Zerknęłam na zegarek, stwierdzając, że wyrobiłam się idealnie.
Poprawiłam rozrzucone na moich ramionach włosy, po czym wyszłam z pokoju, podtrzymując ubranie.Zapukałam wolną ręką do pokoju Jamesa. Gdy usłyszałam pozwolenie, weszłam do środka. Rozejrzałam się, a gdy zobaczyłam Gryfonów, na moje usta wpłynął uśmiech.
- Zapnie mi któryś sukienkę? - spytałam, wciąż trzymając gorset.
- Jasne. - odpowiedział Black, podchodządzc.
Ogarnęłam włosy do przodu i poczułam zimne palce, na swoich plecach. Nie minęła chwila, a chłopak odsunął się.
Moja kreacja składała się z czarnej sukienki z gorsetem oraz bufiastymi rękawami. Ozdobiona była czerwonymi i zielonymi paskami.
- Dzięki. - mruknęłam.
Wróciłam do tymczasowej sypialni, z której zabrałam trzy pudełeczka i położyłam je pod choinką. Resztę prezentów do przyjaciół dostarczyła moja sowa oraz Miodka.
Podeszłam do Euphemii, która najwyraźniej jeszcze kończyła gotować potrawy. Za pozwoleniem Pani Domu, zaczęłam ustawiać półmiski na stole.
Po pomieszczeniu rozniósł się trzask, a przed nami pojawił się ojciec mojego przyjaciela.
Nigy nie widziałam Pana Pottera. Miał na nosie okulary, przez co wyglądał idealnie jak starsza wersja Rogacza.
- Dzień dobry. - powiedziałam, z lekkim uśmiechem.
- Dzień dobry! Fleamont Potter.
- Elizabeth Froy-Dumbledore. - przedstawiłam się, po raz pierwszy od dawna używając również prawdziwego nazwiska.
- Dumbledore? - spytał zdezorientowany.
- Co? Gdzie?
Kobieta wpadła do salonu, rozglądając się.
- Przede mną Euphemio. - mruknął rozbawiony mężczyzna. - Nie wiesz kto mieszka w naszym domu?
- To przyjaciółka Jamesa, El.
- Jesteś wnuczką Albusa? - spytał Pan Potter, odwieszając płaszcz. - Bo nie sądzę, aby to była zbieżność nazwisk.
- Tak. Zazwyczaj nie przedstawiam się tym nazwiskiem, ale James i Syriusz i tak wiedzą. - wytłumaczyłam.
- Koniec pogaduszek, pierwsza gwiazda na niebie. - powiedziała, zacierając dłonie.
- Chłopcy! Zejdźcie proszę!Usłyszałam tupot, a przed nami pojawili się Huncwoci. Rzucili pakunki pod drzewko i usiedli na krzesłach.
•••
Po zjedzonej w bardzo miłej i rodzinnej atmosferze kolacji, nadszedł czas na prezenty.
Podeszliśmy do choinki, z pod której je zabraliśmy. Rozdaliśmy paczki również Państwu Potter, po czym usiedliśmy.
Pierwszy prezent, zapakowany był w czerwony papier, z reniferkami. Uśmiechnęłam się i otworzyłam go.
Moim oczom ukazał się piękny kocyk i kolejne pudełko, w którym znajdowała się srebrna bransoletka. Miała przyczepione dwie zawieszki. Jedna z nich przedstawiała psa, a drugą zamek. Odrazu zapięłam ją na nadgarstku.
Reszta rzeczy okazała się książkami, słodyczami, ubraniami oraz kolczykami, w kształcie Złotego Znicza.
Rogacz otrzymał ode mnie zestaw do pielęgnacji miotły, a Łapa skórzaną kurtkę, wraz z różową zapalniczką w jednorożca.
Już miałam wracać do "sypialni", ale zobaczyłam czarną, brokatową torebeczkę.
Podniosłam ją i ruszyłam dalej przed siebie. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym usiadłam na łóżku. Ujrzałam karteczkę z napisem "Przepraszam Lizzy".
Lekko zaskoczona, zajrzałam do środka, gdzie znajdowała się szara bluza, z napisami, które wyraźnie oznajmiały, iż jej właścicielem jest szukający drużyny Slytherinu.
Wyciągnęłam ciuch, pod którym znalazłam kilka czekoladowych żab i kolejną wiadomość.
"Wiem, że zawsze ją chciałaś.
RAB"Z wielkim uśmiechem na ustach, skierowałam się do łazienki.
Po zmyciu makijażu, skończeniu prysznicu i umyciu zębów, wyciągnęłam na sobie bieliznę oraz bluzę.Wróciłam do łóżka, w którym się położyłam. Niestety, nie dane mi było zasnąć, ponieważ usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą twarz Blacka.
Zdezorientowana spojrzałam w jego szare oczy i poczułam muśnięcie jego ciepłych warg, na swoich.
Nie miałam pojęcia co zrobić. Odsunąć się, czy oddać pocałunek, a jeśli tak, to jak to zrobić.
W całym swoim życiu miałam kontakt z jedną osobą, którą był Reg.
Po jakimś czasie ogarnęłam się i zaczęłam poruszać ustami, w tym samym rytmie, co chłopak.
Syriusz odsunął się, po czym złożył krótki pocałunek na moim czole. Poczułam rumieńce, pojawiające się na moich policzkach.
- Wesołych świąt Lizz. - szepnął, puszczając do mnie oczko.
- Wesołych świąt Syriusz. - odpowiedziałam, a on wyszedł, pozostawiając mnie w osłupieniu.
To była pierwsza od wielu lat, nieprzespana przeze mnie noc.
CZYTASZ
Hogwarts Secret | Marauders Era
Fanfiction"Draco dormiens nunquam titillandus." Elizabeth Froy od zawsze żyła w ukryciu. Od najmłodszych lat mieszkała w Hogwarcie, lecz naukę zaczęła o wiele później. Jej jedynymi przyjaciółmi były zwierzęta oraz chłopak, który przypadkiem dowiedział się...