20. Beach day

72 3 0
                                    

Obudziło mnie nie za głośne wycie Tosha i Michaeli w salonie, na dodatek nie wiedziałam co robiłam w jakimś pokoju skoro wszyscy zasneliśmy na kanapie.. Wstałam i wolnym krokiem poszłam do nich sprawdzić co wyrabiają i zobaczyłam ich drących sie do mikrofonu.

T- SO WHAT IM BROKEN
M- AND MY HEART IS FROZEEEEN
R- A wy sie dobrze czujecie?
T- A ty wiesz która jest godzina?
M- IM SO DOWN TONIGHT
R- Uwielbiam was ale glowa mi umiera w tym momencie

Tosh oznajmił że obudziłam się o 14:30 a oni już dawno zdążyli zjeść obiad na mieście, na szczęscie kochana Michaela pomyślała o mnie i wzięła mi coś na wynos więc poszłam odgrzać jedzenie  słuchając piosenek Jxdn w ich wykonaniu. Rozglądałam sie po mieszkaniu i doatrzegłam dużo obrazków na ścianie z koncertów, a dokładniej z zeszłej trasy Jadena. Zrobiło mi sie smutno że Kenji i Tosh nie są już tak blisko z Jadenem, byli bardzo szczęsliwi. Zapytałam więc Tosha co chce z tym zrobić ale nie wiem czy nie usłyszał czy udawał że nie słyszy. Pół godziny później byłam gotowa na powrót do domu ale przyjaciele nalegali aby jechać na plaże, chciałam powiedzieć że jestem zmęczona ale stojąc przed nimi i widząc te kochane ryjce nie mogłam sie nie zgodzić. Tosh i Michaela sie spakowali i pojechaliśmy autem po moje rzeczy. Poszłam do swojego mieszkania lecz ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte, tak sie wystraszyłam że zawołałam ich żeby weszli ze mną do środka, Tosh wszedł pierwszy.

T- Dzień Dobry?
?- Ty nie jesteś Rose
T- Omg serio? Nie wiedziałem

Weszłam za Toshem kiedy usłyszałam ten głos.

R- Deryl?
T- Deryl??
M- Deryl???
D- Nie, listonosz
R- Ale śmieszne haha a teraz wynocha
D- Mogą stąd wyjść?? Chce z tobą pogadać

Przekręciłam oczami a Tosh i Michaela wyszli na klatke podsłuchując naszą rozmowe. A ja chciałam w tym momencie skoczyć przez okno z tego 7 piętra.

D- Fajne włosy mam?
R- Nie
D- Na czarno se zrobiłem, czadzior co nie?
R- Nie
D- Jak twoje związki?
R- Nie twoja sprawa, po co przylazłeś?
D- Kobieto 2 miesiące mnie nie było, najzwyczajniej sie stęskniłem za tobą.
R- Nie przyjaźnimy sie już
D- Wywalili mnie z roboty na Florydzie
R- Wiedziałam, nie będziesz tu mieszkał.

Jak zwykle dałam sie namówić temu alkoholikowi, powiedziałam że może na jakiś czas tu zostać jak załatwi sobie materac czy coś podobnego i bedzie sie dokładać do czynszu. Wzięłam potrzebne rzeczy na plaże i w końcu ruszyliśmy w jej strone. Droga nie była długa więc po paru minutach byliśmy na miejscu a po 16:00 było już sporo osób bo o tej godzinie były największe upały. Zostałam na kocu przez chwile a oni już zaczęli iść w strone wody ale w tym momencie zadzwonił telefon Tosha więc go zawołałam. Po rozmowie powiedział że pare osób do nas dołączy ale nie powiedział kto, wzruszyłam ramionami i poszliśmy wszyscy pływać. Woda była letnia, spodziewałam sie lodowatej ale słońce zrobiło swoje i dobrze bo długo bym sie przyzwyczajała do zimnej wody. Pół godziny później wróciliśmy na koc a przy nim już czekał Kenji Cooper i Jaden. Zaczęłam się zastanawiać jakim cudem oni sie pogodzili? Przywitaliśmy sie z każdym i usiedliśmy.

K- Jakoś ich namówiłem na zakopanie toporu.
T- Ciekawe na jak długo hahaha
J- Wszystko już sobie wyjaśniliśmy
T- Nie sądze ale spróbuje uwierzyć, kurde zjadłbym hot doga
M- Moge ci pójść kupić jak chcesz!
R- Pójde z tobą

Pov Jaden

Udawałem że wszystko jest git żeby nikt  nic nie podejrzewał. Jeszcze nie wiem jak ale jakoś zniszcze tego frajera. Rose jest moja i ma to w końcu wbić do tego pustego łba. Siedziałem na telefonie podczas gdy reszta gadała o głupotach próbując mnie wciągnąc w rozmowe.

C- Gadaj z nami stary
J- Rozpatrze twoją propozycję
K- Nie psuj nam dnia tym razem prosze cie..
J- Nic nie robie, ogarnij sie
T- Oto chodzi że nic nie robisz
C- On nigdy nic nie robi.
J- Zamknij łeb.
C- Dziewczyny poszły to się dupek wyłania.
K- Jesteście tacy dziecinni, chciałbym żeby było tak jak kiedyś ale to chyba
nierealne.
T- Wszystko sie da ogarnąc Kenji, tylko brak chęci z ich strony wszystko psuje.
J- Mam wyrażać chęć bycia jego przyjacielem?
K,T- NO TAK
J- Pierdolenie
C- I tak mam gówno do gadania.
J- No właśnie więc możesz już sie ulotnić. 

Najgrzeczniej jak potrafie starałem sie wyrazić jak go nienawidze. Bo zaraz byłoby "ale jestes agresywny" lub "uspokój sie". Stać mnie na więcej ale czasami szkoda mi na niego słów. Cooper odsunął się jak najdalej mnie i zaczął gadać z Toshem i Kenjim. Dziewczyny przyszły z hotdogami, frytkami i jakimiś napojami chociaż nikt o nic nie prosił ale w sumie miło z ich strony.

R- Masz Jaden frytki sobie zjedz
J- Dzięki kochanie

Cooper już mnie zjadał wzrokiem a ja to olewałem jedząc frytki. Każdy coś jadł i przez parenaście minut siedziałem cicho gapiąc sie w srajfona. Nie chciałem sie wtrąc im wszystkim do rozmów bo jeszcze by sie pruli że wypowiadam sie a nie powinienem- przynajmniej tak przypuszczałem skoro nikt nie raczył sam sie do mnie  odezwać. Po chwili zostałem tylko ja i Rose bo reszta poszła do wody.

R- Co z Amelią
J- Po co ją uderzyłaś?
R- A nie zasługuje?
J- Nie.. w senie nie że nie ale mogłas sobie darować psucie urodzin Travisa.
R- Nie zepsułam mu urodzin.
J- Zaraz mnie coś strzeli.
R- Wszystko cie denerwuje. Co ja mam zrobić?
J- Słuchać sie jak ci coś mówie i nie będzie problemu.
R- Słucham?
J- Wróć do mnie do studia prosze cie. Będziesz zarabiać 4 razy tyle ile na robieniu kaw dla ludzi.

Pov Rose

Miałam mu sporo do powiedzenia, na szczęście nie zrobiłam tego, a jakby sie dowiedział że Deryl wrócił i u mnie mieszka to zabiłby mnie. Mówił że sie zmienił, no cóż.. lecz dalej nie trace wiary może to tylko na początku mu odwala i będzie lepiej. Cooper na mnie nie leci i nie wiem czemu sobie to ubzdurał, przynajmniej ja tego nie widze. Chyba pogadam z Toshem o kolejnej konfrontacji.

R- Zastanowie sie nad powrotem.










 𝓑𝓸𝓼𝓼  //𝓙𝔁𝓭𝓷 𝓗𝓸𝓼𝓼𝓵𝓮𝓻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz