Rozdział 14

62 4 0
                                    

Przeżułam ostatni kęs posiłku, mozolnie go przeżuwając. Zaczęłam się podnosić, ale powstrzymał mnie uścisk na nadgarstku.

Zdezorientowana spojrzałam w kierunku osoby, która mnie złapała i ujrzałam McGonnagall.

Przyglądała mi się nieodgadnionym wzrokiem. Rozejrzałam się i okazało się, że wszyscy nauczyciele, bacznie mnie obserwowali.

- Coś się stało? Jesteś jakaś nieobecna.

- Nie, poprostu jestem zmęczona. - odparłam właściwie nie kłamiąc.

Wyszłam z Wielkiej Sali, wracając do swojego mieszkania. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się Regulus.

Po chwili zauważyłam, że po jego policzkach płyną strumienie łez. Miał zaciśnięte pięści, przez co wbikał sobie paznokcie, aż do krwi.

Usta Blacka drgały, a co jakiś czas wyrywał się z nich cichy szloch. Jak najszybciej ściągnęłam buty, które cicho odłożyłam na półkę.

Niemalże zakradłam się do kanapy. Brunet zauważył mnie dopiero, gdy znajdowałam się tuż przed nim.
Szybko zaczął wycierać twarz, próbując ukryć mokre ślady oraz opuchnięte powieki.

Usiadłam na brzegu mebla, ze zmartwieniem przyglądając się twarzy Ślizgona.
Chwyciłam jego nadgarstek, przejeżdżając opuszkami palców po ranach. Delikatnie pogłaskałam go po policzku.

- Reggie... - szepnęłam, sama czując wypływającą spod moich oczu wodę.

- No, ale nie płacz... - mruknął wycierając moje łzy.

Znów złapałam jego ręce, po czym złożyłam krótki pocałunek, na wewnętrznych częściach obydwu dłoni.

Wytarłam krew leżącym obok papierem i przytuliłam chłopaka. Również mnie objął, a po chwili poczułam wstrząsające nim spazmy płaczu.

- Nie martw się, jesteś tu bezpieczny.

Pocałowałam czoło chłopaka, który kurczowo trzymał moją bluzę. Zaczęłam głaskać go po głowie, dzięki czemu szybciej się uspokoił. Zasnął, leżąc na moich kolanach.

Przez prawie cztery godziny, obserwowałam, drzemiącego Ślizgona.
Raz na jakiś czas poruszał się niespokojnie.

Wplątałam swoje długie palce we włosy Blacka, odgarniając je i przeczesując.
Gdy w miarę się uspokoił, powoli odsunęłam się od oparcia, starając się jak najmniej ruszyć brunetem.

Chwyciłam przyniesioną przez Miodkę kawę, z której upiłam spory łyk. Spowrotem opadłam na miękkie poduszki, bacznie przyglądając się Regulusowi.

W pewnym momencie, zauważyłam, iż powieki mojego przyjaciela, zaczęły powoli się rozchylać. Przeciągle ziewnął, przetarł oczy i wtulił się w mój brzuch.

Pogłaskałam go po głowie i uśmiechnęłam się z rozczuleniem. Z doświadczenia, wiedziałam, że chłopak rzadko bywał szczery, jeśli chodzi o uczucia. Wstydził się ich, uważając je za słabość.

- Głodny? - szepnęłam, opierając się na lewym łokciu.

- Zawsze. - wymruczał w moją bluzę, przez co cicho zachichotałam.

- Co byś chciał?

- Cokolwiek. - jęknął, obejmując moją talię.

Rozbawiona zawołałam skrzatkę, która po kilku minutach podała mi talerz z jajecznicą oraz herbatę. Dołożyłam do nich jeszcze fiolkę z eliksirem.

Gdy po pomieszczeniu rozniósł się zapach jedzenia, Ślizgon natychmiast się poderwał, rzucając się na posiłek.

Gdy zajęty był pochłanianiem późnego śniadania, opuściłam pokój, kierując się do moich zwierząt.

Ostatnimi czasy, spędzałam z nimi o wiele mniej czasu. Nakarmiłam je i zaczęłam bawić się z kotami. Gdy zmęczone położyły się w swoim domku, uczyniłam to samo z Demimozem. Wypuściłam ptaki, wcześniej je głaszcząc.

Wróciłam do salonu, gdzie zastałam nadal, lekko przygaszonego bruneta. Podeszłam do niego i kucnęłam. Oparłam się dłońmi o kolana Blacka.

- Posłuchaj mnie. - powiedziałam głosem, nieznoszącym sprzeciwu. - Jestem i będę przy Tobie nie ważne co się stanie. Możesz nawet u mnie zamieszkać, na tyle ile byś chciał. Zawsze spróbuję Ci pomóc jak tylko będę potrafić.

Nim zdążyłam się obejrzeć, Regulus niemal rzucił się na mnie. Z całej siły mnie przytulił, tak że nie mogłam wziąć oddechu.

Poklepałam go po plecach, szybko wyswobadzając się ze szczelnego uścisku.
Chłopak uśmiechnął się do mnie, składając na moim czole delikatny pocałunek.

                                      •••

Kolejne dni minęły bardzo szybko. Z Regulusem, przesiadywaliśmy w moim mieszkaniu, coraz bardziej się nudząc.

Otworzyłam leniwie oczy, zdając sobie sprawę, że zasnęliśmy. Black leżał obok mnie, obejmując ramionami moją talię.

Zerknęłam na zegarek, który wskazywał dziewiętnastą. Szybko zerwałam się z łóżka, budząc przy tym chłopaka.

- Śpij dalej. - szepnęłam, widząc jego zdezorientowanie. - Ja idę na kolację.

Niemal biegiem pokonałam dystans do Wielkiej Sali. Wpadłam do pomieszczenia, odszukując wzrokiem przyjaciół.

Odrazu zobaczyłam rozmawiających z dziewczynami, Huncwotów. Wszyscy rozpromienieni jedli, śmiejąc się i żartując.

Wyjątkiem był Remus. Szatyn siedział obok Lily, nieobecnym wzrokiem wpatrując się w ścianę. Pod jego zielonymi oczami, znajdowały się mocne cienie, przez które przyciągał ciekawskie spojrzenia.

Nic dziwnego, że Lupin słabo się czuł, skoro poprzedniego dnia była pełnia. Pewnie w ogóle nie spał, przez pociąg odjeżdżający o dziewiątej.

Szybko pokonałam dzielącą nas odległość i stanęłam za Syriuszem. Gdy Gryfoni zauważyli mnie, dyskretnie przyłożyłam palec do ust, niemo prosząc o bycie cicho.

Objęłam Łapę, opierając brodę na jego, jak zwykle idealnie ułożone włosy. Poczułam jak jego mięśnie natychmiast się spięły. Powoli odstawił kubek, nawet nie odwracając mnie.

- Nie jestem zainteresowany. - westchnął, pewien, że to jedna z jego adoratorek.
- Merlinie! Nawet nie dadzą zjeść!

Równocześnie wybuchliśmy śmiechem, dezorientując Łapę, który szybko na mnie spojrzał.

- Lizzy! - krzyknął obejmując mnie. - Coś się stało? - spytał widząc, iż mój uśmiech jest lekko na pokaz.

- Musisz iść do mnie. - oznajmiłam szybko.
- Chodzi o Rega. - dodałam, widząc jego zdziwienie.

Zerwał się z ławki i wybiegł z sali, ciągnąc mnie. Dopiero, gdy znaleźliśmy się pod drzwiami, zatrzymał się.

- Co się stało?

- Kilka dni temu, wpadł do Hogwartu cały we krwi. Próbowali zmusić go, aby dołączył do Śmierciożerców. Nie zgodził się, więc go torturowali. - wytłumaczyłam. - Draco dormiens nunquam titillandus.

Chłopak szybko wbiegł do pomieszczenia, patrząc na brata. Stwierdziłam, że ta rozmowa jest zbyt prywatna, więc opuściłam pomieszczenie.

Usiadłam na łóżku, po drodze chwytając książkę. Wygodnie rozłożyłam się między puchatymi poduszkami. Przykryłam się grubym kocem, zatapiając się w lekturze.

Hogwarts Secret | Marauders EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz