30. On the Road Again, pt.1

73 8 1
                                    

On the Road Again, pt.1




Yeosang obejmował roztrzęsionego Hongjoonga, jego drobniejsze ciało skulone, drżało niczym liść na wietrze, wciskając się w tors wampira z wyraźną desperacją jego ciepła, pomimo lodowatości zmrożonej w czasie skóry.

Junjiego nie było w pobliżu, aczkolwiek Yeosang wyczuwał jego obecność przed budynkiem, zapewne wrócił na swoje stanowisko, z kolei dwie pary uważnych oczu obserwowały ich z bezpiecznej odległości, Jongho lekko zmieszany stanem, w jaki wpakował go jego własny wuj, zaś Wooyoung wiercił się, ledwo powstrzymując liczne pytania czyhające na końcu języka.

Dobre pół godziny zajęło Hongjoongowi uspokojenie rozjuszonego serca i jak ramiona oraz pokrzepiające kształty kreślone przez dłonie wampira na jego plecach pomogły, tak ostatecznym czynnikiem był powrót dwóch pozostałych wilków, ich barki sztywne i nader wyprostowane, ciała pospinane w nerwach, a nieładne grymasy na twarzach zdecydowanie podkreślały ich zmartwienia.

Nie dziwota, że byli gotowi do dalszej drogi dosłownie pięć minut później, z Wooyoungiem oraz Jongho jako przewodnikami, mającymi doprowadzić ich do miejsca docelowego.

Wooyoung uściskał Junhyunga czule na pożegnanie, Jongho z kolei został zmuszony do przytulasa przez swojego wujka, któremu szczwany uśmiech nie znikał z ust, śląc lodowate dreszcze wzdłuż paru kręgosłupów.

Jakby Yeosang miał być szczery, bardziej stawiałby na to, iż to właśnie Wooyoung jest jego siostrzeńcem nie Jongho; jego spokojna, nieco nieśmiała natura stanowiła całkowite przeciwieństwo.

Późnym wieczorem było o wiele spokojniej w porcie, ostatnie ze stanowisk powoli zwijały interes, większość klap już opuszczonych ich właściciele zapewne zasiadali właśnie do kolacji z resztą rodziny, kiedy oni kierowani byli przez dwójkę nowo poznanych nastolatków, którym zaufać nie do końca byli w stanie po ich pierwszym spotkaniu.

Aczkolwiek Wooyoung zatruwał ich uszy mało ważnymi ciekawostkami, czy zalewał ich pytaniami dotyczącymi obydwu gatunków, jakby nie mieszkał od dziecka pod jednym dachem z wampirem oraz stworzeniem, którego pochodzenie wciąż było jedną kolosalną enigmą dla nazbyt ciekawskiego Yeosanga, jego pytanie ciągle niewypowiedziane, nawet kiedy Jongho całą drogę szedł u jego boku, posyłając mu zaintrygowane, nieśmiałe spojrzenia.

Yeosang musiał przyznać, że jego na pozór niezauważalna intryga jego osobą, podnosiła mu ego. Zazwyczaj oczy ludzi, które na sobie czuł były de facto przytłaczające, dusiły go ich niewidzialne wścibskie dłonie, jednak przy Jongho czuł niespotykany spokój oraz onieśmielenie jego wzrokiem, delikatny róż komponował się z jego znamieniem, kiedy ich spojrzenia przypadkiem spotkały się na ułamek sekundy, co zdecydowanie nie uszło uwadze Hongjoonga u jego boku.

- Jongho! Mingi goda, ażci naumie wysuwać pazury bez całościowej przemiany – Wooyoung krzyknął z przodu formacji, Yunho spanikowanym wzrokiem momentalnie zbadał okolicę, całe szczęście znajdowali się na uboczach miasta, gdzie domy rozstawione były w znacznych odległościach, kilka z nich mogło pochwalić się całkiem pokaźnymi ziemiami uprawnymi, niestety niewykorzystanymi.

Ani żywej duszy nie było widać na drodze, księżyc witał się z nimi odbijając mroźne łuny światła słonecznego, które towarzyszyło im za dnia.

Paskudny akcent młodego Junga dodawał mu lat, sprawiał, że w oczach Yeosanga wyglądał, niczym staruszek zamknięty w ciele młodzieńca i ledwo powstrzymywał się, aby nie zwrócić mu uwagi, co jedynie pogłębiłoby ich kryzys, chociaż spoglądając na chłopaka prowadzącego ich grupę z wysokimi wilkami po bokach, którzy nie mieli najmniejszych problemów z utrzymaniem konwersacji, a Mingi nie pożałował im nawet paru ze swoich żartów, to może jedynie Yeosang doszukiwał się nieistniejących problemów w ich znajomości.

✔Blood's Fatum | HongSangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz