21. The Traces of the Royal Family, pt.1

80 13 0
                                    

The Traces of the Royal Family, pt.1




Yeosang miał wyrzuty sumienia.

Wyżerało go ono od środka, ściskając płuca, więżąc serce i skręcając je we wszystkie strony, prawie że równie mocno, co dzień wcześniej, gdy oddalił się od Hongjoonga.

Teraz rozumiał, co hrabia miał na myśli, gdy skarcił go za zostawienie wilka samego w pokoju i zabronił mu się od niego oddalać. Wszystko w pewien sposób miało teraz sens. Coś łączyło ich życiodajne (no może nie w przypadku Yeosanga) pompy, pewnego rodzaju nić, która groziła przerwaniem się, gdyby odeszli od siebie za daleko i możliwość, iż straciliby przez to życie była dosyć duża, biorąc pod uwagę ból, jaki im towarzyszył.

Aczkolwiek teraz Kang martwił się o coś zupełnie innego.

Hongjoong był ściśnięty między Mingim oraz Yunho, który po raz pierwszy od początku ich wspólnej podróży wędrował w czworonożnej postaci, zdecydowanie niezadowolony zachowaniem wampira z poprzedniego dnia.

Małe dłonie Kima wplątane były w gęste szare futro na ich łopatkach, falujące z każdym krokiem, nadgarstek rozciętej kłami wampira prawej ręki ciasno owinięty bandażem, który Yeosang wyciągnął ze skradzionej torby, kiedy wrócił do zmysłów i przypomniał sobie o jego istnieniu, drugi wręczając Mingiemu.

Biały materiał był przesiąknięty ciemnym karmazynem, nasiąknięty tak uzależniającą brzoskwiniową wonią, jej posmak pozostawił pewnego rodzaju niedosyt na języku Kanga.

Doskonale wiedział, że przekroczył granicę, że zawalił i chciał to naprawić, aczkolwiek nie miał pojęcia jak, tak więc szedł dobre dziesięć metrów za wilkami ze spuszczoną głową, jego oczy wypełnione niepohamowanym smutkiem, barwiącym tęczówki srebrem.

Hongjoong spoglądał na niego ukradkiem od czasu do czasu, chcąc nagrodzić go za zgodę na jego propozycję, niechętną i nieco wymuszoną, lecz zgodę. Sam postanowił oddać mu swoją krew i nie żałował niczego, cieszył się, że mógł mu pomóc, skoro Sana nie było z nimi.

To od niego nauczył się, co robić. Skoro Yeosang nie chciał się pożywić, trzeba było go zmusić i zdawał sobie sprawę, jak wielki wyczyn był to dla młodego księcia. Było to niczym terapia szokowa, i nawet jeśli nie przynosiła ona żadnych skutków, zasługiwał na pogłaskanie po głowie.

Niemniej jednak Yunho i Mingi upewnili się, że nie zbliży się do sposępniałego wampira na krok, nie dopóki oni nie uznają, że nic mu nie grozi.

Yunho sięgnął pyskiem w dół, jego szczęki złapały garść śniegu między zęby kilkukrotnie, Mingi odzwierciedlił jego czynność chwilę później.

Hongjoong czuł ulgę, że był w stanie ich zrozumieć niezależnie od formy w jakiej się znajdowali i vice versa. Nareszcie znalazł kogoś, kto pomagał mu w porozumiewaniu się z Yeosangiem.

Aczkolwiek nie słyszał ich słów, nie mówił też nic do nich. Rozumiał, chociaż nie było co rozumieć. Ich gesty, mowa ciała, powarkiwania, skomlenie czy szczeknięcia. To wszystko składało na coś w rodzaju zupełnie nowego języka, którego nauki nawet nie pamiętał.

Hongjoong nie potrafił mówić, niemniej obaj rozumieli wszystko, jakby czytali mu w myślach. Nie wiedział, jak to działało, ale nie miał zamiaru narzekać, nie kiedy nareszcie pozbył się nagromadzonej frustracji.

Tak jak Mingi zakomenderował, tak Hongjoong kucnął między nimi i zanurzył dłoń ułożoną w łódeczkę w grubej warstwie śniegu, mroźny puch zesłał nieprzyjemny dreszcz wzdłuż jego kręgosłupa, skóra na ręku mrowiła boleśnie.

✔Blood's Fatum | HongSangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz