Dzisiaj rozdział krótszy, ale ważny.
Wygodnie rozsiadłam się na jednym z czerwonych foteli. Drugi zajmował Remus, a na kanapie spoczywała reszta moich przyjaciół.
James opowiadał nam historię z poprzedniego dnia. Wymachiwał rękami w każdą stronę, co chwilę podnosząc głos, na co inni Gryfoni patrzyli z irytacja, lub rozbawieniem.
Uśmiechnęłam się pod nosem, biorąc łyk malinowej herbaty, którą podarował mi Syriusz. Poprawiłam puchaty koc, leżący na moich nogach, po czym sama zaczęłam mówić.
Opowiedziałam im o sytuacji w bibliotece oraz nowo poznanej Annabeth. Niespodziewanie przerwał mi Lupin.
- Nazywają się Da silva. - mruknął, jedząc ciasteczko. - To jedyni Francuzi w Hogwarcie - dodał widząc nasze miny.
Pokiwałam powoli głową, odłączając się od rzeczywistości. Kotłujące się w mojej głowie myśli, zaczęły napływać ze zwiększoną mocą.
Sama nie wiedziałam właściwie, nad czym się zastanawiam. Dopiero, gdy poczułam rękę na ramieniu, potrząsnęłam głową.
Spojrzałam zdezorientowana przed siebie, gdzie stała Marlene. Obserwowała mnie z wyraźnym zaniepokojeniem.
- Wszystko w porządku? - spytała poważnie, jak jeszcze nigdy.
- Tak. - odparłam. - Nie martw się, poprostu się zamyśliłam. - dodałam, widząc jej minę.
Złapałam brzeg koca, podciągając materiał pod szyję. Wygodniej oparłam się, właściwie kładąc, na fotelu.
Blondynka zajęła swoje miejsce, odpowiadając Lily. Zerknęłam na resztę, która pogrążona była w rozmowie.
- Gramy w coś? - powiedział nagle Potter, poprawiając okulary, spoczywające na swoim nosie.
- W co?
Nie słyszałam nic więcej, a obraz zaczął mi się rozmazywać.
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Byłam w łóżku, mimo że nie pamiętałam, abym się kładła.
Podniosłam się na ramionach, dokładniej patrząc na otaczające mnie rzeczy. Drzwi, będące dokładnie przed meblem, otworzyły się i do pokoju wszedł chłopak.
- Co ja tu robie? - spytałam ziewając.
- Przeniosłem Cię, bo zasnęłaś. - szepnął Black, siadając obok mnie po turecku.
- Dziękuję. - powiedziałam, całując go w policzek. - Muszę lecieć, żeby Regulus się nie martwił. - dodałam po chwili.
Zapanowała między nami niezręczna cisza, której chłopak ewidentnie nie miał zamiaru przerwać.
- Jeszcze raz dziękuję Syriusz. Do zobaczenia.
Szybko objęłam bruneta, który oparł brodę na mojej głowie. Uśmiechnęłam się pod nosem, wstając.
Wyszłam z dormitorium, szybkim krokiem kierując się do Wieży Zegarowej. Było zdecydowanie po ciszy nocnej, lecz znałam wystarczająco wiele przejść, aby poradzić sobie.
Po chwili znalazłam się w swoim salonie, w którym nie było nikogo. Rozejrzałam się, oświetlając pomieszczenie różdżką.
Usiadłam na kanapie, gdy usłyszałam skrzypnięcie podłogi. Odwróciłam się, a przede mną stał Ślizgon.
- Przepraszam, ale zasnęłam... - mruknęłam.
Chciałam kontynuować wypowiedź, lecz Black położył rękę na moim ramieniu, zajmując miejsce obok mnie.
- Musimy porozmawiać. - szepnął, nie patrząc na mnie.
- Coś się stało? - spytałam wystraszona.
Nim zdążyłam zrobić cokolwiek, poczułam dotyk zimnych palców Regulusa na moim policzku.
Zbliżył się, muskając moje usta swoimi. Zaczął poruszać wargami, a ja przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje.
Po kilku sekundach, zaczęłam robić to samo. Zatopiłam ręce we włosach chłopaka, a jego prawa dłoń wylądowała na mojej talii.
Przyciągnął mnie do siebie, pogłębiając pocałunek. Nie miałam pojęcia co mną kierowało, ale nie protestowałam.
Otworzyłam oczy, delikatnie odsuwając się gdy zabrakło nam tchu. Złapałam kontakt wzrokowy z Ślizgonem, który uniósł lewy kącik ust.
Oparł swoje czoło o moje, głęboko oddychając. Pogłaskał mnie po włosach, po czym złożył krótki pocałunek na skroni.
Nie zdążyłam mrugnąć, gdy Black odsunął się i odszedł. Stanął dopiero przed drzwiami do swojej tymczasowej sypialni, odwracając się.
- Dobranoc Lizzy.
Opadłam na poduszki, czując jak towarzyszące mi ciepło, odchodzi. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
To był mój drugi pocałunek w życiu, lecz były zupełnie inne. Przy pierwszym, z Syriuszem, czułam jedynie podekscytowanie. Z kolei teraz, czułam coś dziwnego.
Miałam wrażenie, jakby mój żołądek zrobił fikołka, było mi gorąco...
Czułam... szczęście?
CZYTASZ
Hogwarts Secret | Marauders Era
Fanfiction"Draco dormiens nunquam titillandus." Elizabeth Froy od zawsze żyła w ukryciu. Od najmłodszych lat mieszkała w Hogwarcie, lecz naukę zaczęła o wiele później. Jej jedynymi przyjaciółmi były zwierzęta oraz chłopak, który przypadkiem dowiedział się...