-13-

930 46 30
                                    

Było mało osób, zazwyczaj lekarze jedzący swoje posiłki. A my siedzieliśmy na oboczu, przy małym stoliku przy oknie. Przez grubą szybę przebijały się ciepłe promienie słońca, które podniosły na duchu. Rozkwitające kwiaty i zielone liście na drzewach dodawały uroku nowej wiośnie, która już niedługo miała pojawić się w pełni. Był marzec, jeden z najlepszych miesięcy przez to że robiło się ciepło i przyjemnie, jednak nie tylko. Właśnie wtedy Hwang miał urodziny, jednak nadal nie wiedziałem co chciałby dostać najbardziej. Myślałem o tym temacie przez dłuższy czas, jednak starszy mi to przerwał.

- Lix - Pytający głos dobił się wkońcu do mojej głowy, przerywając myślenie o prezencie. - Nie jesz? - Zapytał gdy wkońcu się ocudziłem, spoglądając na mnie.

- Nie, Nie, przepraszam zamyśliłem się - Odpowiedziałem, przecierając dłonią oczy. Wtedy wróciłem do jedzenia.

- Nic się nie stało, jedź tak będzie lepiej - Czuły głos do mnie powtórnie dotarł, jak prosił tak zrobiłem, trzeba przyznać że jedzenie było dość słabej jakości ale czego można było się spodziewać po szpitalnym jedzeniu. Ledwo dało się je przeżuć co było widać nawet po minie strasznego. - Takie trochę słabe te jedzenie - Zmizerniałym głosem powiedział. - Chodź jadłem tu też rano, ale i tak cały czas nie można tego przełknąć - Szybko dorzucił.

- Trzeba przyznać że tak średnio się postarali - Mój głos był chyba najbardziej zniechcęcony w całym życiu, nawet bardziej niż kiedy w podstawówce trzeba było napisać wypracowanie.

- Ale cóż innego wyboru nie mamy - Kiwnął głową i podniósł jeden kącik wargi. Ruszałem tylko tym widelce w kółko nie biorąc nawet nic na niego.
- Może chodźmy już - Szybko dodałem.

- Może lepiej - Usłyszałem, tamten wstał i podszedł do mnie i chwycił za rączki od wózka. Chwilę później rozmawiając przemierzaliśmy korytarz.

- Hyung? - Zapytałem, chciałem wiedzieć jak dokładnie wyglądał wypadek w którym byłem ofiarą.

- Tak? - Szybko odpowiedział a jego wzrok spoczął na mojej osobie.

- Mógłbyś mi opowiedzieć jak do tego doszło? - Niepewnie mu odpowiedziałem, trochę bałem się jego reakcji. - No.. wiesz o tym wypadku.. - Dodałem myśląc że może chłopak nie do końca zrozumiał.

- Jeśli chcesz, ale to będzie dla mnie trudne - Trochę zakłopotany powiedział, teraz żałowałem że o to spytałem.

- Jeśli nie chcesz to nie musisz oczywiście - Dodałem. A wtedy wózek się zatrzymał, przed drzwiami mojej sali.

- Wchodźmy, opowiem ci - Pewność w jego głosie nagle się pojawiła. Gdy byliśmy już w sali, starszy pomógł mi znowu przeciągnąć się na łóżku przy oknie. - Było to około 15 lub 16 dni temu, gdy wracaliśmy z występu zajechaliśmy do restauracji, wiele się działo ale nie będę ci tego opowiadać - Uważanie go słuchałem, zacząłem przypominać sobie powoli ten dzień. - Gdy wracaliśmy, szliśmy razem, dlaczego ja z tobą wtedy nie poszedłem.. - Znowu dodał, a jego oczy się lekko zaszkliły. -

Cóż, gdy wszedłem do domu, wyglądałem jeszcze na ciebie, gdy straciłem cię z oczu poszedłem przebrać się w coś i zrobić swoje obowiązki domowe. Wtedy zmywałem chyba naczynia, gdy było już bardzo ciemno i pusto, usłyszałem strasznie głośny huk i szybko odjeżdżające auto. Z przerażenia zabrałem tylko telefon i szybko nałożyłem buty. Biegłem bez powietrza w płucach, wtedy leżałeś z zakrwawioną głową na ulicy, twoje ręce i nogi były całe poranione i we krwi. Delikatnie podniosłem twoją głowę i położyłem ją na swoich kolanach, chwyciłem za telefon i zadzwoniłem po karetkę, łapałeś jeszcze oddech. Modliłem się abyś przeżył, lekarze walczyli o twoje życie. Gdy dotarliśmy już do szpitala lekarze bez zwłocznie zabrali cię na salę operacyjną, siedziałem przy drzwiach oczekując światełka które miało oznaczać zakończenie operacji, no i doczekałem się. Moje myśli i łzy zakończył lekarz z dobrą wiadomością że wyzdrowiejesz jednak potrzebujesz odpoczynku. W karetce rozmawiałem też z twoją mamą, powiedziała że następnego ranka razem z twoim tatą przyjadą. - Dokończył, a ja z bólem w oczach patrzyłem na łzy spływające z jego policzka. Bez słowa zbliżyłem się do starszego i otarłem kciukiem łzy po czym go przytuliłem.

- Nie powinienem ci o to prosić, wiem że to jest dla ciebie bardzo trudny temat - Cicho szepnąłem w jego ramię, jego dłoń lekko oplatała moją talie. Jego szlochanie powoli znikało.

- Nic się nie stało, nie mówmy już o tym. Powinieneś się położyć, to był ciężki dzień - Hyunjin odsunął się odemnie i złączył nasze dłonie w nie zbyt mocny i komfortowy uścisk.

- Masz rację, ale proszę bądź przy mnie. Za długi czas cię nie widziałem - Trochę niższym tonem głosu powiedziałem, położyłem się na łóżku które odziwo było bardzo wygodne.

- Spokojnie Lixie, będę przy tobie. - Czule dodał, poklepałem ręką po łóżku aby starszy położył się obok mnie. - M-ma się położyć? - Nie pewnie zapytał. A ja tylko z podniesionym jednym kącikiem ust odkiwnąłem głową. Nie pewnie zbliżył się do mnie i położył się obok, Podniosłem głową i położyłem na jego klatce piersiowej.

- Nie jest ci niekomfortowo? - Zapytałem dla pewności.

- Nie, spokojnie leż, miłego odpoczynku - Pogłaskał mnie po głowie przez co na moich policzkach pojawiły się czerwone plamy. Wtuliłem się w jego ciepłe ciało, zapadając w sen.

Mijały godziny gdy leżeliśmy razem w łóżku wtuleni w siebie. Czułem się komfortowo i bezpiecznie. Co raz czułem jego oddech na swojej głowie. Gdy przebudziłem się było wręcz czarno, była może 3 w nocy. Rozejrzałem się po sali wzrokiem, spoglądając na śpiącego starszego uśmiechałem się. Wyglądał bardzo uroczo gdy spał, roztrzepane delikatnie włosy dodawały jeszcze większego uroku. Przez braku pomysłów znowu oddałem się w objęcia Morfeusza.
Minęły następne godziny, które spędziliśmy razem, bez słowa. Obudziło mnie szturchanie w ramię, otworzyłem oczy i zauważyłem schyloną nademną mamę.

- Oo wstałeś! - Z radością powiedziała, szybko przetarłem oczy. Starszy jeszcze spał, nie zamierzałem go narazie budzić.
- Obudzi Hyunjin'a niech zbierze swojej rzeczy, wracamy do domu - Jej głos był coraz bardziej szczęśliwy, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. Jak poprosiła tak zrobiłem, lekkim szturchnięcie obudziłem starszego którego włosy wystawały w każdą możliwą stronę.

- Hyung, musimy wstawać, wkońcu wracamy do domu - Szybko dodałem gdy starszy ledwo otworzył oczy.

- już jest rano? - Odpalę powiedział podnosząc się do siadu. Przetarł szybko oczy gdy zorientował się że w sali jest też moja mama szepnął mi - Czy twoja mama widziała jak razem śpimy -

- Nic się nie stało Hyunjin - Usłyszałem a starszy zamarł, nie wiedział czy moja mama czyta w myślach czy to ona tak głośno mówi. Wstając z łóżka żebrak wszystkie swoje rzeczy i włożył je do torby.

- Proszę pani, mam jedną prośbę - Nie pewnie powiedział, byłem ciekawy o co dokładnie chce spytać.

- Tak? - Miło powiedziała z uśmiechem spoglądając na starszego.

- Moja mama chciałaby poznać Felix'a i czy moglibyśmy dzisiaj pojechać do moich rodziców? - Zapytał, szczerze mówiąc chciałem poznać jego rodziców, jego mama wydawała się miła.

- Oczywiście, wiem o tym Hyunjin, rozmawiałam już o tym z twoją mamą, nawet umówiliśmy się na spotkanie pojedziecie z nami - Szczęście wręcz roznosił moją mamę, nigdy nie widziałem jej tak szczęśliwy. Nie! Były takie dwie sytuacje gdy urodziły się moje siostry.

- Ooo, to w takim razie na nie wiedziałem - Zaśmiał się, postanowiłem wkońcu wywledz się z łóżka i im pomóc.

___________________________________________

Kolacja może zmienić
Ich całe życie

Dotyk | Feljin | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz