Ledwo weszłam do kuchni, a do mojego nosa dotarł zapach pysznych potraw.
Skrzaty krzątały się po kątach, przygotowując kolację dla uczniów, którzy mieli przybyć za niespełna dwie godziny.
- Pomóc w czymś? - spytała uśmiechnięta Miodka.
- To ja powinnam o to spytać. - zaśmiałam się lekko.
- Nie ma potrzeby. Dać panience tort?
- Właściwie to mogę go wziąść.
Wzięłam moje dzieło z dumnym uśmiechem i ruszyłam do wyjścia. Kroczyłam ostrożnie korytarzem, nerwowo rozglądając się w obawie przed czającym się gdzieś Irytkiem, gdy usłyszałam za sobą cichy szmer.
- Gdzie się tak skradasz? - zaśmiał się dyrektor.
- Wystraszyłeś mnie dziadku! - oburzyłam się, patrząc uważnie na mężczyznę.
- Oh, przepraszam. - mruknął z lekkim uśmiechem. - Dla kogo ten tort jeśli mogę spytać? - powiedział zaintrygowany.
- Dla Regulusa, miał wczoraj urodziny. *
- Ah tak. Panicz Black... - szepnął ostatecznie odpływając do swojego świata.
- To ja już pójdę. - oznajmiłam radośnie, po czym odwróciłam się na pięcie zmierzając do swojego pokoju.
Weszłam do salonu i włożyłam wypiek do małej lodówki, zajmując się przygotowaniem pomieszczenia.
Na stoliczku położyłam obrus w kolorze butelkowej zieleni, na którym znalazły się srebrne miseczki z przekąskami, dwa talerzyki oraz kilka butelek kremowego piwa.
Zaklęciem przywołałam do siebie ozdoby, zaczynając nadmuchiwanie srebrnych i zielonych balonów, które za pomocą magii zawisły pod sufitem.
Wszędzie gdzie tylko się dało porozrzucałam wstążki i serpentyny.
Rozejrzałam się szczęśliwa, zerkając na zegarek wskazujący ósmą wieczorem.Spojrzałam przez okno uśmiechając się gdy ujrzałam uczniów, dojeżdżających powozami pod zamek.
- Pora na ucztę. - szepnęłam zacierając ręce.
Chwyciłam pelerynę niewidkę i wybiegłam z wieży.
Po drodzę do Wielkiej Sali narzuciłam na siebie materiał, pod którym zniknęłam.Z bananem na twarzy biegłam przez korytarze, by po chwili usiąść na krawędzi podwyższenia, na którym znajdowali się nauczyciele.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które zaczęło zapełniać się uczniami.
Skupiłam swój wzrok na stole Slytherinu, gdzie pojawił się dobrze znany mi chłopak.Zmarszczyłam brwi, widząc jego przygaszony wzrok. Nie reagował na rozmowę, szturchanie znajomych, ani nawet na rozpoczęcie przemowy dyrektora.
Jak zwykle wszyscy odśpiewali hymn i zaczęli pałaszować potrawy.
Kolacja rzecz jasna, nie mogła spokojnie się skończyć, więc gdy jedzenie zniknęło, pod sufitem pojawiły się fajerwerki ułożone w kolorowy napis "Huncwoci witają w kolejnym roku szkolnym i obiecują niezapomniane psikusy!".
Po chwili przy stole Gryffindoru zaczęły się głośne okrzyki o gwizdy, wydane przez autorów.- Potter, Black, Lupin i Pettigrew! Czy wy chociaż raz nie możecie się uspokoić?! Czy ja proszę o tak wiele? - krzyknęła załamana McGonnagall, na co wydałam z siebie cichy chichot, niechcący przesuwając pelerynę, która odkryła moją stopę.
Szybko poprawiłam materiał i mając nadzieję, że nikt tego nie zauważył, opuściłam pokój, nie wiedząc, że czwórka szóstorocznych Gryfonów, właśnie dyskutowali na temat właśnie mojej nogi.
Po kilku minutach znalazłam się na opuszczonym trzecim piętrze.
Zdjęłam z siebie pelerynę, stając tuż przy wejściu do pokoju.Nie musiałam długo czekać, a ujrzałam Ślizgona, który zjawił się w wejściu.
- Reggie! - krzyknęłam rzucając się chłopakowi na szyję.
- Lizzy udusisz mnie. - wydusił z siebie, również mnie obejmując.
- Przepraszam. - szepnęłam odsuwając się.
- Mam dla ciebie niespodziankę. Idziemy.Pociągnęłam niechętnego Blacka i ruszyłam do wieży, nakładając na nas pelerynę.
Po drodzę minęliśmy kilku uczniów, lecz nikt nas nie zauważył.Po kilku minutach stanęliśmy pod drzwiami.
- Draco dormiens nunquam titillandus.
Gdy przejście otworzyło się, zawiązałam opaskę na oczach przyjaciela i weszłam, wciągając go za sobą.
Stanęłam przed kanapą i kazałam mu czekać. W tym czasie wyciągnęłam tort, na którym zapaliłam świeczki.
- Możesz ściągnąć. - oznajmiłam, a Black rozwiązał materiał, patrząc oniemiały na pomieszczenie. - Wszystkiego najlepszego Reggie! Dmuchaj. - powiedziałam podchodząc bliżej.
Ślizgon zdmuchnął ogień i spojrzał na mnie ze łzami w oczach.
- No, ale nie płacz! - krzyknęłam i postawiłam wypiek na stolik. - Siadasz?
- Dziękuję. - wydusił z siebie, zajmując miejsce obok mnie i kładąc głowę na moim ramieniu.
- Opowiadaj jak wakacje.
Spędziliśmy kilka godzin na rozmowie, jedzeniu, piciu piwa kremowego i zabawie z moimi kotami.
- Merlinie, jest w pół do drugiej!
- Co? - mruknął Regulus, ziewając.
- Nie ważne. Idź spać Reggie.
Przykryłam chłopaka kocem, a on odrazu zasnął. Położyłam przy nim małe pudełko i poszłam do łazienki.
Poczułam dotyk na ramieniu, więc niechętnie otworzyłam oczy, przecierając je.
- Przepraszam, że Cię budzę, ale dyrektor chce z tobą gadać. - mruknął Regulus.
- Nie ma sprawy.
Ziewnęłam wstając i ruszyłam do salonu, gdzie zauważyłam zielone pudełeczko.
- Reggie czemu tego nie wziąłeś? - spytałam oskarżycielsko, dźgając go w klatkę, na co tylko wzruszył ramionami. - Bierz to w tej chwili.
Wepchnęłam przedmiot w jego ręce, a on spojrzał na mnie zdezorientowany, otwierając szkatułkę.
- Nie mogę tego wziąść. - oznajmiłam odsuwając od siebie prezent.
- Chyba Cię coś boli! - krzyknęłam patrząc na niego z mordem w oczach. - Chyba, że Ci się nie podoba. - dodałam już ciszej.
- Podoba, ale to jest za drogie.
Spojrzałam na trzymany przez Ślizgona naszyjnik i bez słowa zabrałam mu go z rąk.
Black nie zdążył się obejrzeć, a na jego szyi wisiał srebrny łańcuszek z zawieszką węża i feniksa.- Ze mną nie wygrasz. A teraz zasuwaj na lekcje! - wypchnęłam przyjaciela za drzwi.
---------------------
* nie znalazłam informacji kiedy Regulus miał urodziny, więc na potrzeby książki wymyśliłam datę.
CZYTASZ
Hogwarts Secret | Marauders Era
Fanfiction"Draco dormiens nunquam titillandus." Elizabeth Froy od zawsze żyła w ukryciu. Od najmłodszych lat mieszkała w Hogwarcie, lecz naukę zaczęła o wiele później. Jej jedynymi przyjaciółmi były zwierzęta oraz chłopak, który przypadkiem dowiedział się...