Rozdział 4

97 4 2
                                    

Nie wiem kiedy z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Szybko pobiegłam do wyjścia z budynku, a gdy miałam pewność, że nikt mnie nie widzi zmieniłam się w feniksa.

Poleciałam do Zakazanego Lasu, który przemierzałam bez celu.

Po jakimś czasie, gdy już się uspokoiłam, ujrzałam Centaury stojące na polanie.
Wróciłam do swojej ludzkiej formy i podeszłam do stworzeń.

- Witajcie Ronanie, Zakało. A ty to pewnie Firenzo, zgadza się?

- Tak. - odpowiedział radośnie najmłodszy.

- Witaj Elizabeth. - odpowiedział Zakała.
- Co Cię tutaj sprowadza?

- Zauważyłam was, więc stwierdziłam, że się przywitam.

Rozmawiałam z nimi, aż nie zaczęło robić się ciemno. Wtedy zaczęli wpatrywać się w gwiazdy, a ja ruszyłam do chatki Hagrida.

Bardzo szybko dotarłam do budynku, gdzie zapukałam w drzwi, które z głośnym skrzypnięciem niezadowolenia się otworzyły.

- Elizabeth! Wchodź. - mężczyzna przesunął się, abym mogła wejść do środka. - Cholibka wybacz, ale żem nie zdążył sprzątnąć.

- Nie ma problemu. Co u ciebie Hagridzie? - spytałam rozsiadając się na fotelu.

- Nic się nie zmieniło. A u ciebie? Słyszałem, że zaczęłaś chodzić na lekcje!

- Tak. Jest dobrze. Mam przyjaciół, więc tymbardziej.

                                  •••

Wstałam o dziesiątej, przecierając leniwie oczy. Odrazu poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i doprowadziłam się do ładu.

Ubrałam czarne dżinsy oraz białą nierozpinaną bluzę, a włosy zostawiłam rozpuszczone.

Nakarmiłam zwierzęta i usiadłam na kanapie. Nie chciało mi się wychodzić, więc stwierdziłam, że zawołam skrzata.

- Cześć Miodko. - przywitałam się że skrzatką, która pojawiła się przede mną.

- Dzień dobry. W czym mogę pomóc?

- Mogłabyś przynieść mi jajecznice?

- Oczywiście. - odpowiedziała znikając na chwilę.

Zdążyłam wstać, a pojawiła się przede mną spowrotem.

- Dziękuję. Możesz iść. - mruknęłam, podchodząc do blatu.

Wstawiłam czajnik na kuchenkę, a do kubka wsypałam cukier i włożyłam torebkę malinowej herbaty, którą po kilku minutach czekania zalałam wodą.

Zabrałam kubek i postawiłam go na stoliku, przy którym usiadłam zabierając się za jedzenie. Mieszałam widelcem w jajecznicy, pijąc herbatę.

W końcu poddałam się i odstawiłam naczynia spowrotem na blat.
Nie wiedziałam co z sobą zrobić, więc stwierdziłam, że pójdę biegać.

Zmieniłam spodnie na dresy, po czym jak najkrótszą drogą wyszłam z zamku. Podeszłam do brzegu lasu, gdzie przyspieszyłam.

Ruszyłam w kierunku boiska do Quidditcha, na którym zaczęłam robić kółka.
Po dwudziestym przestałam liczyć, a po jakimś czasie poczułam spadające na mnie krople deszczu.

Nałożyłam na głowę kaptur, nadal nie zwalniając. Czułam coraz większy ból nóg i zmęczenie, lecz to napędzało mnie jeszcze bardziej.

Po kolejnych kilkudziesięciu kółkach, padłam na kolana ciężko dysząc.
Zobaczyłam krew kapiącą z mojego nosa.
Usłyszałam oklaski, więc podniosłam głowę, próbując znaleźć źródło dźwięku, ale niestety wszystko zaczęło mi się rozmazywać.

Hogwarts Secret | Marauders EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz