On the Road Again, final
Ranek był chaotyczny.
Yeosang uchylił powieki tylko po to, aby zastać Hongjoonga wtulonego w jego tors, drżącego i pocącego się niemiłosiernie, jego drobne piąstki zaciśnięte usilnie na materiale bluzki wampira, jakby od tego zależało jego życie, oddech płytki i nierównomierny.
Gdy przyłożył dłoń do jego czoła, wzdrygnął się, czując jak rozpalone było.
Musiało go przewiać podczas ich wyprawy do Karla poprzedniego dnia.
Yeosang westchnął, zmartwienie ściągało jego brwi w nieładnym grymasie, gdy wysunął się spod ciężaru wilka i dźwignął na nogi, by podejść do zlepku pomieszanych kończyn na drugiej kanapie.
Nie był pewien, czyje dokładnie ramie poklepał, lecz pierwszym, który uchylił powieki znów był Mingi, spoglądając na niego, jak na mordercę, który zamordował całą jego rodzinę, jedna wielka pretensja iskrzyła się w jego źrenicach.
- Która godzina, krwiopijco? Daj nam jeszcze pospać – wymamrotał szarowłosy, zanurzając ostro wyrzeźbiony nos z powrotem w zgięciu szyi Yunho.
- Hongjoong ma gorączkę – Yeosang zignorował jego pytanie i poklepał jego ramię po raz kolejny, zniecierpliwiony i przeskakiwał z nogi na nogę. – Nie wiem, co robić.
- Hongjoong jest chory? – Yunho uniósł jak na zawołanie głowę, jego wzrok zaalarmowany, niczym zmartwiona rodzicielka i nim się zorientowali rozplątał ich kończyny i odtrącił zaspanego Mingiego, aby móc podejść do drugiej kanapy i ukucnąć przy Hongjoongu.
Jego spora dłoń również zbadała powierzchnię wilgotnego od potu czoła i cmoknął w podniebienie niezadowolony.
- Nie mamy koców, prawda?
- Nie, Junhyung i chłopcy jeszcze śpią.
- Yeosang przynieś z kuchni ścierkę namoczoną zimną wodą – Yunho zakomenderował, nie spuszczając wzroku z drżącego ciała młodszego, który kulił się w sobie przeokropnie.
Wampir skinął głową i poszedł na poszukiwanie; niewielki ręcznik do rąk wisiał na rączce piekarnika, więc złapał za niego i wsunął go pod kran, następnie pozwalając lodowatej wodzie nasączyć cały materiał. Wycisnął go, aby nic nie kapało i wrócił do salonu.
Yunho musiał przenieść Hongjoonga na drugą kanapę, gdyż leżał on koło Mingiego, który oplatał go ramieniem w talii, całe plecy mniejszego wilka przyciskając do swojego rozgrzanego ciała, po raz kolejny wykorzystali ciepło szarowłosego, jako naturalny grzejnik, by pomóc Kimowi.
- Dziękuję, Yeosang – Yunho wziął ręcznik z jego lekko dygocącej dłoni i przyłożył do czoła Hongjoonga, upewniając się, że z niego nie zleci przy pierwszej lepszej okazji.
- Yunho, to przez wczoraj? – Yeosang spytał niepewnie, bawiąc się palcami, wyginając je we wszystkie możliwe strony, nerwowo. – Oddałbym mu swoją kurtkę, gdybym wiedział.
- To nie to – Yunho potrząsnął głową na boki natychmiastowo, jego brwi ściągnięte niepokojącą, kiedy toczył walkę z myślami, stresując wampira jeszcze bardziej. – Będziemy musieli wyjść z Mingim, zabrać ze sobą Jongho pewnie też.
- Dlaczego? Nie jestem w stanie go ogrzać samemu, dobrze wiesz.
- Jego ruja się zaczęła. Jak któryś z nas tu będzie, nasze instynkty wezmą górę. Jesteś wampirem, jego feromony nie mają na ciebie wpływu... Poza zapachem, rzecz jasna, także wsadź sobie papier w nos, byle go nie ugryźć.
CZYTASZ
✔Blood's Fatum | HongSang
FanfictionATEEZ ff/ HONGSANG/ VAMPIRE/WEREWOLF au Yeosang mieszkał w starej posiadłości na klifie spory kawałek od najbliższego miasta. Jego ojcem był potężny hrabia Nomii, w okolicy znany, jako bezwzględny i wpływowy wampir, a nawet największy głupiec wiedz...