Rozdział 23

58 4 0
                                    

Mimo dosyć późnej pory, Herne Bay tętniło życiem. Dzieci biegały, wrzeszcząc i prosząc rodziców o "jeszcze pięć minut".
Przedzierając się przez tłum, czułam na sobie zszokowane spojrzenie Blacka, który chyba spodziewał się jakiegoś odludzia.

Wreszcie opuściliśmy granice miasteczka. Po kilku minutach dotarliśmy na małą, dziką plażę, która nie była odwiedzana przez ludzi.

Podałam brunetowi karteczkę z zapisanym adresem, aby mógł zobaczyć domek, mimo użytego zaklęcia Fideliusa. Odrazu gdy spaliłam papier, chłopak zamarł z szeroko otwartymi oczami patrząc w punkt przed nim.

- Myślałem, że to będzie jakaś ruina...

Parsknęłam, na uwagę Ślizgona. Nie zdążyłam się obejrzeć, a stałam w środku. Oprowadzając Regulusa po wnętrzu.

- Wiem, że jest mało miejsca, ale poza tym same plusy. Dom chronią różne zaklęcia, a obok mamy morze i miasto, plus niedaleko do Londynu. - mruknęłam, gdy usiedliśmy na kanapie.

- Tu jest cudownie. - odparł i mnie pocałował.

W tamtej chwili przestałam myśleć o Voldemorcie, szkole, czy innych problemach. Liczyło się dla mnie tylko to, że jestem z Regulusem i przynajmniej narazie, nic nam nie grozi.

Chwilę czułości przerwała nam skrzatka, która pojawiła się w salonie, z kotami na rękach.

- Och, prawie zapomniałam! Dziękuję Miodko, możesz wracać do Hogwartu.

Pokiwała głową, a ja wstałam i pogłaskałam Gabi i Noni'ego. Niestety mój Demimoz oraz feniks, musieli zostać w zamku, więc oddałam Fawkesa oddałam pod opiekę dziadka, a Demiego Hagrida.

Moja sowa siedziała już w swojej klatce, co było do niej niepodobne. Zazwyczaj wszelkimi sposobami próbowała wyjść zza krat.

- Chyba się już położę. - powiedziałam, kierując się ku schodom.

- Też zaraz przyjdę.

Pokiwałam głową, idąc do sypialni. Zabrałam ze sobą kufer, z którego wyciągnęłam bieliznę oraz za dużą koszulkę.

Pięć minut później leżałam pod kołdrą, razem z najważniejszą dla mnie osobą, gdy przypomniałam sobie o ważnej rzeczy.

- Merlinie! - krzyknęłam zrywając się do siedzącej pozycji. - Jutro jest sprawa w Ministerstwie.

- Co? Jaka sprawa? - spytał nieprzytomnie chłopak.

- Dziadek próbuje załatwić nam pozwolenie na użycie czarów i żebym napisała już owutemy.

- Muszę tam iść? - spytał retorycznie, na co zabiłam go wzrokiem. - Jasne, pójdę...

•••

Poprawiłam spięte włosy, po raz ostatni przeglądając się w lustrze. Moje ciało opinała biała sukienka siegająca za kolana, na stopach spoczywały buty na obcasie w tym samym kolorze.

Już za moment razem z dziadkiem i Regulusem mieliśmy deportować się do Ministerstwa Magii.

Czułam, że moje dłonie niemal topiły się w pocie. Wiedziałam, iż będziemy musieli opowiedzieć wszystko przed Wizengamotem.

Zaczęłam krążyć po pomieszczeniu, aż wreszcie pojawił się przede mną, nie kto inny jak Albus Dumbledore. Chwyciłam go za ramię, a Black zrobił to samo.

Gdy odzyskałam równowagę, staliśmy w wielkim holu. Ściany wykonane były z czarnej cegły, a podłoga z marmuru.

Przełknęłam gulę, formującą się w moim gardle i za mężczyzną weszłam do sali. Pokój był olbrzymi. Sufit ledwo było widać, a wokół siedziało pięćdziesięciu czarodziejów.

- Zebraliśmy się tutaj, aby zadecydować o dwóch sprawach. Pierwszą z nich jest to czy Elizabeth Lauren Dumbledore będzie mogła napisać testy decydujące o ukończeniu nauki, pomijając siódmy rok w Hogwarcie. Drugą zaś czy wspomniana wcześniej oraz Regulus Arcturus Black dostaną zgodę na używanie czarów przed uzyskaniem pełnoletności. - przeczytał gładko minister.

Wzięłam głęboki wdech i złapałam rękę chłopaka stojącego obok, który odrazu zacisnął palce na mojej dłoni, gładząc jej wierzch.

- Świadek: Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledore. - oznajmił jeden z członków Wizengamotu.

- Nie widzę powodu, aby wypełnić wasze prośby. - mruknął ktoś z tyłu.

- Właśnie. Proszę przedstawić powody, przez które mielibyśmy się zgodzić.

Odchrząknęłam i wyprostowałam się. Natychmiast poczułam na sobie wiele spojrzeń, co odebrało resztki mojej pewności siebie.

- Rodzice Regulusa, Walburga oraz Orion Black, od najmłodszych lat wpajali swoim synom, że najważniejsza jest czysta krew. Pojawił się Voldemort, a oni dołączyli do jego zwolenników. - zaczęłam niepewnie.
- Starszy brat Regulusa, Syriusz zbuntował się. Oboje są ofiarami przemocy psychicznej, jak i fizycznej, między innymi pod postacią klątwy Cruciatus.

- Jakiś czas temu z Elizabeth poszliśmy na bal, który zorganizowała moja matka. Pod jego koniec ogłosiła przybycie honorowego gościa. Był to właśnie Voldemort, lecz zdążyliśmy uciec. Gdy później wróciłem do domu, próbowano siłą zmusić mnie do dołączenia do Śmierciożerców. - powiedział Ślizgon.

- Regulus zatrzymał się w Hogwarcie, ale i tam zaczęło pojawiać się coraz więcej poddanych Voldemorta. Nie był tam bezpieczny, a ja będąc z nim w związku, również. Postanowił, że nie wróci do szkoły, ponieważ groziło mu niebezpieczeństwo.

- Nie rozumiem, po co opowiadacie nam to z takimi szczegółami. - odparł minister.

- Myślę, że jest to dosyć ważne. - wtrącił Albus.

- Wprowadziliśmy się do domku, ukrytego zaklęciem Fideliusa. Chcieliśmy prosić o pozwolenie na użycie czarów, aby móc obronić się przed Śmierciożercami. Poza tym chciałabym napisać szybciej Owutemy, ponieważ boje się wrócić do Hogwartu, a sądzę, że posiadam dostateczną wiedzę, żeby zdać. - dokończyłam swój monolog.

- Dobrze. Zarządam piętnaście minut przerwy, w czasie której zastanowimy się co zrobić. Albus'ie, proszę zostań na sali, aby wyjaśnić jeszcze kilka kwestii.

                                    •••

Opadłam na kanapę z cichym jękiem. Czułam jakby moja głowa miała wybuchnąć. Wszystkie bodźce docierały do mnie z kilkukrotnie większą intensywnością, a mimo to słyszałam tylko słowa sprzed niemal godziny.

Głos ministra echem odbijał się w moich uszach. Wzięłam wdech i powoli podniosłam się. Wyszłam przed budynek, a wiatr delikatnie zmniejszał ból.

Skierowałam się do brzegu, gdzie kucnęłam. Ignorując chłód płynący od morza, wytarłam mokre policzki. Chwilę zawieszenia przerwał Regulus.

Podszedł do mnie od tyłu i złożył pocałunek na mojej głowie. Uśmiechnęłam się lekko, po czym wstałam.

- Lizzy... - szepnął, wpatrując się w fale.
- Jesteśmy wolni...

Objęłam bruneta i zamknęłam oczy rozkoszując się chwilą spokoju...

Hogwarts Secret | Marauders EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz