racje, wszystko układało sie dobrze, jedyne co mnie martwiło to fakt że zakochałam się w Jadenie na tyle że nie potrafiłam z nim nie rozmawiać, po dłuższym czasie napisałam do niego ale zostawił odczytane, byłam przekonana że powoli zapominał o nas.. Praca, znajomi i całe otoczenie dobrze na mnie działało, teraz będzie o wiele lepiej.
CZYTASZ
𝓑𝓸𝓼𝓼 //𝓙𝔁𝓭𝓷 𝓗𝓸𝓼𝓼𝓵𝓮𝓻
FanfictionOpowieść o przygodzie Rose i jej przyjaciółki, które postanowiły podjąć pracę u Jadena Hosslera. Ps. Pełno cringu i chaosu w prawie każdym rozdziale :)