W następny wspaniały dzień wstałam o 11:30 a wczorajsze wiadomość jeszcze do mnie docierały. Leżałam nieruchomo z twarzą w poduszce, chociaż miałam tego nie przeżywać, myślałam że moje uczucie do Hosslera nie było duże. Wygramolenie z łóżka zajęło mi kilka minut po czym zrobiłam sobie tosty z serem i szynką lecz brak keczupu w lodówce przyprawił mnie o złość, niewiarygodne że mogłam wpaść w histerie przez taką pierdołę.. zjadłam bez keczupu. W telefonie zobaczyłam 10 nieodebranych połączeń i 13 wiadomości od Jadena, nie przyjemny widok, obstawiałam że chciał naprawić sytuacje albo sie narąbał ale nie sądziłam że prosto z mostu mnie przeprosi. "Przepraszam Rose, porozmawiajmy" - taka była treść większości sms. Jedna nawet brzmiała "nie zwalniaj sie", zaśmiałam się lekko i postanowiłam go olać na jakiś czas żeby wytłumaczył się porządnie. Po kilku godzinach byłam już w drodze do rodziców, pojechałam pociągiem bo o dziwo było mnie na niego stać, prawie godzina drogi i byłam na miejscu. Rodzice powitali mnie ciepło, jak zawsze i opowiedziałam im całą historie.
M- Genialnie sobie to zaplanowali, co ta młodzież ma w głowach?
T- Pamiętaj córa, że w kwiaciarni matki zawsze będzie dla ciebie miejsce.
R- Po co im to w ogóle było.. wystarczyło powiedzieć od razu że sie kochają, to nie jest trudne.Mama tylko machnęła ręką i poszła po ciasto, które nałożyła mi na talerzyk. Reszta rozmowy bazowała się na firmie taty i rodzinie. Moi rodzice mieli odwiedzić Ciotke we Francji ale nie chcieli zostawiać mnie samej w wielkim mieście, w końcu przekonałam ich że sobie poradze i wyjadą tam na tydzień za kilka dni. Równe 3 dni spędziłam w rodzinnym domu, wypoczęłam i powoli nabierałam sił aby odbyć na pewno długą rozmowe z tym frajerem. Zamącił mi w głowie. Rano Mamusia zrobiła śniadnie i oznajmiła że już dzisiaj wieczorem wylatują do Cioci. Posiedziałabym jeszcze u nich.. ale sama im powiedziałam żeby sie nie przejmowali i lecieli. Więc cały dzień spędziliśmy razem a o 20:00 pożegnałam ich na lotnisku. Oczywiście poratowali mnie kilkoma tysiącami, nie prosiłam o wiele ale cóż.. Dotarłam do domu o 21:30 wliczając przyjazd pociągiem i zakupy w Walmarcie, na szczęscie tym razem bez wpadek na znajomych. Wchodząc po schodach do mieszkania z 3 siatkami zakupów ujrzałam Jadena dobijającego się do moich drzwi, w końcu zobaczyliśmy się a ja podeszłam i odłożyłam siatki na podłoge.
R- Rose nie ma w domu, przekazać coś?
J- Powiedz jej, że Amelia to był błąd i ona mnie uwiodła.
R- Jak wróci to dam znać.Wyciągnęłam klucze z torebki wciąż utrzymyjąc kamienną twarz otworzyłam drzwi a Jaden wziął zakupy i zaniósł mi do kuchni.
R- Nie pomyliło sie coś Panu?
J- Mówiłaś że nie lubisz papryki... i chrzan?
R- Jaden zostaw to. Po co przyszedłeś?
J- Już mówiłem co masz przekazać.
R- Marne te słowa.
J- Co mam zrobić żebyś wybaczyła? To twoja koleżaneczka mnie uwiodła.
R- U Kenjiego mówiłeś inaczej.Jaden podrapał się po karku i usiadł na krześle przy mikro stoliku. Wypakowywałam dalej zakupy i słuchałam jego powtarzających się co chwile wyjaśnień. Wałkował to samo co mówił na początku, myślał pewnie że za pierwszym razem nie rozumiałam.
R- Wszystko do mnie dotarło Panie Hossler.
J- Czy Pani Hossler mi w końcu wybaczy?Od razu pożałowałam tego co powiedziałam, żenujące teksty to moja i jak widać Jadena specjalność. Spojrzałam na niego a on wyglądał na przerażonego i zmartwionego. Nie wiem dlaczego w tym momencie zrobiło mi się go żal, skoro on mnie zranił. Od razu jak go zobaczyłam chciałam zapomnieć o tej sytuacji ale mózg mi podpowiadał inaczej.
R- Dobrze, bądzmy dalej przyjaciółmi.
J- Słucham?
R- Nie byliśmy parą.
J- Ale chcieliśmy.
R- Ja tak, ty nie.Zapadła cisza. Nikt nic nie mowił przez pare dobrych sekund, byłam pewna że miałam racje lecz Jaden wyrwał się z krzesła ta szybko że nawet nie pamiętam, w którym momencie mnie pocałował, i kiedy oderwał się od moich ust. Kolejna chwila, a której czułam że znowu moge na nim polegać i to za sprawą zwykłej durnej obecności tego gamonia. Patrzył na mnie przez jakiś czas a następnie kontynuował pocałunek, był dość długi a Jaden chciał jeszcze więcej, w momencie gdy poczułam jego dłon na moim biodrze odsunełam się i uśmiechnęłam nieśmiale. Dlaczego on zmienia mnie w jakaś shy uwu girl? Naprawdę, moje zachowanie przy nim jest czasami straszne. Staliśmy przed sobą luźno, skrzyżowałam ręce a Hossler włożył swoje do kieszeni od zdartych Jeans'ów.
R- I co teraz?
J- Masz na coś ochotę?
R- Yhym, potrawka chińska chodzi za mną od paru dni.Jaden zaśmiał się i zaczęliśmy robić wspólnie kolecje o 22:00, wspaniałe zakończenie dnia. I tak dalejcnie wiedziałam czy on chce być ze mną, wcześniej też mnie pocałował więc zwykły pocałunek nie oznacza związku. To raczej oczywiste, postanowiłam więc że z rana go zaatakuje jakimiś pytaniami, żeby finalnie określił naszą relacje. Po zjedzeniu zobaczyłam kilka wiadomości od Tosha, Kenjiego i Huntera pytających czy wszystko u mnie gra, każdemu odpisałam podobnie, "Jest okay, dziękuję" nie mogłam im jeszcze powiedzieć że tak szybko wybaczyłam Jadenowi. Jednak strata Amelii była bardziej bolesna, tym bardziej że znamy się 6 lat. Tego nie byłam w stanie jej wybaczyć, dobrze o tyle że raczej nie zależy jej więcej na naszej przyjaźni...
(Pojechałam poetycko,
enjoy my 800 words✨🤩✋)
CZYTASZ
𝓑𝓸𝓼𝓼 //𝓙𝔁𝓭𝓷 𝓗𝓸𝓼𝓼𝓵𝓮𝓻
FanfictionOpowieść o przygodzie Rose i jej przyjaciółki, które postanowiły podjąć pracę u Jadena Hosslera. Ps. Pełno cringu i chaosu w prawie każdym rozdziale :)