8. 𝓔𝓾𝓯𝓸𝓻𝓲𝓪

984 31 7
                                    

Chciałam poderwać się do góry słysząc pięść, stykającą się z ciałem ale powstrzymały mnie ręce Madison. Gabriel przysiadł na blondynie i bez litości obkładał jego twarz rękami. Nicolas i Kayl podbiegli do chłopaków i rozdzielili ich od siebie. 

-No już Gabe! Wystarczy. - Warknął ostrzegawczo Nick. Złapał go za ramiona i trzymał mocno oglądając się przez ramię na leżącego przyjaciela. Niebiesko włosy uklęknął przy Devisie i szepnął coś do niego. Szatyn oddychał ciężko szarpiąc się w ramionach Andersona jednak on nie dawał za wygraną i tylko wzmocnił uścisk. -Co z nim? - Zapytał Nicolas.

-Nic mu nie będzie. - Odparł Kayl. 

-Do cholery Nick puszczaj mnie bo i ty dostaniesz po mordzie. - syknął Gabe nerwowo. -Zabije skurwysyna.

-Stary już, i tak nieźle mu przyłożyłeś. Idź do Gwen a my się nim zajmiemy. Tylko bez żadnych głupot. - rozkazał mu czarnooki. Szatyn patrzył przez chwilę na Ash'a nadal trzymany przez Andersona, aż w końcu szarpnął się i podszedł do mnie. W jego oczach szalał gniew i niepochamowana agresja. Usiadł obok nas. Strzepnęłam z siebie rękę Madi i podziękowałam jej cicho za pomoc. Ta odsunęła się trochę i usiadła obok Gabriela. Mój brat zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu i niespodziewanie wziął mnie w swoje ramiona. Trzymał mnie ciasno w objęciach zabierając mi z płuc powietrze.

-Gabe, trochę mnie dusisz. - szepnęłam mu do ucha. Chłopak ucałował moją głowę i puścił mnie niechętnie. -Uspokój się, żyję. 

-Ale mogłaś nie żyć! Nie wierzę, że mówisz to tak spokojnie. - sapnął.

-Ale żyje

-Gwen zostałaś mi tylko ty. Zrozum, że nie mogę pozwolić żeby stała Ci się krzywda... już nigdy. Nie możesz zostawić mnie samego i tak po prostu sobie utonąć. Mam 19 lat a nie umiem nawet zrobić tostów! - powiedział. Uśmiechnęłam się pod nosem.

-No tak, zawsze je przypalasz. Nie zamierzam cię zostawiać bracie. - odparłam spokojnie. On uśmiechnął się krzywo i zapatrzył się w horyzont. Podniosłam się i nachyliłam się nad blondynką.

-Zostaniesz z nim chwilę? Zobaczę co z Ash'em.

-Pewnie. - rzekła z uśmiechem. Ostrożnie stawiając nogi podeszłam do chłopaków. Na widok Devisa zapomniałam jak się oddycha. Jego twarz była cała posiniaczona, z nosa sączyła się stróżka krwi a łuk brwiowy nadawał się do szycia. 

-Na Bogów Ash trzeba jechać do szpitala. - powiedziałam poważnie, kucając przy nim. Kayl posłusznie odsunął się na bok jednak Nick spoglądał badawczo to na mnie to na swego przyjaciel. Blondyn zaśmiał się krótko krzywiąc się przy tym. 

-Wyluzuj, wychodził z gorszych rzeczy. To tylko kilka siniaków. - mruknął Kayl z uśmiechem. 

-Przecież on krwawi! Ruszajcie tyłki i zawieźcie go. 

-Tobie bardziej przyda się lekarz, mogłaś nałykać się wody. - powiedział cicho Nicolas. Zmierzyłam go wrogim spojrzeniem.

-Nic mi nie jest. Dziękuję za pomoc. - sapnęłam cicho. 

-Gwen tak bardzo cię przepraszam. Do głowy mi nie przyszło, że nie potrafisz pływać. - wysapał Ash.

-To nie twoja wina, nie mogłeś tego wiedzieć.

-Ale.. - zaczął blondyn ale przerwałam mu.

-Porozmawiamy o tym jutro. Teraz musisz wrócić do domu i odpocząć. Trzeba opatrzyć rany i.. - chciałam mówić dalej ale mi również ktoś przerwał.

-Kayl i Madison się nim zajmą. Ty też musisz odpocząć więc zawiozę ciebie i Gabe'a do domu. Nie dam mu prowadzić w takim stanie. - rzekł i wyciągnął rękę na której leżały kluczyki do samochodu mojego brata. Rozdziawiłam usta zastanawiając się kiedy w ogóle zdążył je wziąć. Czarno włosy wstał i poszedł do Madi i Gabriela. Ja również wstałam a Ash złapał mnie za rękę. 

Fallen AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz